Rozpędzone bmw uderzyło w 40-letniego rowerzystę w Aleksandrowie Łódzkim. Obrażenia były tak poważne, że poszkodowany mężczyzna zmarł na miejscu. Sprawcą tej tragedii - jak informuje policja - jest 36-latek, który krytycznej nocy jechał kradzionym autem. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Do potrącenia doszło w niedzielę, 4 października.
- Kierujący bmw, tuż przed godziną 23 potrącił na ulicy 11 Listopada jadącego w tym samym kierunku rowerzystę - opowiada podkomisarz Magdalena Nowacka ze zgierskiej policji.
Uderzony przez samochód 40-latek był reanimowany przez świadków zdarzenia oraz przybyłych niedługo potem policjantów.
- Niestety, rowerzysta zmarł - mówi podkomisarz Nowacka.
Poszukiwany
Policja ustaliła, że mężczyzna został potrącony przez samochód, który nieco ponad miesiąc wcześniej został skradziony z powiatu tomaszowskiego.
- Podczas przeczesywania miasta funkcjonariusze namierzyli mężczyznę, który mógł brać udział z fatalnym wypadku. 36-latek został zatrzymany i noc spędził w celi zgierskiego aresztu - informuje policjantka.
W rozmowie z kryminalnymi zatrzymany wyznał, że rzeczywiście ukradł samochód, ponieważ nie miał jak wrócić do domu z imprezy.
Zarzuty i areszt
Mężczyzna przyznał, że to on kierował bmw w czasie wypadku.
- Przyznał, że był wtedy pod wpływem alkoholu - dodaje rzeczniczka zgierskiej policji.
36-latek usłyszał już zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, kierowania autem w stanie nietrzeźwości, a także kradzieży samochodu wraz z dowodem rejestracyjnym. Odpowie też za posiadanie substancji psychoaktywnych, które znaleziono w pojeździe.
- Za takie przestępstwa grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Jak ustalili śledczy, podejrzany w przeszłości nie był notowany za konflikty z prawem, jednak w ogóle nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami - kończy Magdalena Nowacka.
Sąd na wniosek prokuratury aresztował 36-latka na trzy miesiące.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Zgierzu