"Z ogromnym żalem i szokiem chcę poinformować, że nasz przyjaciel Sławek popełnił samobójstwo" - napisał Maciej Morawiec, adwokat i przyjaciel Sławomira Opali, byłego policjanta i pierwowzoru komisarza Despero z "Pitbulla". Opala miał 48 lat.
Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę w podwarszawskim domu rodziców byłego policjanta. Jak podaje "Rzeczpospolita", Opala powiesił się.
O śmierci Sławomira Opali poinformował jego przyjaciel i adwokat. Na oficjalnej stronie Opali na Facebooku napisał: "Ostatnie lata i przeżycia były dla Niego straszne, oskarżenie o rzeczy których nie zrobił, wyrok skazujący i pobyt w więzieniu... próby powrotu do normalnego życia... brak mi, k***a, słów. Musiało być naprawdę źle, a my nic nie widzieliśmy i nie pomogliśmy. Zawsze uważałem: Sławek to twardziel, prawdziwy pies, da radę, wyjdzie z każdego gówna... Życie i kilku sk*****ynów, z jakimi się zetknął, jednak go złamało...".
Wiadomość potwierdziła również Katarzyna Dąbrowska, rzeczniczka Opali: "Wczoraj w nocy Sławek popełnił samobójstwo. Jest to dla nas cios, po którym się nie podniesiemy. Nie chcę pisać więcej".
Opala: pracownik operacyjny balansuje na granicy prawa
Jako policjant pracował m.in. w stołecznym wydziale zabójstw. Zabójstwo ministra Jacka Dębskiego, strzelanina w Magdalence, śmierć Michałka utopionego w Wiśle - to sprawy, które rozpracowywał. Miał wykrywalność na poziomie 89 proc.
- Sławek pracował niemal na okrągło, był ciągle do dyspozycji - wspominał w rozmowie z "Newsweekiem" Dariusz Loranty, który był z Opalą w jednej kompanii w szkole policyjnej w Szczytnie, a potem pracowali przez ścianę w komendzie stołecznej. - Nie wychodził z roboty po kilka dni. W nocy kładł się spać na podłodze w komendzie, a o szóstej rano był już pod czyimiś drzwiami.
Kilka lat temu Opala odszedł ze służby. Jego postać została przedstawiona m.in. w telewizyjnym serialu dokumentalnym "Prawdziwe psy". Mówił wtedy przed kamerą: Pracownik operacyjny balansuje na granicy prawa i czasami w trakcie pracy może popełnić błąd. Granica jest tak rozmyta, że określić jej linię może tylko twoja własna moralność albo prawomocny wyrok sądu.
Był też pierwowzorem komisarza Despero z serialu "Pitbull", granego przez Marcina Dorocińskiego.
W 2011 roku został aresztowany w związku ze śledztwem ws. działalności gangów związanych z tzw. starym Pruszkowem. Zarzucano mu udział w mafii, branie łapówek, wymuszenia rozbójnicze. Według prokuratury przekazywał gangsterom informacje o planowanych akcjach policji i pokazywał dokumenty z prowadzonych postępowań. W zamian miał dostawać pieniądze i narkotyki.
Opala cały czas przekonywał, że jest niewinny i padł ofiarą pomówień swojego byłego informatora "Brody", który obciążył m.in. bossów Pruszkowa i za to otrzymał status świadka koronnego. Jednak po kilku miesiącach, nieoczekiwanie, dobrowolnie poddał się karze. Za kratami spędził 2,5 roku.
Opala: nigdy nie przyznałem się do winy
W jedynym wywiadzie na wolności, którego udzielił Onetowi, wyjaśnił dlaczego nie walczył o dobre imię. - Nigdy nie przyznałem się do winy, gdyż nie miałem, do czego się przyznawać. Poddałem się jedynie samoukaraniu, czyli przyjąłem uzgodnioną wysokość wyroku z "całym dobrodziejstwem inwentarza. Wystarczy w kogoś rzucić błotem, żeby to błoto na dobre się przykleiło. Właśnie tak było w moim przypadku, bez względu na to, jak cała sprawa by się zakończyła, mleko już się rozlało. I to nie chodzi nawet o wyrok, bo gdyby sąd uznał, że jestem niewinny, to ludzie i tak by powiedzieli - wyślizgał się. Dlatego wziąłem to na plecy, a wyrok uzgodniłem z prokuratorem - mówił.
Tłumaczył też, że dobrowolnie poddał się karze z "czystej kalkulacji". - Kiedy zdecydowałem się na samoukaranie, miałem już rok spędzony w areszcie śledczym. Zacząłem liczyć, co bardziej się opłaca. Czy iść na wojnę z prokuraturą i nawet przez dziesięć lat chodzić po sądach, czy wziąć na klatę to, co jest i wyskoczyć na połowę kary - czyli w sumie po piętnastu miesiącach odsiadki. Rok już miałem zaliczony w areszcie, zostały trzy miesiące. To tyle, co powisieć na szelkach w kiblu - wyjaśnił Onetowi.
Po wyjściu z więzienia nie wiedział, co go czeka za bramą. - Z wykształcenia jestem psem, do branży nie mogę wrócić. A ze swoim CV nie pójdę przecież ani do pośredniaka, ani nie roześlę go po firmach. Na szczęście przyjaciele podali pomocną dłoń. Pracuję, wróciłem do normalnego życia, o więzieniu już zapomniałem - mówił w ub.r.
W wywiadzie mówił, że planuje wydać książkę.
Autor: am//gry/zp / Źródło: tvn24.pl, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN Turbo