Jan Kidawa-Błoński, reżyser "Różyczki", zapewnia, że kanwą filmu nie jest historia pisarza Pawła Jasienicy. Innego zdania jest córka, która nie życzy sobie nawiązywania do postaci ojca w kontekście filmu.
Jeszcze nie ucichła burza wokół biografii Ryszarda Kapuścińskiego, a szykuje się kolejna batalia o dobre imię pisarza. Tym razem nie o książkę, a o film. Chodzi o "Różyczkę".
Reżyser Jan Kidawa-Błoński wydał specjalne oświadczenie, w którym napisał: "historia opowiedziana w 'Różyczce', będąc od początku do końca fikcją i kreowaniem fikcyjnych bohaterów, jak prawie każdy utwór filmowy zawiera elementy, które były inspirowane rzeczywistością, co absolutnie nie oznacza, że fabuła filmu oparta jest na faktach". - Jako twórca nie życzę sobie, aby ktokolwiek wyznaczał mi, bezpośrednio lub pośrednio, czym mogę być inspirowany, a w szczególności zakazywał mi czerpania na potrzeby mojej twórczości inspiracji z historii lub współczesności - zaznaczył.
Jako twórca nie życzę sobie, aby ktokolwiek wyznaczał mi, bezpośrednio lub pośrednio, czym mogę być inspirowany, a w szczególności zakazywał mi czerpania na potrzeby mojej twórczości inspiracji z historii lub współczesności. Jan Kidawa-Błoński
Ewa Beynar-Czeczott, córka pisarza, nie życzy sobie z kolei wymieniania nazwiska ojca w tym kontekście. Prawnik w wysłanym do mediów oświadczeniu stwierdził, że wszelkie nawiązywanie do osoby Jasienicy i jego rodziny w kontekście filmu "Różyczka" będzie stanowić naruszenie jej dóbr osobistych.
"Mam czyste sumienie"
- Rozumiem intencje córki Pawła Jasienicy, która walczy o dobre imię swego ojca. Ale ona przyznała się, że nawet nie widziała filmu - powiedział na konferencji po pokazie prasowym filmu Kidawa-Błoński.
Zapewnił, że jego bohaterowie to postaci fikcyjne, jednak twórcy scenariusza zainspirowali się kilkoma autentycznymi historiami pisarzy i poetów oraz ich kobiet. Wymienił m.in. Siergieja Jesienina (którego żonę pozyskało do współpracy NKWD) i Bertolta Brechta (którego kochanka współpracowała ze Stasi).
Bronił też swojego bohatera: - Postać pisarza w filmie jest szalenie pozytywna; to człowiek szlachetny, postępujący w zgodzie z sumieniem i ponoszący za to ofiarę. Uważam, że nikogo nie skrzywdziłem tym filmem. Mam czyste sumienie - podsumował Kidawa-Błoński.
"Różyczka" filmowa...
Akcja filmu rozgrywa się w latach 1967-1968. Tytułowa "Różyczka", to kryptonim młodej pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego, Kamili Sakowicz (Magdalena Boczarska). To bardzo atrakcyjna, ale prosta i dość wulgarna dziewczyna. SB postanawia jednak podsunąć ją dużo od niej starszemu intelektualiście Adamowi Warczewskiemu (Andrzej Seweryn), korzystając z faktu, że Kamila go zna i może się do niego zbliżyć nie budząc podejrzeń. Warczewski, pisarz i wykładowca, podejrzany jest o współpracę z opozycją, żydowskie pochodzenia, a w Polsce właśnie zaczyna się antysemicka nagonka.
Rozumiem intencje córki Pawła Jasienicy, która walczy o dobre imię swego ojca. Ale ona przyznała się, że nawet nie widziała filmu. Jan Kidawa-Błoński
Kobietę werbuje jej kochanek, oficer SB Roman Rożek (Robert Więckiewicz). "Różyczka" ma wkraść się w łaski pisarza, zbliżyć do niego tak, nawet zostać jego kochanką, by inwigilować Warczewskiego i jego środowisko. Śliczna dziewczyna nie ma z tym większych problemów. Mieszkając z pisarzem, nocami pisze na maszynie raporty dla kochanka, ale wątpliwości ma coraz większe...
... i TW Ewa
Historia romansu Pawła Jasienicy z agentką SB Zofią O’Bretenny wygląda jednak nader podobnie. Historyk i pisarza, autor popularnego cyklu "Polska Piastów", "Polska Jagiellonów", "Rzeczpospolita Obojga Narodów", spotkał ją w połowie lat 60-tych. Zofia, podobnie jak "Różyczka", chodziła na wieczory autorskie pisarza. Poderwała go po jednym z nich - zaczepiła go na ulicy i stwierdziła: - Ja w sprawie romansu.
Starszy o 16 lat pisarz nie miał szans z atrakcyjną agentką. TW "Ewa", choć brakowało jej wykształcenia, byłą bardzo towarzyska, rozrywkowa i odnalazła się w kręgu pisarza - który skrupulatnie opisywała w raportach. Podobno pędziła bardzo ceniony bimber.
Gdy Jasienica poparł protest studentów w 1968 roku, znalazł się na celowniku. Podobnie jak filmowego pisarza, zaatakował go sam Gomułka - w przemówieniu transmitowanym przez radio i telewizję nazwał Jasienicę "bandytą, mordercą i podpalaczem białoruskich wsi". Wyciągnięto jego zmienione nazwisko (naprawdę nazywał się Leon Lech Beynar).
Zaszczuty pisarz zamieszkał u Zofii, niedługo później zaproponował jej małżeństwo. W raporcie zapewniała, że to nie zmieni jej lojalnej postawy, jednak bezpieka straciła do niej zaufanie, rozpuszczała też plotki o jej współpracy, by zdekonspirować agentkę. Mimo to ślub odbył się w grudniu 1969 roku. Osiem miesięcy później Paweł Jasienica umarł na raka płuc. Wdowę wysłano do Francji, gdzie miała inwigilować środowiska emigracyjne. Wróciła do kraju po sześciu latach, aby odebrać pieniądze za wznowienia dzieł zmarłego męża.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: materiały dystrybutora