Tomasz Kot gra aktora, niepijącego alkoholika, który dowiaduje się, że zostało mu kilka miesięcy życia. Zamiast wrócić do butelki postanawia zrobić "życiowy remanent". Zaskakujaco pogodny film "Żyć nie umierać" debiutującego reżysera Macieja Migasa jest luźno inspirowany historią zmarłego w 2009 aktora Tadeusza Szymkówa.
Bartek Kolano odzyskał życie: wyszedł z choroby alkoholowej, ciężko pracuje od rana do nocy, prowadzi między innymi zajęcia teatralne z nastolatkami i reżyseruje widownię wielkiego widowiska telewizyjnego. Niestety podczas rutynowych badań lekarskich okazuje się, że zaraz je straci i to ostatecznie. Ma raka i kilka miesięcy przed sobą. Za namową Żuka, prowadzącego jego grupę Anonimowych Alkoholików, robi życiowy remanent.
Zaskakująco pogodny film
Scenariusz, który napisał Cezary Harasimowicz jest inspirowany historią aktora Tadeusza Szymkówa, zmarłego na chorobę nowotworową w 2009 roku. Kot podkreśla, że choć słyszał wiele anegdot o Szymkówie, nigdy nie poznał go osobiście.
Choć streszczenie fabuły brzmi przygnębiająco, film jest zaskakująco pogodny. Grający główną rolę w filmie "Żyć nie umierać" Tomasz Kot w rozmowie z tvn24.pl mówi, że chciał uniknąć sytuacji, w której widzowie mogliby "odebrać ten film jako szantaż emocjonalny".
- Wierzę, że widzowie potrzebują takich właśnie historii - powiedział PAP o filmie Maciej Migas. - Chciałem stworzyć film, który w lekki sposób przekazuje opowieść o wielkiej sile. Opowieść wzbudzającą emocje, poruszającą, ale przede wszystkim dającą pozytywną energię do życia - tłumaczył reżyser.
Anioł przyboczny
W filmie wystąpił też m.in. Janusz Chabior, który - jak mówi - gra "anioła przybocznego" głównego bohatera.
"Żyć, nie umierać" jest od piątku w kinach, a na rozpoczynającym się 14 września festiwalu w Gdyni będzie walczył o nagrodę główną, czyli Złote Lwy.
Autor: sol//rzw / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe