Kilka zabiegów w komorze hiperbarycznej i parę zastrzyków - tyle wystarczyło Steve'owi Rogersowi, czyli filmowemu "Kapitanowi Ameryce", by z faceta bez mięśni zmienić się w superbohatera. Ale tak łatwe było to tylko w filmie. W rzeczywistości, dla Chrisa Evansa, odtwórcy roli kapitana uzyskanie idealnie umięśnionego ciała było koszmarem.
Pracowaliśmy ostro po dwie godziny dziennie. Zwykle lubię ćwiczyć, ale tym razem było inaczej. Wymiotowałem. Czułem, że nienawidzę swojego trenera, nienawidzę tego filmu. Chciałem mieć spokój i spać przez tydzień Chris Evans
"Miałem dość"
- Mam bardzo dobry metabolizm i szybko traciłem kilogramy, więc żeby stać się duży musiałem po prostu bardzo dużo jeść. Brzmi jak marzenie, ale to nie było objadanie się pizzą - przyznaje gwiazdor. Jak mówi "ćwiczenia były okropne, a jedzenie było koszmarem". - Nie mogłem już patrzeć na kolejny kawałek kurczaka. Miałem dość, ale dalej musiałem wpychać w siebie białko. To było trudne - mówi Chris Evans. Choć, jak dodaje "cieszy się, że mu się udało".
Mam bardzo dobry metabolizm i szybko traciłem kilogramy, więc żeby stać się duży musiałem po prostu bardzo dużo jeść. Brzmi jak marzenie, ale to nie było objadanie się pizzą Chris Evans
Gdy aktorowi udało się uzyskać idealne ciało, kolejnym problemem stało sie to, jak nagrać sceny, w których jest on słaby i chudy.
- Pomysł twórców filmu był taki, by znaleźć innego chudego aktora i dokleić mu moją głowę, ale byłem temu przeciwny - mówi Evans. - Powiedziałem, to moja rola. Nie chciałem się nią dzielić. Nie chciałem, żeby ktoś inny próbował opowiedzieć moją historię. Zdecydowaliśmy więc, że poprzez efekty specjalne optycznie zmniejszymy moje ciało - mówi gwiazda filmu.
"Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie" w polskich kinach ukaże się 5 sierpnia.
Źródło: huffingtonpost.com
Źródło zdjęcia głównego: Internet