Już dziś wczesnym popołudniem naszego czasu Amerykańska Akademia Filmowa ogłosi nominacje do Oscara we wszystkich 24 kategoriach. W tej dla nas najważniejszej - film międzynarodowy, spore szanse na nominację ma "Boże Ciało" Jana Komasy, które znalazło się tak zwanej skróconej liście, ogłoszonej 16 grudnia. Polski obraz walczy między innymi z tak głośnymi tytułami, jak "Parasite" Bonga Joon Ho, "Ból i blask" Pedro Almodovara czy "Wysoka dziewczyna" Kantemira Bałagowa.
Po sukcesach Pawła Pawlikowskiego - Oscarze za najlepszy film nieanglojęzyczny (od tego roku kategoria zmieniła nazwę na "najlepszy film międzynarodowy") za "Idę" i ubiegłorocznej nominacji dla "Zimnej wojny", nasze oscarowe apetyty urosły. Sukcesy filmu Komasy w kraju i na świecie, a do tego znakomite recenzje pokazały, że są one uzasadnione.
W tym roku rywale są naprawdę mocni. Sukcesem było już przejście przez gęste sito (w kategorii "najlepszy film międzynarodowy" w tym roku zgłoszono bowiem aż 93 tytuły) i dostanie się na tak zwaną "short list" obok dziewięciu innych tytułów.
Teraz pięciu z dziesięciu wybranych w grudniu 2019 roku produkcji Amerykańska Akademia Filmowa przyzna nominacje do Oscara.
Mocni rywale, spore szanse
Za bezdyskusyjnego faworyta uważany jest koreański obraz "Parasite", który wśród kilkudziesięciu nagród ma na koncie Złotą Palmę w Cannes, a przez tygodniem został uhonorowany Złotym Globem. Pewniakiem jest także "Ból i blask" uwielbianego w Ameryce Pedro Almodovara, z wielką rolą Antonio Banderasa. Pozostałe osiem tytułów powalczy między sobą o kolejne trzy z pięciu nominacji. Wydaje się, że najpoważniejszymi rywalami polskiego filmu będą rosyjska opowieść o wojennej traumie "Wysoka dziewczyna", francuska uwspółcześniona wersja "Nędzników" oraz senegalskie kino społeczne podane w hipnotycznej otoczce - "Atlantics".
Można żałować, że nie udało się, jak miało to miejsce w przypadku "Zimnej wojny", wprowadzić "Bożego Ciała" do amerykańskich kin przed nominacjami. Bo nie ma co kryć, w tej kategorii akademicy głosują na te tytuły, które obejrzeli (choć teoretycznie powinni zobaczyć wszystkie). Obecność obrazu w kinach w USA - jak pokazują poprzednie lata - przekłada się w widoczny sposób na ich wybory. Tymczasem "Boże Ciało" trafi do amerykańskich kin już po gali Oscarów.
O polskim filmie było już jednak głośno za Oceanem. Pozostaje więc mieć nadzieję, że zorganizowane w Los Angeles (i nie tylko) liczne projekcje filmu Komasy przyciągnęły spore grono akademików. Zwłaszcza że obraz zebrał w Ameryce entuzjastyczne recenzje.
Filmowi nominację do Oscara wróży prestiżowy "The Los Angeles Times". Branżowy "The Hollywood Reporter" w swoich przewidywaniach umieszcza obraz Komasy poza piątką, ale dostrzega w nim potencjał do sprawienia niespodzianki. Jeszcze inaczej nominacje w tej kategorii typują "Variety" i "New Jork Times". Poza dwoma faworytami - mowa o "Parasite" i obrazie Almodovara - pozostałe wskazania są zróżnicowane.
Droga do Hollywood
"Boże Ciało" zaczęło swój usłany nagrodami pochód od festiwalu w Wenecji, gdzie prezentowane w sekcji Giornate degli Autori zdobyło nagrodę Europa Cinemas Label. Idzie za nią prestiż, realna pomoc w dystrybucji i wsparcie promocyjne. "Kusząca mieszanka tragizmu i zabawy - czasem gwałtownej, a czasem bardzo emocjonalnej" - napisało jury. Podkreślano, że "film napędzany jest porywającym aktorstwem Bartosza Bieleni, który uosabia konflikty w dzisiejszym społeczeństwie oraz walkę dobra ze złem". Obraz otrzymał ponadto Inclusive Award Edipo Re dla filmów, które "niosą humanistyczne wartości".
Potem było świetne przyjęcie filmu na festiwalu w Toronto i Złote Lwy za reżyserię dla Jana Komasy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Ponadto nagroda za drugoplanową rolę dla Elizy Recymbel, nagroda publiczności, nagroda dziennikarzy i wielkie zdumienie gości festiwalu, że obraz nie dostał nagrody głównej - dla najlepszego filmu.
A później worek z nagrodami się rozwiązał. Wymieńmy choćby wyróżnienie dla Bartosza Bieleni za najlepszą kreację na Festiwalu Filmowym w Sztokholmie i w El Gouna w Egipcie (obraz otrzymał też nagrodę Silver Star dla filmu fabularnego). Na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Mińsku Komasa zgarnął nagrody za reżyserię, wyróżnienie jury oraz nagrodę publiczności. Na Festiwalu Polskich Filmów w Toronto "Boże Ciało" zostało uznane najlepszym filmem, zgarniając także nagrodę publiczności, a Bielenię wybrano najlepszym aktorem. Ostatnio odebrał też Nagrodę imienia Zbyszka Cybulskiego "dla młodego aktora, wyróżniającego się wybitną indywidualnością".
Przed dwoma dniami European Film Promotion od 20 lat rokrocznie wybierające dziesięciu najbardziej utalentowanych aktorów w Europie, których honoruje Shooting Stars Award, przyznało Bartoszowi Bieleni to otwierające drzwi do kariery wyróżnienie. W przeszłości otrzymali je między innymi Rachel Weisz, Daniel Craig czy Alicia Vikander.
"Grzesznik i święty. Diabeł i anioł. Jeśli wątpisz, by takie przeciwności mogły wystąpić w jednym człowieku, skup się. Bartosz Bielenia sprawi, że uwierzysz. Dzięki nieograniczonemu talentowi kroczy szaleńczą ścieżką rozpaczy i odkupienia. Jego pełna czaru obecność sprawi, że zechcesz pójść za nim w filmie, którego siła spocznie na jego barkach. Czy warto wyjaśniać jego zdolności? To niemożliwe. Nazwijmy je po prostu magią" - brzmi uzasadnienie jury.
Na tym jednak nie koniec, bo na kończącym się właśnie Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Palm Springs, gdzie wyróżnienia przyznają krytycy FIPRESCI, Bielenia otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora w międzynarodowym filmie fabularnym.
To kolejny, ważny prognostyk, wielce obiecujący w kontekście Oscarów.
Duchowa przypowieść
"Boże Ciało" to trzeci po "Sali samobójców" i "Mieście 44" film Jana Komasy, jednego z najzdolniejszych, młodych polskich reżyserów. To dzieło nad wyraz dojrzałe, kompletne i spełnione. Kameralna opowieść o wierze i duchowości, pełna podskórnego napięcia, uderzająca w powierzchowną religijność. Historia chłopaka, który - jak mówi reżyser - "ma w sobie i diabła, i anioła", a Boga nosi w sercu, nie na sztandarze. Teoretycznie - z kryminalną przeszłością i brakiem oratorskich talentów - nie nadaje się na księdza, a jednak okaże się spoiwem łączącym podzieloną po tragedii małomiasteczkową społeczność.
Obsadzony w głównej roli Bielenia tworzy wielką kreację - emanuje charyzmą, a jego przeszywający wzrok zostaje z nami na długo po seansie. "To obraz wzruszający, ale także niepokojący, a nawet chwilami zabawny, choć to dramat, rozwijający duchową przypowieść, która jest wyjątkowo polska, ale dostępna dla wszystkich" - chwalił krytyk "Guardiana".
W rozmowie z Magazynem TVN24 Jan Komasa mówił: - Robię filmy po to, by ludzie, wychodząc z kin, rozmawiali z sobą dalej, nie przerywali tej rozmowy. Brak dialogu rodzi potworne napięcia społeczne. Największe konflikty biorą się też z jego braku. Kultura jest taką fantastyczną płaszczyzną do dialogu, do którego twórca ludzi prowokuje, zmusza, by wyciągali tematy, które ich bolą, i próbowali się razem zrozumieć.
Autorem nagrodzonego w konkursie Script Pro scenariusza do "Bożego Ciała" jest Mateusz Pacewicz. Za zdjęcia odpowiada Piotr Sobociński Jr. Muzykę do filmu skomponowali Evgueni i Sacha Galperine, autorzy muzyki do takich filmów jak "Niemiłość" Andrieja Zwiagincewa czy "Przeszłość" Asghara Farhadiego.
Laureatów Oscarów poznamy 9 lutego.
Autor: Justyna Kobus / Źródło: "Variety", "The Hollywood Reporter", trvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kino Świat