- Uszkodzenie obrazu Marka Rothki jest dużo gorsze, niż początkowo sądziliśmy. Naprawa może potrwać nawet 1,5 roku - ogłosiła londyńska galeria Tate Modern, gdzie Włodzimierz Umaniec na dziele wartym 50 mln funtów naniósł własne napisy. Polaka, który przyznał się do aktu wandalizmu, czeka proces.
- Nie wiadomo, czy napisy naniesione na obraz przez Polaka da się usunąć bez szkody dla dzieła. Czarna farba, której użył, spowodowała głębokie ślady, ze względu na sposób, w jaki pracował Rothko. Malarz budował swoje malowidła warstwa po warstwie, drobiazgową i czasochłonną metodą. Teraz konserwatorzy będą próbowali usunąć farbę wandala na każdej warstwie obrazu, a następnie odbudować całość - tłumaczy na antenie BBC Radio 4 Will Gompertz, ekspert ds. sztuki.
Londyńska Tate Modern, gdzie w październiku Włodzimierz Umaniec uszkodził obraz Rothki "Czarne na kasztanowym", ocenia, że naprawa może potrwać nawet 1,5 roku. Konserwatorzy będą musieli zastosować tę samą gamę materiałów używanych przez artystę, m.in. mieszankę farby olejnej, kleju, żywicy syntetycznej i jaj, by dopasować swoją pracę z oryginałem.
Problemem dla nich będzie to, że farba na dziele wartym 50 mln funtów, ma więcej niż 50 lat i starzała się w naturalny sposób.
Galeria uznała, że uszkodzenie obrazu Rothki jest dużo gorsze, niż początkowo sądzili eksperci. - Coś, co dla niektórych wyglądało zabawnie, w rzeczywiści jest poważnym uszkodzeniem wielkiego dzieła sztuki, którego naprawa zabierze naprawdę sporo czasu i pieniędzy - ocenił Gompertz.
Polak: To nie jest przestępstwo
26-letni Włodzimierz Umaniec (znany też jako Vladimir Umantes), który od trzech lat mieszka w Wielkiej Brytanii, napisał w prawym dolnym rogu obrazu "Vladimir Umanets '12, A potential piece of yellowism" (Vladimir Umanets '12, Potencjalny przykład yellowizmu). Przyznał się do swego czynu, ale nie uznał go za przestępstwo, bo kierowała nim "chęć wytrącenia sztuki z samozadowolenia".
"Uważam, że usunięcie mojego podpisu z obrazu i jego odrestaurowanie obniży wartość dzieła, a pozostawienie go tak, jak jest (z dopiskiem) zwiększy z czasem jego wartość" - powiedział w wywiadzie dla "Guardiana".
Umaniec, wraz z innym polskim malarzem Marcinem Łodygą, jest współautorem koncepcji zwanej yellowizmem, która ma wyrażać podstawowe emocje w kolorze żółtym (ang. yellow) i "nie uważa się za sztukę ani za antysztukę". Opisują ją w swoim manifeście z 2010 roku jako "zjawisko". Ale Zdaniem wybitnego brytyjskiego rzeźbiarza Anisha Kapoora, cytowanego przez gazetę "Daily Telegraph", był to jednak "głupi akt wandalizmu".
Sąd zarzucił Polakowi spowodowanie szkody na sumę przekraczającą 5 tys. funtów. Umaniec został zwolniony z aresztu za kaucją i czeka na proces.
Wybitny i drogi
Obraz Rothki - podpisany przez Polaka - jest jednym z serii trzech obrazów powstałych w odpowiedzi na zamówienie u niego w 1958 roku dekoracji ściennej do jednej z najwytworniejszych nowojorskich restauracji przy Park Avenue - na najwyższym piętrze Seagram Building, modernistycznego wieżowca projektu Miesa van der Rohe i Philipa Johnsona. Jednak w końcu Rothko zdecydował, że jego obrazy nie będą stanowić tła w restauracji dla bogatej klienteli "Four Seasons".
Na krótko przed samobójczą śmiercią w 1970 roku podarował kilka murali galerii Tate Modern. Są one elementem stałej ekspozycji.
Malarz należy do najwybitniejszych twórców sztuki współczesnej i jednych z najdroższych. W tym roku jego obraz "Pomarańczowy, czerwony, żółty" sprzedano na aukcji w Nowym Jorku za blisko 87 mln dolarów. To najdrożej zlicytowane dzieło sztuki współczesnej.
Autor: am//gak / Źródło: BBC News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tate Modern