Po długiej, wakacyjnej przerwie, powrócił jeden z najważniejszych cyklów koncertowych w naszym kraju - Era Jazzu. Od ostatniej imprezy spod tego znaku minęło już dobrych kilka miesięcy, ale warto było czekać. Koncert Omara Sosy w warszawskiej filharmonii był naprawdę doskonały.
Dokładnie 10 lat temu, 5 października 1998 r. Dionizy Piątkowski zorganizował pierwszy koncert z cyklu Era Jazzu w poznańskim klubie "Blue Note". Od tamtej pory na jego zaproszenie nad Wisłę regularnie przyjeżdżają największe gwiazdy światowego jazzu.
Poniedziałkowy występ kubańskiego pianisty Omara Sosy miał zatem szczególny wydźwięk - miał stanowić swoiste podsumowanie 10 lat imprezy.
I trzeba przyznać, że podsumowanie to wypadło świetnie. W niespełna dwóch godzinach występu Sosie i jego zespołowi udało się zmieścić wszystko to co promował Dionizy Piątkowski przez 10 lat Ery Jazzu.
Pianista sprawnie poruszał się pomiędzy wszelkimi odcieniami współczesnego jazzu. Z gracją przeskakiwał z rejonów world-music do klasycznych jazzowych solówek w stylu Jarretta. Bez trudu mieszał rytmikę muzyki afrykańskiej z melodyjnością stylu latino. Potrafił nagle zwolnić i zagrać wyciszoną, liryczną melodię, by po chwili zatracić się w szaleńczym free. A wszystko to w towarzystwie plemiennych zaśpiewów, tanecznych popisów jego zespołu, wszystko przy udziale niesamowitego instrumentarium, którym posługiwali się muzycy (wszelkiego rodzaju grzechotki, gwizdki, bębny i miniaturowe gitarki).
Publiczność była tą mieszanką zachwycona. Koncert zakończyły bisy.
Błażej Górski
Źródło: tvn24.pl