Duński reżyser Lars von Trier i islandzka gwiazda muzyki Bjork spotkali się w 2005 roku na planie filmu "Tańcząc w ciemnościach". O ich trudnej współpracy od dawna krążyły legendy. Teraz Bjork oskarżyła von Triera o molestowanie seksualne. - Nie było tak, jak mówi - przekonuje reżyser, a producent filmu dodaje: - To my byliśmy ofiarami.
Bjork opublikowała w niedzielę na Facebooku post, w którym napisała, że zainspirowana wyznaniami kobiet, publicznie mówiących o tym, że były molestowane, postanowiła opowiedzieć "o swoich doświadczeniach z duńskim reżyserem".
Chociaż nie padło nazwisko Larsa von Triera, można się domyślać, że to właśnie jego miała na myśli piosenkarka i aktorka. Lars von Trier jest jedynym duńskim reżyserem, u którego zagrała Bjork.
Napisała, że ostrzegano ją przed tym, iż "jest to powszechne, że reżyser może dowolnie dotykać i nękać swoje aktorki", a środowisko filmowe "mu na to pozwala".
"Kiedy go odrzuciłam, obraził się i mnie ukarał" - stwierdziła Bjork. Jak dodała, później wśród ekipy nadano jej etykietę "trudnej" do współpracy.
"To my byliśmy ofiarami"
- Nie było tak, jak (Bjork - red.) mówi. Zdecydowanie jednak nie byliśmy przyjaciółmi, to fakt - powiedział von Trier w rozmowie z dziennikiem "Jyllands-Posten", odnosząc się do wpisu islandzkiej gwiazdy.
Sprawę skomentował również producent i bliski współpracownik reżysera Peter Aalbaek Jensen. Powiedział, że to on i von Trier "byli ofiarami" piosenkarki. - Z tego, co pamiętam, to my byliśmy ofiarami. Ta kobieta ma więcej władzy niż my obaj z Larsem von Trierem i całą naszą firmą razem wzięci. Decydowała o wszystkim - stwierdził producent w rozmowie z duńskim dziennikiem, dodając, że z artystką trudno było pracować.
Kolejne oświadczenie
We wtorek Bjork opublikowała kolejne oświadczenie, w którym uzupełniła o szczegóły swoje wcześniejsze wyznanie. "Publiczne mówienie o sprawie takiej natury jest bardzo trudne, zwłaszcza gdy jest się natychmiast wyśmiewanym przez napastników. W pełni sympatyzuję się z tymi, którzy się wahają, nawet przez lata. Jednak myślę, że to jest właściwy czas, zwłaszcza teraz, gdy możliwa jest zmiana" - tłumaczyła artystka.
"Po każdym zakończonym ujęciu reżyser podbiegał do mnie, obejmował swoimi ramionami przez dłuższy czas na oczach całej ekipy albo głaskał przez kilka minut wbrew moim życzeniom" - napisała Bjork.
"Gdy po dwóch miesiącach powiedziałam, że ma przestać mnie dotykać, wybuchł i złamał krzesło, co widziała cała ekipa na planie. Jak ktoś, kto zawsze miał zgodę na pieszczenie swoich aktorek. Później zostaliśmy wszyscy wysłani do domu" - czytamy w relacji Bjork. Artystka podkreśliła, że "podczas całego procesu kręcenia zdjęć pojawiały się ciągle dziwne, paraliżujące, niepożądane propozycje seksualne", które - zdaniem Bjork - pojawiały się nawet w obecności żony reżysera. "Gdy kręciliśmy film w Szwecji, zagroził, że zejdzie ze swojego balkonu na mój w środku nocy z jasną intencją seksualną. Jego żona była w pokoju obok. Uciekłam do przyjaciół. Uświadomiło mi to powagę sytuacji i sprawiło, że stanęłam na ziemi" - wyznała Bjork.
Islandzka gwiazda stwierdziła, że producent filmu "sfabrykował historie prasowe o tym, że jestem trudna we współpracy".
Autor: tmw//kg / Źródło: The Guardian, BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock