Łódzki adwokat Paweł K. brał udział w wypadku, w którym zginęły dwie kobiety. Do tragedii odniósł się w mediach społecznościowych, gdzie napisał, że "to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach". Później przeprosił za swoje "niewłaściwe słowa". Wszczęto już postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie.
Do tragedii na drodze, jak przekazuje podkomisarz Rafał Prokopczyk z olsztyńskiej komendy miejskiej policji, doszło w niedzielę około godziny 18. Łódzki adwokat jechał mercedesem razem z żoną i czteroletnim dzieckiem. Na trasie łączącej Barczewo i Jeziorany 41-latek miał nagle - z nieznanych przyczyn - zjechać na przeciwległy pas ruchu.
- Tam zderzył się z jadącym z przeciwka pojazdem, w którym jechały dwie kobiety w wieku 53 i 67 lat - przekazuje rzecznik olsztyńskiej komendy.
Niestety, życia kobiet nie udało się uratować. Czteroletni syn prawnika został karetką przewieziony do szpitala. Okoliczności tragedii bada prokuratura. Szef Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ Arkadiusz Szulc przekazał, że na miejscu zdarzenia zostały zabezpieczone wszystkie ślady. Prokuratura zleciła m.in. analizę stanu technicznego obu pojazdów uczestniczących w niedzielnym wypadku.
- Na razie najbardziej prawdopodobną wersją zdarzeń jest ta, że kierujący mercedesem zjechał na przeciwny pas jezdni i zderzył się z prawidłowo jadącym audi - informował w środę wieczorem prokurator Arkadiusz Szulc.
Mecenas Paweł K. w czasie wypadku był trzeźwy. Pobrano mu jeszcze krew do badania. Prokuratorom miał powiedzieć, że nie pamięta przebiegu zdarzenia.
Prawnik o "trumnach na kółkach"
Paweł K. do tragedii odniósł się w mediach społecznościowych. W krótkim wystąpieniu zwrócił uwagę, że po polskich drogach jeżdżą "trumny na kółkach".
"Wszyscy mówią o tym, że nadmierna prędkość, że brawura, że telefony komórkowe, że pijani kierowcy. Ale zapominamy o tym moi drodzy, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. To była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi dlatego te kobiety zginęły" - mówił w nagraniu.
Prawnik radził też innym, żeby "nie kupowali samochodu za trzy tysiące". "Nie lepiej wziąć kredyt? Pożyczyć od kogoś kasę? Poczekać? Uzbierać? I kupić auto bezpieczne?" - mówił na nagraniu.
Fala oburzenia
Film został nagrany w ramach krótkiej relacji, przed jej skasowaniem fragmenty zostały skopiowane i udostępnione na innych profilach. Wzbudził falę negatywnych komentarzy. Do nagrania odniósł się między innymi Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości. Ocenił, że wypowiedzi łódzkiego prawnika są "szokujące". Wiceminister poinformował, że zlecił analizę zabezpieczonego nagrania pod kątem odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Do sprawy w oświadczeniu opublikowanym na stronie Okręgowej Rady Adwokackiej odniósł się jej dziekan, adwokat Sylwester Redeł. Zaznaczył, że słowa łódzkiego adwokata zbulwersowały środowisko.
"Takie wypowiedzi na temat tragedii nie przystają żadnemu człowiekowi. Adwokat w życiu codziennym, jak i podczas wykonywania pracy zawodowej musi wykazywać się poczuciem głębokiej empatii, tym bardziej zrozumieniem dla cierpienia rodzin i bliskich osób, które poniosły śmierć w wypadku. Dlatego wyrażamy stanowczy sprzeciw i brak akceptacji dla tego rodzaju wypowiedzi" - czytamy w stanowisku dziekana.
Zaznaczył, że rzecznik dyscypliny Izby Adwokackiej wszczął niezwłocznie - po zapoznaniu się z treścią nagrania - postępowanie dyscyplinarne wobec łódzkiego prawnika.
Adwokat Anna Mrożewska, rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi mówi tvn24.pl, że sprawa zostanie teraz gruntownie sprawdzona. - Rzecznik dyscyplinarny potem może skierować akt oskarżenia do niezawisłego sądu dyscyplinarnego. Może on zastosować wobec prawnika karę upomnienia oraz nagany. Są też surowsze środki: prawnik może być zobowiązany do zapłacenia dwunastokrotności średnich zarobków w Polsce, może zostać zawieszony w wykonywaniu zawodu od trzech miesięcy do pięciu lat. Najsurowszą możliwą karą jest wydalenie z zawodu - przekazuje adwokat Mrożewska.
Zaznacza, że w sprawie ewentualnej odpowiedzialności dyscyplinarnej za spowodowanie śmiertelnego wypadku będzie prowadzone odrębne postępowanie.
- Jest niezależne od postępowania karnego. Może być jednak zawieszone do czasu zakończenia sprawy przed sądem - zaznacza rzeczniczka Okręgowej Izby Adwokackiej.
Skrucha
Już po opublikowaniu informacji o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego adwokat wyraził skruchę, także za pomocą mediów społecznościowych. Prawnik przeprosił za "użycie niewłaściwych słów". W nocy Paweł K. na swoim profilu w mediach społecznościowych zamieścił oświadczenie, w którym napisał: "pod wpływem emocji nagrałem relację, w której użyłem niewłaściwych słów. Z całego serca przepraszam za te wypowiedzi rodziny ofiar i wszystkich tych, których moje wypowiedzi uraziły, zbulwersowały, oburzyły".
W oświadczeniu zamieszczonym w nocy w mediach społecznościowych adwokat Paweł K. zapewnił: "nigdy moim zamiarem nie było zrzucanie winy za spowodowanie tego wypadku na ofiary śmiertelne, które poruszały się samochodem starszej generacji". Zapewnił, że modli się za ofiary wypadku, ich rodziny i bliskich.
Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z mecenasem, ale nie odbierał telefonu.
Zrzucanie odpowiedzialności na ofiary
Kuba Bielak, ekspert TVN Turbo wskazuje, że nagranie prawnika jest częścią szerszego problemu, jakim jest "victim blaming", czyli zrzucanie odpowiedzialności na poszkodowanych.
- To rozpaczliwa próba zrzucenia odpowiedzialności na osoby, które ucierpiały w zdarzeniu. Osoby stosujące taki zabieg doszukują się działań, które - w ich mniemaniu - sprawiły, że doszło do nieszczęścia. To świadczy o bezrefleksyjnym postrzeganiu rzeczywistości. Stanowi też dodatkowy cios dla rodzin ofiar, które przeżywają właśnie najgorszy czas w życiu - zaznacza Bielak.
"Victim blaming" to zjawisko wykraczające poza zdarzenia drogowe. Przykładem obarczania winą są uwagi kierowane do ofiar przemocy seksualnej, że ich wyzywający wygląd sprowokował do przestępstwa.
- Musimy sobie coś jasno powiedzieć: kobiety, które straciły życie, miały prawo poruszać się starszym pojazdem. Chciały po prostu dojechać do celu. To, że ktoś próbuje choćby insynuować, że ponoszą odpowiedzialność za tę straszną tragedię, jest po prostu podłością - podkreśla Kuba Bielak.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Olsztynie