- Zostałem aktorem, żeby być włóczęgą - powiedział Jeremy Irons. Aktor zapowiedział, że odmówi przyjęcia tytułu szlacheckiego, gdyby potwierdziły się spekulacje, że może otrzymać taką propozycję.
W ]wywiadzie dla BBC Radio 4 w środę Jeremy Irons odniósł się do spekulacji o możliwym rekomendowaniu go do tytułu szlacheckiego. - Zostałem aktorem, żeby być włóczęgą, więc myślę, że nie byłoby właściwe dla establishmentu robić ze mnie jednego z nich, bo nim nie jestem - powiedział Irons.
Kolejny wybitny Brytyjczyk odmawia królewskich zaszczytów
Irons dołączył tym samym do - niedługiej - listy osobistości brytyjskiej kultury, składających podobne deklaracje. Są na niej m.in. kulinarna gwiazda Nigella Lawson, pisarz Road Dahl, poeta Benjamin Zephaniah czy aktorka Helen Mirren. Zephaniah już w 2003 roku napisał słynny esej dla „The Guardian”, w którym odrzucił rekomendację ówczesnego premiera Tony’ego Blaira do tytułu szlacheckiego.
Irons wykształcenie aktorskie zdobywał w prywatnej szkole Bristol Old Vic, co sprawiło, że nieraz zaliczano go do elitarnej grupy aktorów, która miała szansę pobierać edukację aktorską na prywatnych uczelniach. Artysta przypomniał jednak w wywiadzie, że na swoje kształcenie sam zarobił pieniądze. - Byłem budowlańcem, pracownikiem socjalnym, artystą ulicznym, ogrodnikiem oraz sprzątałem domy. Wszystkie te zajęcia, jak sądzę, są dostępne także dzisiaj dla tych, którzy potrzebują pieniędzy na czynsz za miejsce do spania podczas przesłuchań do roli - stwierdził aktor.
Właściciel ziemski z przywiązaniem robotniczym
Chociaż Irons mocno strzeże swojej prywatności, nigdy nie ukrywał poglądów politycznych. Przez wiele lat był jednym z największych darczyńców brytyjskiej Partii Pracy.
Wbrew temu co lubi o sobie mówić, trudno go jednak zaliczyć do przedstawicieli klasy robotniczej. W 2010 roku w jednym z wywiadów skomentował fakt posiadania siedmiu domów. - Wywołuje to we mnie poczucie winy, niektórych nie stać nawet na jeden dom. Jednak czerpię przyjemność z tworzenia każdego z nich i to jest mój sposób na radzenie sobie z rozpoznawalnością. Ukrywam się w nich zamiast w hotelach, gdzie ciągle są ludzie z aparatami. Kocham Irlandię, mam tam swoje konie, potrzebujemy domu w Dublinie, ponieważ Sinead [Sinead Cusack - aktorka, żona Ironsa - red.] ma tam syna i wnuka - tłumaczył Irons.
Autor: tmw//rzw / Źródło: BBC News, The Independent, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock