Berlińska prokuratura umorzyła śledztwo wobec wokalisty zespołu Rammstein Tilla Lindemanna. Domniemane poszkodowane nie zgłosiły się do organów ścigania i w związku z tym "nie było możliwości wystarczającego uzasadnienia jakichkolwiek zarzutów" - czytamy w oświadczeniu śledczych.
W połowie czerwca berlińska prokuratura potwierdziła wszczęcie śledztwa w sprawie Lindemanna, lidera zespołu Rammstein. Dotyczyło ono przymuszania do czynności seksualnych oraz udostępniania narkotyków.
Śledztwo zostało wszczęte po tym, jak w mediach pojawiły się formułowane przez fanki zespołu zarzuty wobec muzyka. 22-letnia Irlandka oskarżyła Lindemanna jako pierwsza, pod koniec maja. Lynn była na koncercie zespołu w Wilnie. Zarzuciła ekipie podanie jej alkoholu ze środkami odurzającymi. Po odzyskaniu przytomności na ciele miała odkryć siniaki niewiadomego pochodzenia.
Później w mediach wypowiadały się kolejne kobiety, które formułowały podobne zarzuty.
Śledztwo umorzone
We wtorek berlińska prokuratura poinformowała, że śledztwo zostało umorzone. "Domniemane ofiary nie skontaktowały się dotychczas z organami ścigania, lecz wyłącznie z dziennikarzami, którzy z kolei powoływali się na przysługujące im prawo do odmowy składania zeznań" - czytamy w oświadczeniu.
Dlatego - oświadczyła prokuratura - "nie było możliwości wystarczającego uzasadnienia jakichkolwiek zarzutów".
"Ocena dostępnego materiału dowodowego nie wykazała, aby oskarżony dopuścił się czynności seksualnych z kobietami wbrew ich woli, podał im zakazane substancje lub wykorzystywał przewagę siły, by nakłonić nieletnich do współżycia" - stwierdzili śledczy.
Lindemann krótko odniósł się w mediach społecznościowych do decyzji prokuratury. "Chciałbym podziękować wszystkim, którzy wykazali się bezstronnością i czekali na zakończenie śledztwa" - napisał.
Źródło: tvn24.pl