Na jego łamach swoją tożsamość ujawnił informator afery Watergate o pseudonimie Głębokie Gardło, Teri Hatcher wyznała, że była wykorzystywana seksualnie jako dziecko, Jennifer Aniston po raz pierwszy opowiedziała o rozwodzie z Bradem Pittem, Madonna pokazała swoją córkę, a Demi Moore sfotografowała się nago w ciąży. Brudy amerykańskiej elity plus szokujące zdjęcia to strategia, która z "Vanity Fair" uczyniła magazyn kultowy. Teraz stuknęła mu setka.
- W epoce, w której nic nie wydaje się trwałe – ani przekonania, ani nawet miasta – setna rocznica, którą "Vanity Fair" świętuje w tym roku, zdumiewa mnie jako prosty dowód długowieczności - powiedział Graydon Carter, redaktor naczelny "Vanity Fair", bon vivant, człowiek instytucja i twórca wielkiego sukcesu magazynu, który dziś jest jak legitymacja przynależności do wyższych sfer.
W październiku pismu stuknie setka. I z tej okazji Carter przygotował specjalny numer, którego gwiazdą jest najgorętsza obecnie modelka świata - Kate Upton, z racji bardzo kobiecych kształtów określana przez media mianem "największych cycków w branży". A w środku inne zdjęcia autorstwa Annie Leibovitz, na których Upton nawiązuje do pierwszej okładki z 1 października 1913 roku.
- Czasopisma mają "kości" - te niezmienne elementy, które tworzą strukturę kreatywności, tak jak w przypadku ogrodów i domów - dodał Carter. - Dzisiejszy magazyn jest inny. Ale lubię myśleć, że jeśli pierwszy redaktor naczelny Frank Crowninshield mógłby zobaczyć nowoczesne "Vanity Fair" pozbawione logo i innych znaków identyfikacyjnych, to dziś też w jednej chwili zrozumiałby, jaki tytuł trzyma w rękach.
Epoka "Stalina na obcasach"
W ten sposób obecny szef gazety (który rządzi nią od 1992 roku) odniósł się do początków, gdy 100 lat temu wydawnictwo Condé Nast postanowiło kupić prawa do publikacji magazynu o modzie męskiej "Dress" i wydawać go pod nową nazwą - "Dress and Vanity Fair". Rok później pismo przechrzczono na "Vanity Fair" ("Targowisko próżności"), a jego naczelny - legendarny Crowninshield - ustalił profil, który aktualny jest do dziś.
Już w połowie lat 20. magazyn zaczął konkurować z samym "New Yorkerem" o tytuł najlepszej kroniki towarzyskiej amerykańskiej śmietanki. Nadszedł jednak czas Wielkiego Kryzysu i tytuł nie dał rady konkurencji: w marcu 1936 roku zawieszono jego działalność, a redakcję włączono do szeregów "Vogue'a".
Na pomysł wznowienia "Vanity Fair" niemal 50 lat później wpadł świeżo upieczony właściciel Condé Nast - S.I. Newhouse. I wtedy - pod wodzą Tiny Brown - zaczęła się złota era gazety. To wtedy z nudnego czasopisma wyrosła medialna ikona poświęcona kulturze, polityce, życiu gwiazd i modzie, którą wypada czytać i być jej bohaterem. Brown postawiła na kontrowersyjne historie i prowokacyjne zdjęcia. Ściągnęła do redakcji fotografów Annie Leibovitz oraz Helmuta Newtona i poszła na całość.
To ona była pomysłodawczynią okładkowego zdjęcia nagiej Demi Moore w zaawansowanej ciąży, które wywołało skandal i przeszło do historii prasy. Rozebrała też Cindy Crawford, wówczas najpopularniejszą modelkę, czy opublikowała wyznania Clauda von Bülowa, którego oskarżano o doprowadzenie swojej żony, multimilionerki Sunny von Bülow, do śpiączki, w której leżała 28 lat i z której już nigdy miała się nie wybudzić.
Brown rządziła tak twardą ręką, że zespół mówił o niej "Stalin na wysokich obcasach", a na salonach zaczęły krążyć legendy, że z jednej strony jest towarzyskim motylem, a z drugiej - kobietą z żelaza. Fakt jest taki, że doprowadziła pismo do rozkwitu. Jej decyzje zaowocowały wzrostem sprzedaży z 200 tys. do 1,2 mln egzemplarzy. Miesięcznik, który w 1984 roku drukował tylko 12 stron reklamowych w numerze, w 1991 miał ich już średnio 120, a obroty sięgnęły 20 mln dol.
Stallone nago, Hatcher molestowana, Lohan ćpunką
Po wyprowadzeniu "Vanity Fair" na prostą Brown przeszła do tygodnika "New Yorker", a jej następca Graydon Carter - który wcześniej pracował w takich tygodnikach, jak "Time" i "New York Observer" - zaczął dbać o rozgłos tytułu w swoim stylu.
Jeden z najważniejszych artykułów za jego kadencji to ten, który dotyczył ujawnienia tożsamości informatora znanego dotychczas jako Głębokie Gradło, dzięki któremu doszło do ujawnienia przez dziennikarzy "Washington Post" afery Watergate. Na łamach magazynu Sylvester Stallone rozebrał się do rosołu, Teri Hatcher ujawniła, że była wykorzystywana seksualnie jako dziecko, Jennifer Aniston po raz pierwszy opowiadała o rozwodzie z Bradem Pittem, Madonna i Tom Cruise pokazali swoje córki, zaś Lindsay Lohan przyznała się do brania narkotyków.
W 2006 roku Carter doprowadził do tego, że "Vanity Fair" opublikowało 2 tys. stron reklamowych, co jest najlepszym wynikiem w jego historii, ale zaliczył też największą wpadkę - Justin Bieber na okładce w 2011 roku osiągnął najniższe wyniki sprzedaży od 1992 roku.
"Brudy amerykańskiej elity teraz za darmo"
Kryzys na rynku prasy sprawił, że zamknięto wiele kultowych gazet, ale jarmark pod szyldem "Vanity Fair" wciąż ma się dobrze. Jego naczelny z okazji 100. urodzin postanowił to uwiecznić, wydając album "Vanity Fair 100 Years: From the Jazz Age to Our Age", w którym zawiła historia pisma opowiadana jest za pomocą najsłynniejszych zdjęć i ilustracji opublikowanych na jego łamach. W księgarniach pojawi się 15 października.
Wcześniej, bo 5 września, ukaże się w kioskach jubileuszowy numer z Kate Upton na okładce. A pięć dni później w internecie będzie możliwość czytania ponad 200 materiałów z archiwum "Vanity Fair", co jego konkurencja odnotowała zjadliwie: "Brudy amerykańskiej elity teraz będą za darmo".
Autor: am/ŁUD / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Condé Nast