- To narastało i w którymś momencie przestałem znajdować siły na bronienie jakiegoś skraweczka, w którym swobodnie się czułem. To nie jest komfortowe, że czuję się swobodnie, a dookoła wszyscy albo mają już przetrącone kręgosłupy, albo cichaczem czekają, żeby ich nie dotknęło coś złego - stwierdził w rozmowie z tvn24.pl dziennikarz radiowy i telewizyjny Wojciech Mann, który w środę po ponad pół wieku odszedł z radiowej Trójki.
W środę Wojciech Mann zdecydował się zakończyć współpracę z Polskim Radiem, z którym związany był od 55 lat.
- Mam trochę kołowrót w głowie. To nie jest decyzja, którą podjąłem w ciągu sekundy. Bujałem się z nią o wiele dłużej. Musiała jednak w końcu zapaść. Czekam aż się dobrze poczuję - powiedział Wojciech Mann w rozmowie z tvn24.pl.
"Miałem dosyć bujania się w nieokreślonej przestrzeni"
Jak stwierdził, sam się doszukuje tego, co ostatecznie wpłynęło na decyzję o odejściu. - To całe zamieszanie z zupełnie nieracjonalnym i zupełnie niezrozumiałym odebraniem prawa mikrofonu mojej współautorce (Annie Gacek - red.), dołożyło się wystarczająco, żebym w sumie miał dosyć bujania się w nieokreślonej przestrzeni, w której nie wiadomo kto ma prawo podejmowania decyzji i czy one mają coś wspólnego z racjonalnością - zaznaczył dziennikarz i krytyk muzyczny.
Mann nawiązał tym samym do odejścia po 19 latach pracy Anny Gacek, z którą prowadził wtorkowe wydanie audycji "W tonacji Trójki". Duet prowadził tę audycję od 10 lat.
W poniedziałek Gacek poinformowała na Facebooku, że "decyzją Prezes Polskiego Radia - ze skutkiem natychmiastowym - nie ma dla mnie miejsca na antenie Trójki". Rzeczniczka Polskiego Radia Ewelina Steczkowska tłumaczyła w rozmowie z portalem Wirtualne Media, że "redaktor Anna Gacek otrzymała inną propozycję kontynuacji pracy w Polskim Radiu, jednak sama podjęła decyzję o jej nieprzyjęciu".
- Nie spodziewam się, żeby wszyscy pogłaskali mnie po główce. Ktoś pewnie znajdzie jakąś zadrę i powie: dlaczego teraz, dlaczego nie wtedy, gdy kolegę X wyrzucili... To nie jest tak, że Ania Gacek jest jedynym powodem. To narastało i w którymś momencie przestałem znajdować siły na bronienie jakiegoś skraweczka, w którym swobodnie się czułem. To nie jest komfortowe, że czuję się swobodnie, a dookoła wszyscy albo mają już przetrącone kręgosłupy, albo cichaczem czekają, żeby ich nie dotknęło coś złego - tłumaczył słynny radiowiec.
Mann zwrócił uwagę, że pewnego rodzaju azyl, jaki sobie wypracował, stracił sens w kontekście zmian zachodzących w Trójce. - Jeśli słyszę dookoła, że kierownictwo walczy o słuchalność programu, która z miesiąca na miesiąc spada na łeb, na szyję, to na co mi ten azyl, kiedy zaczynam być na jakiejś bezludnej wyspie - dodał.
Dziennikarz, tekściarz, tłumacz
Wojciech Mann pracę dziennikarza radiowego rozpoczął w Polskim Radiu w 1965 roku, a od końca lat 60. związany był z Programem III Polskiego Radia. Przygotowywał wiele autorskich audycji, głównie muzycznych. Poza wtorkowym wydaniem "W tonacji Trójki", Mann prowadził również "Manniaka po ciemku", "Piosenki bez granic" oraz piątkowe poranne wydania "Zapraszamy do Trójki". Pisał również teksty piosenek.
Dziennikarz w dorobku ma wiele programów telewizyjnych. W swojej karierze pracował jako lektor filmów dokumentalnych, publikował w "Gazecie Wyborczej", "Elle" oraz w "Polityce". Tłumaczył książki Arnolda Lobela i Peggy Parish.
W 2018 roku ukazała się książka "Artysta. Opowieść o moim ojcu", poświęcona Kazimierzowi Mannowi - ojcu dziennikarza.
Autorka/Autor: Tomasz-Marcin Wrona /b
Źródło: tvn24.pl, wirtualnemedia.pl