"Terminator" powraca w ręce Jamesa Camerona. Powstanie nowy film

Arnold Schwarzenegger w pierwszej części "Terminatora" z 1984 r.
Arnold Schwarzenegger w pierwszej części "Terminatora" z 1984 r.
Źródło: Imperial

Zapowiedź powrotu "Terminatora", do którego za dwa lata James Cameron odzyska prawa autorskie, wywołała poruszenie wśród fanów filmu. Propozycję wyreżyserowania widowiska otrzymał Tim Miller, twórca pierwszego "Deadpoola".

Ci, którzy nie znają zawiłej historii "Terminatora", będą zdziwieni informacją, że ten, kto powołał do życia słynnego cyborga, przez 35 lat nie był właścicielem praw autorskich do opowieści o nim.

W momencie powstawania pierwszego filmu (1984 r.) młody, nieznany nikomu James Cameron, nie dość, że miał na koncie kompletna klapę - "Pirania II: Latający mordercy", to jeszcze był bez grosza przy duszy. Sprzedał wówczas scenariusz pierwszego "Terminatora" producentce Gale Anne Hurd za... symbolicznego dolara. W umowie zastrzegł jednak, że tylko on może wyreżyserować film. Producent nie mogła go zwolnić.

W Hollywood nawet 35 lat temu "Terminator" był obrazem niskobudżetowym. Zrealizowany z niespełna sześciomilionowym budżetem film zarobił 80 mln dolarów, zebrał znakomite recenzje (na Rotten Tomatoes film ma wynik 100 proc.), a z odtwórcy tytułowej roli - Mistera Universe i kulturysty Arnolda Schwarzeneggera, znanego wtedy z "Conana barbarzyńcy" - uczynił międzynarodową gwiazdę.

James Cameron szybko dostał propozycję realizacji sequela, który powstał w 1991 r. za 100 mln dolarów. Ale prawa do niego miało już wtedy studio Carolco. Film "Terminator 2: Dzień sądu" stał się najbardziej dochodową produkcją 1991 r., zgarnął ponad pół miliarda dolarów na całym świecie. Reżyser przestał się jednak interesować dalszymi losami projektu, kiedy nie udało mu się odkupić od studia praw do niego. Kolejne filmy realizowane przez innych filmowców były już tylko cieniem tych nakręconych przez Camerona.

Kadr  z filmu "Terminator 2:Dzień sądu"
Kadr z filmu "Terminator 2:Dzień sądu"
Źródło: | Imperial-Cinepix

Między teraźniejszością a przyszłością

Scenariusz "Terminatora", z pozoru prosty, kryje jednak sporo zawiłości. Otóż w 2029 r. maszyny, wytwory człowieka, buntują się przeciw swoim twórcom, zdobywając władzę na Ziemi. Ruchem oporu przeciw cyborgom kieruje John Connor.

Tu cofamy się do przeszłości, do roku 1984. Maszyny wysyłają wówczas swego żołnierza zwanego Terminatorem - wygląda on jak człowiek, jest jednak niezniszczalny. Ma zlikwidować matkę Johna, Sarah Connor (w tej roli Linda Hamilton, ówczesna żona Camerona), która jeszcze nie zdążyła zajść w ciążę z Johnnem. Z przyszłości przybywa z kolei Kyle Reese, człowiek wysłany po to, by ochraniał ją przed pozbawionym jakichkolwiek ludzkich odruchów Terminatorem - cyborgiem.

James Cameron w 2010 roku
James Cameron w 2010 roku
Źródło: | Wikipedia

W Polsce film ukazał się pod tytułem "Elektroniczny morderca", co było potem przedmiotem wielu żartów. Słowo terminator w języku polskim oznacza bowiem kogoś terminującego u mistrza na czeladnika, czyli na fachowca-profesjonalistę. W zamyśle twórców chodziło o osobę, która doprowadza innych do kresu życia, czyli ich zabija.

Sukces filmu zaskoczył nawet samych twórców. Po latach Cameron wspominał, że przecierał oczy, patrząc jak film szybuje na sam szczyt box office'ów. Prawdziwym szaleństwem była jednak druga część filmu. Obie stały się krokiem milowym zarówno dla Camerona, jak i Schwarzeneggera, i zapisały się w historii kina jako jedne z najważniejszych, przełomowych dzieł w historii science-fiction.

Czekając na wielki comeback cyborga

Po rozstaniu Camerona z dziełem, które stworzył od podstaw, reżyserowanie powierzono kolejno Jonathanowi Mostowowi, McGowi i Alanowi Taylorowi. Reżyser pierwowzoru po latach określił ich mianem "wyrobników klasy B". Trzy kolejne filmy od dzieł Camerona dzieliła przepaść. On sam odmówił reżyserii, twierdząc, że oba jego filmy stanowią dzieło kompletne.

Teraz, gdy znów odzyskuje prawa autorskie do własnego "dziecka", nieoficjalnie mówi się, że zamierza kontynuować losy swojego bohatera od momentu, w którym rozstał się z nim w 1991 r. Tak jakby nie było trzech filmów zrealizowanych przez jego następców. Na razie to jednak tylko domysły.

Cameron pracuje od lat nad czterema kontynuacjami "Avatara" i nie widzi możliwości, by mógł zająć się jego reżyserią "Terminatora". Zamiast tego wyprodukuje kolejny film, a propozycję wyreżyserowania widowiska otrzymał od niego Tim Miller, twórca pierwszego "Deadpoola", będącego jego fabularnym debiutem. Film zdobył dwie Nagrody Critics' Choice dla najlepszej komedii i najlepszego aktora w komedii, a ponadto zarobił 783 miliony dolary na całym świecie

Miller ma również własne studio efektów specjalnych, a ponadto na koncie nominację do Oscara za najlepszy film animowany.

Czy w głównej roli pojawi się ponownie Schwarzenegger, który w 2019 r. będzie miał 72 lata, na razie nie wiadomo.

Kadr z filmu "Deadpool"
Kadr z filmu "Deadpool"
Źródło: | Imperial-Cinepix

Autor: kob/ib / Źródło: deadline.com, tvn24.pl

Czytaj także: