Wszystko już wiadomo. Jury zaskoczyło Berlinale i przyznało główną nagrodę festiwalu gigantom włoskiego kina Paolo i Vittorio Taviani za film "Ceasar must die". – Dziękujemy Szekspirowi i mamy nadzieję, że publiczność dzięki naszemu filmowi też zobaczy w więźniach ludzi – mówili reżyserzy.
Jury pod przewodnictwem reżysera Mike Leigha i z udziałem m.in. zeszłorocznego triumfatora Asghara Farhadiego zdecydowało się przyznać główną nagrodę braciom Taviani za film oparty na sztuce Williamia Szekspira "Juliusz Cezar".
Ich dzieło to pewnego rodzaju dokumentacja eksperymentu teatralnego, który rozgrywa się w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Mafiozi, mordercy i złodzieje dostają zadanie wystawienia w areszcie sztuki Szekspira. Kamera towarzyszy im podczas prób, nauki tekstu w celach, w końcu podczas premiery.
Srebrne Niedźwiedzie dla "Just the Wind" i "Barbary"
Druga najważniejsza nagroda, Srebrny Niedźwiedź - Jury Grand Prix – powędrował do Bence Fliegauf, twórcy filmu "Just the Wind" opowiadającego prawdziwą historię tragicznych egzekucji na węgierskich Romach w latach 2008-2009. – Mam nadzieję, że dzięki mojemu filmowi ta społeczność na Węgrzech otrzyma jeszcze więcej wsparcia – mówił reżyser ze sceny.
Srebrny Niedźwiedź za najlepszą reżyserię trafił do Niemca Christiana Petzolda za film "Barbara" - opowieść o młodej lekarce, która w czasach NRD zostaje za karę wysłana do małego prowincjonalnego miasteczka.
Nagroda dla aktorki-amatorki
Swoje nagrody otrzymali także aktorzy. Srebrny Niedźwiedź dla najlepszego aktora trafił w ręce Mikela Boe Follsgaarda za rolę w filmie "A Royal Affair". Z kolei najlepszą aktorką okazała się Rachel Mwanza, odtwórczyni roli w filmie "War Witch" – amatorka, którą ekipa produkcji odkryła na ulicy Kinszasy. – Jestem przeszczęśliwa – mówiła na scenie wzruszona.
Srebrnym Niedźwiedziem za szczególny artystyczny wyraz doceniono operatora Lutza Reitemeiera za "wspaniałe zdjęcia" do epickiego filmu "White Deer Plane" Wanga Quan’ana. Srebrny Niedźwiedź za najlepszy scenariusz trafiła z kolei do twórców scenariusza duńskiego "A Royal Affair".
Nowe horyzonty kina i krótkie formy
Nagrodą im. Alfreda Bauera dla reżyserów wyznaczających nowe perspektywy sztuki filmowej wyróżniono film "Tabu" w reżyserii Migueala Gomeza, który w dużej części został zrealizowany jak filmy z epoki niemej. – Jestem zaskoczony, to nagroda za wyznaczanie nowych kierunków, a ja chciałem zrobić nieco staromodny film – żartował reżyser.
Złotym Niedźwiedziem dla najlepszego filmu w sekcji Berlinale Shorts nagrodzono film "Rafa" w reżyserii Joao Salaviza; Srebrnym – "Gurehto Rabitto" w reżyserii Atsushi Wada. Nagrodę dla debiutującego reżysera otrzymał Holender Boudewijn Koole za film "Kauwboy"
Publicznośc też nagrodziła
Berlinale to także jeden z nielicznych międzynarodowych festiwali filmowych, na którym filmom prezentowanym w sekcji Panorama swoją nagrodę przyznaje publiczność. W tym roku swoimi głosami wybrali oni filmy „Parada” w reżyserii Sdrajana Dragojevica oraz dokument "Marina Abramovic: The artist is present".
Rozdano także nagrody kultowe nagrody Teddy Award przyznawane dla filmów podejmujących tematykę mniejszości seksualnych. Za najlepszy film uznano "Keep the Lights On" w reżyserii Ira Sachsa, wzruszająco opowieść o 10-letnim związku dwóch mężczyzn.
Nie zabrakło gwiazd
Tegoroczne Berlinale można zaliczyć do bardzo udanych, zwłaszcza jeśli chodzi o ilość wielkich gwiazd, które odwiedziły festiwal. Meryl Steep osobiście odebrała tu Złotego Niedźwiedzia za całokształt twórczości, ale oprócz niej po czerwonym dywanie przechadzały się takie gwiazdy jak Christian Bale, Michael Fassbender, Salma Hayek, Antonio Banderas, Juliette Binoche czy Christina Ricci.
Największy entuzjazm fanów wzbudził gwiazdor Bollywood Shah Rukh Khan – łowcy autografów czekali na niego godzinami pod Berlinale Palast. Podobnie było ze znanym z sagi "Zmierzch" Robertem Pattinsonem.
Krytycy mniej zadowoleni
Mniej zadowoleni wyjeżdżają z Berlina krytycy filmowi. W tym roku, podobnie jak w poprzednim, międzynarodowa prasa zwracała uwagę na niski poziom konkursu głównego i brak prawdziwych olśnień filmowych. Rekompensaty trzeba było szukać w innych sekcjach festiwalu.
A tu nie zabrakło hitów – widownia obejrzała m.in. dokument o Bobie Marleyu, najnowszy film twórców "Juno", blok reportaży o arabskiej wiośnie czy w końcu zwariowaną komedię science-fiction o ataku nazistów z kosmosu.
Źródło: tvn24.pl