Luksusowe auto utonęło w stawie. Policja: kierowca jechał za szybko

Auto było całkowicie zalane
Przy wyciągnięciu auta pracowali płetwonurkowie
Źródło: TVN24 Łódź
Było ciemno i ślisko, kiedy 48-letni kierowca w swoim porsche pokonywał zakręty na wąskiej drodze w Borchówce (woj. łódzkie). Niedługo potem walczył już o życie, bo jego samochód wypadł z drogi i zatonął w stawie.

W niedzielę wieczorem strażacy z Koluszek w województwie łódzkim zostali poproszeni o wsparcie przez pracowników firm zajmujących się pomocą drogową. - Ze zgłoszenia wynikało, że próbują wydobyć samochód, który wpadł do stawu. Pojazd jednak znajduje się zbyt daleko - informuje kapitan Hubert Sękowski z Państwowej Straży Pożarnej w Koluszkach.

Na miejscu strażacy ustalili, że w wodzie jest luksusowy samochód sportowy. Znajdował się około dziesięciu metrów od brzegu. Ponieważ istniało ryzyko, że dojdzie do skażenia, trzeba było jak najszybciej go wydobyć.

- Na miejsce zostali wezwani płetwonurkowie, którzy pod wodą zaczepili liny do pojazdu - dodaje kpt. Sękowski.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>

Za szybko

Całej akcji przyglądali się też wezwani na miejsce policjanci. 

- Okazało się, że auto prowadził 48-letni właściciel. Do zdarzenia doszło, bo nie dostosował on prędkości do warunków - mówi starszy sierżant Aneta Kotynia z koluszkowskiej policji. 

Mężczyzna - jak opowiada policjantka - sam wydostał się z tonącego auta i dopłynął do brzegu. Wezwał pomoc drogową i tak chciał zakończyć sprawę. - W momencie zdarzenia był trzeźwy. Został on ukarany mandatem karnym w wysokości 100 złotych - kończy rzeczniczka policji w Koluszkach.

Czytaj także: