Dożywocie grozi 27-latkowi spod Łodzi, który we wtorek wbił taksówkarzowi nożyczki w szyję. - Poczułem uderzenie, potem widziałem krew - mówił tvn24.pl poszkodowany, który bardzo szczęśliwie uniknął poważnych obrażeń. Napastnik został dzisiaj aresztowany na trzy miesiące.
Miał zapłacić za kurs. Wtedy złapał za nożyczki i wbił w szyję taksówkarza. Ostrze minęło o kilka centymetrów tętnicę - tylko dlatego, zaatakowanemu mężczyźnie nie stało się nic poważnego.
Napastnikiem był notowany już za inne przestępstwa 27-latek. Zanim wybiegł z taksówki, ukradł telefon komórkowy. Został zatrzymany kilka godzin później w Łodzi - kilka kilometrów od miejsca, gdzie doszło do ataku.
Śledczy przedstawili mu zarzuty rozboju z usiłowaniem zabójstwa. W czwartek sąd przychylił się do wniosku o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.
Grozi mu dożywocie.
"Wydawał się normalny"
W środę opublikowaliśmy rozmowę z zaatakowanym taksówkarzem. Mężczyzna nie chce pokazywać twarzy, bo chce niedługo wrócić do pracy i boi się o swoje bezpieczeństwo.
Jak opowiadał w rozmowie z tvn24.pl, aresztowany w czwartek 27-latek "wydawał się normalny".
- Rozmawialiśmy przez całą podróż. Mówił mi o swojej pracy, dziewczynie... Nie wiem, co w niego wstąpiło - opowiadał.
Śledczy ustalili, że 27-latek od co najmniej kilku dni zażywał dopalacze.
Autor: bż/sk / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź