Najwięcej tegorocznych nominacji trafiło do "Romy" i "Faworyty". Jednak to o niczym nie przesądza, o czym przekonaliśmy się w przeszłości. 91. ceremonia wręczenia Oscarów już za kilkanaście godzin, a my próbujemy odpowiedzieć na pytania: kto wygra?, kto powinien wygrać?
RELACJA NA ŻYWO Z 91. CEREMONII WRĘCZENIA OSCARÓW W TVN24.PL W NIEDZIELĘ 24 LUTEGO OD GODZINY 23.50
Głosowanie członków Akademii zakończyło się 19 lutego tego roku.
W odróżnieniu od wcześniejszych edycji, tegoroczne rozdanie Oscarów może być przynajmniej w kilku kategoriach zaskakujące. Trudno jednoznacznie wskazać, czy faktycznie "Roma" Alfonso Cuarona i "Green Book" Petera Farelly'ego podzielą się najważniejszymi laurami.
W naszym zestawieniu typujemy zwycięzców Oscarów na podstawie tego, do kogo trafiły pozostałe prestiżowe nagrody filmowe w tym roku (nagrody BAFTA, Amerykańskiej Gildii Producentów - PGA, Amerykańskiej Gildii Reżyserów - DGA, Stowarzyszenia Amerykańskich Aktorów Filmowych, Złote Globy, Critics' Choice Awards). Wzięliśmy też pod uwagę sugestie czołowych amerykańskich krytyków filmowych (piszących dla "The Washington Post", "Variety", "The Hollywood Reporter", "The New Yorker", "Vulture" oraz "New York Times").
Najlepszy Film
Kto wygra? Amerykańscy krytycy dość zgodnie mówią: Oscar w tej kategorii może trafić do każdego z ośmiu filmów, gdyż każdy z nich ma wiele ważnych elementów, które mogły przekonać do siebie głosujących. Tym bardziej, że w 2018 roku do Akademii dołączyła największa liczba członków w historii - 928 osób z 59 krajów (w tym 49 proc. kobiet, a 38 proc. to przedstawiciele różnych ras). Najważniejsze nagrody, które dotychczas pozwalały wskazać ewentualnego zwycięzcę (Złote Globy, BAFTA, DGA i PGA), trafiły do "Romy", "Green Book" i "Bohemian Rhapsody". Krytycy nieśmiało stawiają, że Oscar trafi do "Green Book" bądź "Romy". Natomiast uważają, że skandalem byłoby, gdyby najważniejszą nagrodę wygrał "Bohemian Rhapsody".
Kto powinien wygrać? Wśród nominowanej ósemki brakuje dwóch produkcji (bo przecież Akademia może w tej kategorii nominować dziesięć filmów): "Gdyby ulica Beale umiała mówić" i "Can You Ever Forgive Me?". Jednak z tej ósemki to "Roma" i "Faworyta" są filmami, które wyróżniają się na tle pozostałych. Ponadto - patrząc z perspektywy kontekstu kulturowo-społecznego, w jakim znajduje się współczesna sztuka - oba tytuły stanowią ważny głos w debacie o sile kobiet.
Najlepszy reżyser
Kto wygra? Oczywiście bardzo chcielibyśmy, żeby Paweł Pawlikowski został drugim polskim reżyserem (po Romanie Polańskim), który odebrałby Oscara za reżyserię. Wszystko wskazuje jednak, że Oscar trafi do Cuarona bądź Spike'a Lee. Twórca "Czarnego bractwa. BlacKkKlansman", chociaż jest jednym z najważniejszych Afroamerykanów w historii współczesnego kina, po raz pierwszy otrzymał nominację za reżyserię.
Kto powinien wygrać? Każdy z nominowanych reżyserów zupełnie zasłużenie znalazł się w tej piątce. Każdy z nich pokazuje zupełnie inne spojrzenie na kino, inny warsztat i inną wrażliwość. Gdyby to od nas zależało, reżyserskiego Oscara przyznalibyśmy Spike'owi Lee, bo po prostu mu się należy. Nie można zapominać, że wielokrotnie w historii Oscarów zdarzało się tak, że nagroda trafiała do laureata nie tylko za konkretny film, ale za całokształt dorobku. Najlepszym przykładem jest Leonardo DiCaprio, który upragnionego aktorskiego Oscara otrzymał za rolę, która wcale nie była najlepszą w jego karierze.
Najlepsza aktorka
Kto wygra? Największą faworytką w tej kategorii jest Glenn Close, która nominowana jest po raz siódmy, w tym po raz czwarty w kategorii najlepszej aktorki. Rolą w dramacie "Żona" 72-letnia Close udowodniła, że bezsprzecznie należy do czołówki amerykańskich aktorek ostatnich kilku dekad. Gwiazda "Fatalnego zauroczenia" czy "Niebezpiecznych związków" i tym razem dała aktorski popis w bardzo dobrze skonstruowanym filmie. Największą rywalką Close pozostaje Olivia Colman za rolę królowej Anny w "Faworycie". Colman niejednokrotnie udowodniła, że potrafi grać dramatycznie i komediowo, ale jej rola w "Faworycie" powinna trafić do podręczników historii kina. Żongluje emocjami, maskami. Zachwyca i budzi niechęć zarazem.
Kto powinien wygrać? Z grona piątki nominowanych to właśnie Colman bądź Close pokazały niezwykły warsztat i talent aktorski. I to jedna z nich powinna wrócić do domu ze statuetką. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której żadna z nich nie wygra.
Najlepszy aktor
Kto wygra? W ciągu ostatnich 16 lat aż jedenaście razy Oscar trafiał do aktora, który wcielał się w postać historyczną, realną. Co ciekawe, w tym roku aż czterech nominowanych aktorów ma szansę zdobyć statuetkę za rolę biograficzną: Christian Bale wciela się w wiceprezydenta USA Dicka Cheneya, Willem Dafoe - Vincenta van Gogha, Rami Malek - Freddiego Mercury'ego, a Viggo Mortensen - Tony'ego Lipa (właść. Franka Anthony'ego Vallelonga Seniora). Jedynie Bradley Cooper gra postać w pełni fikcyjną. Kto wygra? Zdania są podzielone, ale najczęściej wymienia się nazwiska Ramiego Maleka i Bradleya Coopera.
Kto powinien wygrać? Wszyscy z nominowanych aktorów stworzyli wyraziste postaci, udowodnili swój talent. Jednak tegoroczną rozgrywkę wśród aktorów powinien wygrać Willem Dafoe. Jeden z najbardziej utalentowanych aktorów amerykańskich (i zarazem jeden z najbardziej niedocenianych w głównym nurcie) wcielił się w Vincenta van Gogha w filmie Juliana Schnabla "At Eternity's Gate". I tą rolą udowodnił, że zasługuje na coś więcej niż tylko nominacje do nagród. Równie ważnym kandydatem jest Bale, który nie dość, że pokazał talent w kreacji Dicka Cheneya, to przeszedł ogromną metamorfozę i przytył 25 kilogramów. Ale to Bale, on przyzwyczaił nas do takich zmian.
Najlepsza aktorka w roli drugoplanowej
Kto wygra? W tej kategorii mamy ciekawą sytuację. Otóż nominowane są Rachel Weisz i Emma Stone za swoje kreacje w "Faworycie", Amy Adams za rolę w "Vice" i Regina King za rolę w "Gdyby ulica Beale umiała mówić". Ostatecznie to właśnie King wskazywana jest jako tegoroczna laureatka, chociaż Weisz depcze jej po piętach. King za tę kreację zdobyła już 25 różnych nagród, w tym Złoty Glob.
Kto powinien wygrać? W tej kategorii nie znalazła się ani jedna aktorka, która nie powinna wygrać. Jednak Rachel Weisz budzi największy zachwyt. Jej kreacja przypomina jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych kobiet w Europie przełomu XVII i XVIII wieku. Brytyjka miała nieco trudniejsze zadanie, nie mogła wspomóc się pierwowzorem swojej postaci. Ponadto element absurdu, jaki pojawia się w twórczości Lanthimosa nie ułatwił jej zadania. Weisz musiała również utrzymać wysoki poziom gry, jaki narzuciły jej Colman i Stone. W efekcie dostaliśmy postać kobiety, której niejeden mężczyzna mógłby pozazdrościć ambicji, determinacji i skuteczności w działaniu.
Najlepszy aktor drugoplanowy
Kto wygra? Richard E. Grant i Mahershala Ali - to dwa nazwiska, które wymieniane są najczęściej. Dwie zupełnie różne role. Warto zauważyć, że o ile zadaniem grającego w filmie "Green Book" główną rolę Viggo Mortensena było przerysowanie swojej postaci, to Ali musiał skontrastować Mortensena. Kreacja, jaką stworzył, odbiega od różnych stereotypów, które widzieliśmy już w tego typu filmach, co może być dodatkowym argumentem dla akademików, żeby to jemu przyznać statuetkę.
Kto powinien wygrać? Richard E. Grant. Jego rola przyjaciela głównej bohaterki w "Can You Ever Forgive Me?" nie pozostawia obojętnym. Na pierwszy rzut oka jego bohater jest dość ekstrawagancki, ale równocześnie, bardzo osamotniony i pełen najgłębszych emocji. Równie chętnie przyznalibyśmy Oscara Samowi Rockwellowi. Po tym, jak wcielił się w George'a W. Busha, były prezydent USA na długo będzie miał twarz Rockwella.
Najlepszy film nieanglojęzyczny
Kto wygra? Najsilniejszym kandydatem w tej kategorii jest meksykańska "Roma" Alfonso Cuarona. Film jest piątym w historii nagród nominowanym w tym samym roku w kategoriach najlepszy film i najlepszy film nieanglojęzyczny. Jednak żaden z wcześniejszych filmów nie został najlepszym filmem, a najlepszym filmem nieanglojęzycznym. Ta statystyka sugeruje więc, że akademicy ponownie docenią "Romę". Niektórzy krytycy są jednak przekonani, że głosujący wskażą "Romę" jako najlepszy film, a w kategorii produkcji nieanglojęzycznej wygra "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego.
Kto powinien wygrać? W tegorocznej piątce nominowanych w tej kategorii mamy pięć pięknych, ale bardzo różnych opowieści o współczesnym świecie, nawet jeśli narracja umieszczona została w przeszłości. Oczywistym faktem jest to, że trzymamy kciuki za "Zimną wojnę", ale należy pamiętać, że także Nadine Labaki (pierwsza Libanka nominowana w tej kategorii), Florian Henckel von Donnersmarck (laureat Oscara za "Życie na podsłuchu") i Koreeda Hirokazu (mistrz japońskiego kina) są silnymi kandydatami do Nagrody Akademii Filmowej.
Najlepsze zdjęcia
Kto wygra? Wszystkie najważniejsze nagrody w tym sezonie podzielili między sobą Alfonso Cuaron i Łukasz Żal. I to oni są najmocniejszymi faworytami do Oscara. Cuaron jest pierwszym nominowanym reżyserem w historii nagród Amerykańskiego Stowarzyszenia Autorów Zdjęć (ASC), który odpowiedzialny był za zdjęcia do swojego filmu. I chociaż tę "potyczkę" wygrał Żal, może się okazać, że przy Oscarach będzie na odwrót.
Kto powinien wygrać? Łukasz Żal. Wskazujemy go nie tylko ze względu na oczywistą sympatię. Ale także dlatego, że to dzięki niemu "Zimna wojna" na poziomie wizualnym wygląda tak zachwycająco.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona//kg / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe