- Nie jestem specjalnie zdenerwowany. Na werdykt Akademii czekałem już cztery razy – mówił na chwilę przed uroczystą galą, w rozmowie z TVN24, Andrzej Wajda. A goście "Magazynu 24 godziny” przyznali, że Oscar dla polskiego reżysera bardzo by ich ucieszył, ale „Katyń” nie jest jego najlepszym filmem.
Wajda przekonywał, że werdykt Akademii będzie dla niego niespodzianką. O swoich konkurentach, filmach nominowanych w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny" reżyser powiedział: - To filmy tak różne, że nie wiem, według jakich kryteriów będą nas oceniać. Jego zdaniem to, że „Katyń” dostał nominację do najważniejszej nagrody filmowej jest sporym wyróżnieniem.
"Zrobiliśmy wszystko, co było można"
- W ciągu roku robi się kilkanaście tysięcy filmów i niezwykle trudno, w tej olbrzymiej ilości, znaleźć się w grupie rozpoznawanych. Nie mamy środków, by narzucić swój film. My bez nagrody, recenzji nie mamy żadnych szans. Sama nominacja daje to, że ten film znajduje się wśród pięciu zauważonych na świecie. To, co można było zrobić, to zrobiliśmy – uważa reżyser.
Pytany, czy tak silnie osadzony w polskiej historii „Katyń” nie jest zbyt hermetyczny dla amerykańskich widzów, Wajda stwierdził: - To samo mówili mi przy okazji filmu „Kanał” (1957), a wzbudził on zainteresowanie na całym świecie, bo pokazywał ludzką sytuację. A „Katyń” niosą aktorzy. Piękni, młodzi, wyraziści, żywi, a to jest najbardziej wzruszające, gdy tacy mężczyźni giną i zostawiają takie kobiety – przekonuje Wajda.
Kot: kibicuję jako patriota, nie jako krytyk
Krytyk Wiesław Kot nie ma jednak dobrej opinii o „Katyniu”. - Lepsze filmy Wajdy były nominowane. Czemu „Ziemia obiecana” w 1976 nie dostała Oscara? A „Katyń” jest na tyle nieudany, że nawet Oscar mu nie pomoże. Nie zapisze się w historii kina. Kibicuję jako patriota, nie jako krytyk – dodał.
„Katyń” jest na tyle nieudany, że nawet Oscar mu nie pomoże. Nie zapisze się w historii kina. Kibicuję jako patriota, nie jako krytyk „Katyń” jest na tyle nieudany, że nawet Oscar mu nie pomoże. Nie zapisze się w historii kina. Kibicuję jako patriota, nie jako krytyk
Zgodził się z nim publicysta „Gazety Wyborczej”, Bartosz Węglarczyk. – Wajda zasługiwał na Oscara i za „Ziemię obiecaną” i za „Kanał” – uważa. Jego zdaniem wynik głosowania członków Akademii jest nieprzewidywalny. - Regulamin wyboru i głosowania jest bardzo skomplikowany. W kategorii filmu zagranicznego trzeba je obejrzeć w kinie, a to nie jest takie proste. Nikt z nas nie pójdzie na film słaby. Ktoś go musi polecić, a to może działać na niekorzyść filmu Wajdy – dodał.
Plotka poniesie "Katyń"?
Regulamin wyboru i głosowania jest bardzo skomplikowany. W kategorii filmu zagranicznego trzeba je obejrzeć w kinie, a to nie jest takie proste. Nikt z nas nie pójdzie na film słaby. Ktoś go musi polecić, a to może działać na niekorzyść filmu Wajdy Regulamin wyboru i głosowania jest bardzo skomplikowany. W kategorii filmu zagranicznego trzeba je obejrzeć w kinie, a to nie jest takie proste. Nikt z nas nie pójdzie na film słaby. Ktoś go musi polecić, a to może działać na niekorzyść filmu Wajdy
Zdaniem Węglarczyka w przypadku Oscarów dużą rolę odgrywa… plotka. - W przypadku „Męskiej sprawy” (w reż. Sławomira Fabickiego), nominowanej (w 2002 r.) do nagrody za film fabularny krótkometrażowy, to spodobała się Januszowi Kamińskiemu. Ten go przekazał Stevenowi Spielbergowi, Spielberg innym osobom – i nagle bez najmniejszej polskiej promocji został nominowany – przypomniał. - Dziś się okaże, ile osób obejrzało „Katyń” – dodał.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24