"Nowa Adele" - tak o Emeli Sandé mówią brytyjscy dziennikarze muzyczni. Jej debiutancki album "Our Version of Events" trafił po raz piąty na pierwsze miejsce tygodniowych zestawień sprzedaży w Wielkiej Brytanii i zbliża się do wyniku płyty "21". Żeby go przegonić potrzebuje zaledwie 6 tys. sprzedanych egzemplarzy.
Emeli Sandé utrzymała się na szczycie tygodniowego notowania najchętniej kupowanych płyt w Wielkiej Brytanii - ogłosiła dziś Official Charts Company. To już piąty raz, gdy piosenkarka jest numerem 1. Dzięki 647 tys. sprzedanym egzemplarzom jej debiutancki krążek "Our Version of Events" już wkrótce przegoni najchętniej kupowaną w jej ojczyźnie płytę tego roku - "21" Adele.
Pochodząca ze szkockiej prowincji Sandé została już obwołana nową nadzieją brytyjskiej sceny muzycznej i największą rywalką Adele. - Kolejni dziennikarze pytają mnie, czy się denerwuję. Oczekują chyba wyznania, że jestem przerażona. Nie, nie denerwuje się. Jestem tylko szczęśliwa i bardzo podekscytowana - tak debiutantka odniosła się do swojego sukcesu.
Nie brakuje jej pewności siebie, bo nie wzięła się znikąd. Już jako nastolatka wygrała organizowany przez BBC konkurs dla młodych wykonawców. Później dała się poznać, współpracując z takimi wykonawcami jak Chipmunk, Wiley, Professor Green czy Tinie Tempah. Ale nie tylko śpiewała z innymi artystami, z sukcesem pisała też dla nich piosenki - m.in. dla takich gwiazd, jak Alicia Keys, Cheryl Cole, Leona Lewis, Gabrielle i Susan Boyle. Dopóki w grudniu 2011 nie ukazał się jej debiutancki singiel "Heaven", który szybko zdobył drugie miejsce na brytyjskiej liście przebojów.
Krótko potem do występów przed swoimi koncertami w Europie zaprosił ją zespół Coldplay. Ruszyła w pierwszą w życiu trasę koncertową - już jako gwiazda. Występ przed milionami podczas ceremonii otwarcia i zamknięcia Igrzysk Olimpijskich były kolejnymi milowymi krokami w jej karierze.
"Nowa Adele" zafascynowana jest mózgiem
Dojście na szczyt zajęło jej zaledwie pół roku, choć nic tego nie zapowiadało.
24-letnia Emeli Sandé wychowała się w Szkocji w okolicach Aberdeen - w małej wiosce Alford. Jej ojciec Joel przyjechał do Wielkiej Brytanii z Zambii, tu poznał swoją żonę Diane, która jest Angielką. Był pierwszym kolorowym, jaki kiedykolwiek mieszkał we wsi, gdzie osiadł z nową rodziną i został nauczycielem w szkole.
- Nigdy nie doświadczyliśmy żadnych przejawów rasizmu. Mimo to zawsze czułam się inna, nie znałam nikogo, kto wyglądałby tak jak ja. Kiedy tylko wyjeżdżaliśmy z naszej wioski, podróżując z namiotem czy przyczepą kempingową, zawsze czułam, że ludzie się na mnie gapią. Z tego powodu byłam strasznie nieśmiała i być może właśnie dlatego zaczęłam uciekać w muzykę. Nawet później, na studiach w Glasgow, byłam jedyną czarnoskórą osobą na roku - wspomina w rozmowie z "The Times".
Pierwszą piosenkę napisała już jako 8-latka, a sześć lat później zaczęła brać udział w konkursach talentów organizowanych przez MTV i brytyjskie stacje radiowe. W końcu wygrała konkurs prowadzony przez Trevora Nelsona i nagle znalazła się w centrum zainteresowania. - Ważni menadżerowie z Londynu przyjechali do mojej wioski. Śpiewałam dla nich grając na starym fortepianie - opowiada o pierwszym ważnym zawodowym spotkaniu.
Była już wtedy studentką medycyny - specjalizowała się w neurologii klinicznej, fascynował ją ludzki mózg. Na trzecim roku studiów miała do czynienia z pacjentami z uszkodzeniami rdzenia kręgowego, z demencją, ze schizofrenią, dlatego by odreagować i dorobić na życie grała na fortepianie w restauracjach w Glasgow oraz sprzedawała płyty w sklepie muzycznym Virgin. Nie chciała tego rzucić dla Londynu i wytwórni, gdzie nikt nie wiedział, co z nią zrobić. Czekała na lepszą propozycję.
Ta przyszła dopiero wtedy, gdy jej matka wysłała płytę demo z jej nagraniami do rozgłośni 1Xtra należącej do BBC. Emeli została zaproszona na przesłuchania, na których spotkała producenta Shahida Khana. W tygodniu uczyła się na zajęciach, a w weekendy w Londynie nagrywała z nim piosenki.
Co ją łączy z Adele?
Także później, gdy w Nowym Jorku komponowała dla artystów wytwórni Jive Records, wiedziała już, że chce nagrać własny album. Dlatego najlepsze piosenki zachowywała dla siebie. Zafascynowana Niną Simone, Tracy Chapman i Lauryn Hill na solową płytę "Our Version Of Events" wybrała te pełne mrocznego nastroju i intensywności, które śpiewa pełnym energii głosem, wywołując proste emocje.
Tak było z pierwszym singlem promującym ten debiut - "Next To Me", który do dziś na YouTube obejrzało ponad 20 mln osób. - Napisałam to zauroczona starymi soulowymi przebojami, do których mam ogromną słabość. W tej piosence nie starałam się być cool, chciałam by wszystko zabrzmiało w bardzo prosty sposób - zapewnia.
I właśnie ta muzyczna uczciwość łączy ją z Adele. A także to, że nie wywołuje skandali, nie rozbiera się na scenie, śpiewa stojąc w jednym miejscu. Nie kręci teledysków pełnych seksu, należy raczej do tych artystek, które w centrum stawiają muzykę. - W ciągu ostatnich dwóch lat zaszły duże zmiany. Widać, że ludzie znowu chcą słuchać dobrych, klasycznych piosenek - cytuje słowa Adele, pod którymi sama się podpisuje.
Z rywalką łączy ją coś jeszcze - zdobyła nagrodę krytyków przyznawaną w ramach Brit Awards – tę samą, którą wcześniej przyznano Adele (a także m.in. sensacji ostatniego roku - Florence and The Machine). Poza tym, co ciekawe, pierwsze imię Sandé to właśnie Adele, ale na scenie używa drugiego, by nie być myloną ze sławną Adkins.
Adele: Ona jest niesamowita
Choć wokalistka jest spokojna i poważna, to ekscentryczna fryzura – utleniony na biało czub – wyraźnie pokazuje, że nie brakuje jej pewności siebie. - Zawsze marzyłam o takiej fryzurze, ale na medycynie nie mogłam sobie na nią pozwolić. Pochwaliła ją nawet Madonna... - Emeli Sandé opowiada z dumą "The Times".
Z czasem przyszły jeszcze tatuaże. Na obojczyku artystki widnieje napis po serbsku: "Kocham Cię, Adamie" (chodzi o jej narzeczonego pochodzącego z Czarnogóry). Na prawym przedramieniu: autoportret malarki Fridy Kahlo. A na lewym przedramieniu najważniejszy cytat - "Un Cuarto Propio", hiszpańska wersja tytułu eseju Virginii Woolf "Własny pokój". - To Woolf nauczyła mnie, co to znaczy być silną kobietą - tłumaczy.
Sukces "Our Version Of Events" w jej ojczyźnie nie pozostał niezauważony na świecie. "New York Times" dostrzegł w jego autorce potencjał na gwiazdę. "Płyta nie jest idealna, ale jasny, bezczelny głos artystki sprawia, że całość jest zaskakująco świeża".
Choć oceny reszty mediów są mieszane - od "rewelacja rynku pop" po "nijaka, mdła produkcja, o której szybko zapomnicie", nikt nie odmawia Sandé talentu. "To najważniejszy nowy głos 2012 roku" - napisał "Guardian". Także koledzy z branży stoją po stronie 24-latki.
- Uwielbiam jej styl - wyznała Alicia Keys.
- Jest niesamowita - tak konkurentkę oceniła Adele.
Autor: Agnieszka Kowalska / Źródło: Billboard, The Times, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EMI Music