Film 71-letniego szwedzkiego reżysera Roya Anderssona "Egzystencjalne refleksje gołębia siedzącego na gałęzi" zdobył Złotego Lwa na 71. Festiwalu Filmowym w Wenecji. Drugą co do ważności nagrodę – Srebrnego Lwa za najlepszą reżyserię - odebrał 77-letni Andriej Konczałowski (za "Białe noce listonosza"). Potwierdziła się postawiona przez nas teza, że w tym roku Wenecja postawiła na dojrzałość i na weteranów kina.
Roy Andersson najbardziej znany jest widzom z "Pieśni z drugiego piętra", za którą przed laty zdobył Nagrodę Jury na festiwalu w Cannes.
Jego nowy film - surrealistycznym obrazem współczesnego społeczeństwa szwedzkiego - od kilku dni był faworytem krytyków. "Gołąb…" to "ostatnia część trylogii o "istocie bycia człowiekiem" – pierwsza to wspomniane "Pieśni…", druga "Do ciebie człowieku”.
O ile "Pieśni…" były filmem poetyckim inspirowanym poezją, historią o tym, jak bardzo potrzebujemy miłości i jak boimy się odrzucenia, zaś "Do ciebie, człowieku" uniwersalną opowieścią o ludzkim życiu i o skrajnych emocjach, to „Gołąb…” jest ponuro-komicznym obrazem szwedzkiego społeczeństwa. Andersson wypełnia go dziwacznymi postaciami i absurdalnymi sytuacjami, za sprawą których określono go "depresyjnym cyrkiem Monthy Pytona".
Surrealizm towarzyszy niemal każdej scenie, stąd przeplatanie tragizmu z komizmem, absurdu z groteską, a teraźniejszości z przeszłością. Krytycy porównują niekiedy Anderssona do twórcy "Słodkiego życia", bywa nawet nazywany "skandynawskim Fellinim", bo równie bliski jest mu cyrkowy, oniryczny styl opowiadania.
Sam Andersson jednak, odbierając nagrodę, powiedział, że największy wpływ na jego twórczość miał włoski mistrz neorealizmu Vittorio De Sica, twórca "Złodziei rowerów" czy "Małżeństwa po włosku" z Sofią Loren i Marcello Mastroiannim.
Żywa legenda kina ze Srebrnym Lwem
Srebrny Lew dla najlepszego reżysera powędrował do Andrieja Konczałowskiego za dramat "Białe noce listonosza”.
Konczałowski, dziękując za nagrodę, mówił, że czuje się jak dziecko odbierające upragniony prezent w Boże Narodzenie. Jego film opowiada historię charyzmatycznego listonosza, żyjącego w małej wiosce "gdzieś na końcu świata", który dla jej mieszkańców jest jedynym źródłem kontaktu z resztą świata.
Konczałowski - brat Nikity Michałkowa i syn poety Siergieja Michałkowa, autora słów zarówno do hymnu radzieckiego jak i rosyjskiego - pseudonim Konczałowski przyjął od panieńskiego nazwiska matki, córki znanego malarza.
Na początku pisał scenariusze wspólnie z Andriejem Tarkowskim ("Dziecko wojny", "Andriej Rublow"). Po nakręceniu w 1979 roku "Syberiady", epickiego dramatu nagrodzonego w Cannes, zdecydował się zostać na Zachodzie. Tam nakręcił m.in. "Kochanków Marii" (1984) z Nastassją Kinski i ciepło przyjęty "Uciekający pociąg” na podstawie scenariusza Akiry Kurosawy.
Na początku lat 90. Konczałowski wrócił do Rosji rozczarowany Ameryką. - Uciekłem od reżimu władzy, a wpadłem w ramiona reżimu pieniądza – mówił w wywiadach. W Rosji nakręcił świetny "Dom wariatów", ale okazjonalnie realizuje też filmy dla amerykańskich stacji telewizyjnych. Srebrny Lew za "Listonosza..." w Wenecji jest najważniejszą nagrodą od kilku dekad dla tego twórcy.
Mimo podeszłego wieku 77-letni reżyser jest w znakomitej formie, a na festiwal przybył ze swoją szóstą, 38 lat młodszą od siebie żoną, Julią Wysocką - rosyjską aktorką, prezenterką telewizyjną i pisarką, z którą chętnie pozował do zdjęć na czerwonym dywanie.
Dokument po raz drugi
Wielką Nagrodę Jury zdobył Joshua Oppenheimer – za duńsko-fińsko- brytyjsko-indonezyjski dokument "The Look of Silence". To druga część wstrząsającego obrazu o Indonezji ("The Act of Killing"), gdzie w 1965 roku zamordowano, według różnych statystyk, 1-2 mln ludzi oskarżanych o komunizm. "The Act of Killing" był w tym roku nominowany do Oscara, a oprócz całej serii nagród zdobył także brytyjską Baftę w swojej kategorii.
Członek jury brytyjski aktor Tim Roth, od lat grający w Hollywood porównał nawet emocje towarzyszące oglądaniu "Silence..." do "oglądania narodzin dziecka". Filmowi swoją nagrodę przyznało też Jury FIPRESCI.
Przypomnijmy, że to już drugi rok z rzędu, kiedy dokument rywalizujący z fabułami w głównym konkursie zdobywa ważną nagrodę. W ubiegłym roku jury poszło jeszcze dalej, przyznając "Rzymskiej aureoli"- dokumentowi skoncentrowanemu na życiu ludzi wokół autostrady, otaczającej Rzym - nagrodę główną, czyli Złotego Lwa.
Amerykanie pominięci i dotknięci
Wenecja – najstarszy z europejskich festiwali - nigdy nie była,w przeciwieństwie do Berlina, festiwalem politycznym, ani jak Cannes widowiskowym. Zawsze preferowano tu skromne produkcje, znacznie chętniej wyróżniano kino eksperymentalne, trudniejsze w odbiorze.
Pewniakiem do aktorskiej nagrody wydawał się w tym roku od pierwszego dnia festiwalu Michael Keaton z wielką kreacją w filmie Alejando Gonzalesa Inarritu "Birdman". Jury po przewodnictwem kompozytora Alexandre'a Desplata (po raz pierwszy w historii nie kierował nim reżyser) zignorowało jednak preferencje publiczności i wielu krytyków. Amerykanie poczuli się dotknięci zwłaszcza, że przyznanie nagród aktorskich dwóm artystom grającym w jednym filmie niemal nie zdarza się na tej rangi festiwalu.
Tim Roth pytany przez "Variety" o to, dlaczego tak się stało, żartował: - Nie ma nic lepszego niż zobaczyć, jak Michael Keaton dostaje kopniaka nieubrany w kostium nietoperza, ale ptaka. On był znakomity w swojej roli. "Birdman" to piękny film, chwilami dziwny, chwilami poruszający.
Z kolei Desplat oświadczył, że nagrodzono przede wszystkim filmy "o wymiarze humanistycznym". Nagrody dla aktorskie powędrowały więc do Adama Drivera za rolę młodego ojca martwiącego się o los swojego małego dziecka we włoskim filmie Saverio Costanzo "Hungry Heart". Alba Rohrwacher grająca matkę dziecka, mającą obsesję na temat sposobu jego żywienia, odebrała nagrodę za kreację kobiecą.
W ostatnim dniu weneckiego festiwalu mieliśmy też polski akcent. Na Lido odbył się bowiem specjalny pokaz "Idy" Pawła Pawlikowskiego. Polski kandydat do Oscara jest jednym z trzech finalistów nominowanych do nagrody Lux przyznawanej przez Parlament Europejski wybitnym dziełom kinematografii z naszego kontynentu.
"Ida", która była już wyświetlana w tamtejszych kinach, również we Włoszech została okrzyknięta arcydziełem, a na łamach prasy ukazała się seria entuzjastycznych recenzji filmu. KONKURS GŁÓWNY - NAGRODY Złoty Lew: Roy Andersson - "„Egzystencjalne refleksje gołębia siedzącego na gałęzi” Srebrny Lew za reżyserię: Andriej Konczałowski - "Białe noce listonosza" Wielka Nagroda Jury: Joshua Oppenheimer - "The Look of Silence" Puchar Volpi dla aktorki: Alba Rohrwacher - "Hungry Hearts Puchar Volpi dla aktora: Adam Driver - "Hungry Hearts" Nagroda im. Marcello Mastroianniego dla młodego aktora lub aktorki: Romain Paul - "Le dernier coup de marteau" Nagroda za Scenariusz: Rakhshan Bani Etemad i Farid Mostafavi - "Tales" Iran Nagroda Specjalna Jury: Kaan Müjdeci - "Sivas" SEKCJA HORYZONTY Najlepszy Film: Chaitanya Tamhane - "Court"
Autor: Justyna Kobus\mtom / Źródło: labiennale.org.,"Variety", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA