"Zimna wojna" razem z "Romą" Alfonso Cuarona, mimo że czarno-białe, mogą być filmami nieanglojęzycznymi nominowanymi do Oscara w kategorii najlepszego filmu - pisze Scott Feinberg na łamach opiniotwórczego "The Hollywood Reporter". Krytyk podkreśla, że najnowszy film Pawlikowskiego zachwycił amerykańskich widzów, którzy w miniony weekend mogli zobaczyć go u siebie po raz pierwszy.
Północnoamerykańska premiera "Zimnej wojny" Pawła Pawlikowskiego odbyła się w minioną sobotę w ramach 44. Telluride Film Festival w stanie Kolorado.
Jest to festiwal, który nie ma formuły konkursowej, prezentuje najnowsze dokonania i tendencje światowego kina. Co roku organizatorzy wydarzenia zapraszają także jednego twórcę niekoniecznie związanego z kinem, który jako "dyrektor goszczący" ma okazję zaprezentować swoje ulubione filmy - w poprzednich edycjach byli to m.in. pisarze Michael Ondaatje, Salman Rushdie i Don DeLillo, filozof Slavoj Žižek czy wokalistka i kompozytorka Laurie Anderson. W tym roku dyrektorem gościnnym imprezy był wybitny dokumentalista Joshua Oppenheimer.
Poza "Zimną wojną" w programie znalazły się polskie koprodukcje: "Twój Vincent" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana oraz gruzińsko-polsko-rosyjska produkcję Rezo Gigineishviliego "Hostages".
"Zimna wojna" i "Roma" mogą otworzyć nowy rozdział w historii
Krytyk opiniotwórczego "The Hollywood Reporter" Scott Feinberg zwrócił uwagę na film Pawlikowskiego. W swojej relacji z imprezy pyta, czy po 38 latach wśród nominowanych do Oscara w kategorii najlepszego filmu może znaleźć się kilka czarno-białych filmów. Co więcej, krytyk zastanawia się, czy po raz pierwszy wśród nominowanych w najważniejszej kategorii znajdzie się więcej niż jeden nieanglojęzyczny film. "To może brzmieć szaleńczo, ale jest właściwie dość prawdopodobnie" - pisze krytyk, dodając, że po północnoamerykańskich premierach "Roma" Alfonso Cuarona i "Zimnej wojny" Pawlikowskiego, oba filmy najprawdopodobniej znajdą się wśród nominowanych i powalczą o najważniejsze statuetki.
Feinberg opisując "Zimną wojnę" przypomina, że relacja Zuli i Wiktora (w tych rolach Joanna Kulig i Tomasz Kot) ma szansę dołączyć do najsłynniejszych związków filmowych w historii, stawiając ich obok Judith i dr Steele’a z "Mrocznego zwycięstwa" (1939), Ilsy i Ricka z "Casablanki" (1942), pary z "Once" (2007) czy w końcu Sebastiana i Mii z "La La Land" (2016).
"Ponieważ wielu - nawet niektórzy członkowie Akademii - stawia opór przed filmami z napisami, dla filmów nieanglojęzycznych to zawsze jest trudna wspinaczka, żeby znaleźć się wśród nominowanych do Oscara dla najlepszego filmu" - przypomina krytyk. Jego zdaniem obraz Polaka ma wiele atutów, które pozwolą mu na powtórzenie sukcesu chociażby "Miłości" Michaela Hanekego. Jednym z nich jest m.in. to, że "Zimna wojna" trwa zaledwie 85 min.
Decyzja polskiej komisji już niebawem
"Nie wyobrażam sobie, żeby Polska nie wybrała ["Zimnej wojny" - red.] na swojego kandydata do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny" - pisze Feinberg. Start w wyścigu o nagrodę Akademii "sprawiłby, że film natychmiast stałby się faworytem w swojej kategorii". O tym, kto będzie w tym roku reprezentować Polskę w oscarowym wyścigu, dowiemy się w najbliższych dniach. Najprawdopodobniej podczas rozpoczynającego się 7 września Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto, polska komisja oscarowa pod przewodnictwem Jana A.P. Kaczmarka ogłosi swoją decyzję. Najpóźniej decyzja musi dotrzeć do akademików 1 października.
Autor: tmw\mtom / Źródło: The Hollywood Reporter, PISF, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Opus Film