Największa garderoba świata okradziona. Łup o wartości 2,5 mln dol.

Imponująca kolekcja pomniejszyła się o kilka przedmiotów. Jak poinformowała jej właścicielka - 52-letnia Theresa Roemer, bizneswoman i była Miss Teksasu - złodzieje wynieśli futra, biżuterię i zegarki, a także kilka kultowych torebek Hermèsa o wartości 2,5 mln dol.

W piątek wieczorem, gdy kobiety i jej męża nie było w domu w The Woodlands (Teksas), włamywacze zakradli się przez okno w łazience. - Zabrali nie tylko markowe ubrania i akcesoria, ale także medalik z kosmykiem włosów mojego zmarłego syna. To jedyne co mi po nim pozostało, a teraz tego nie mam - żaliła się w rozmowie z "Houston Chronicle".

Złodzieje - jej zdaniem - byli profesjonalistami i wiedzieli, po co przychodzą. Być może to nawet ci sami, którzy dwa razy zakradli się do jej poprzedniego domu w sąsiedniej dzielnicy. Przyznała też, że wychodząc z domu nie włączyła systemu alarmowego.

- Wstyd mi za tę jedną noc. Zapomniałam zamknąć szklane drzwi na klucz i włączyć alarm - wyznała Roemer, matka sześciorga dzieci i babcia siedmiorga wnuków.

Kradzież została nagrana przez kamery monitoringu, a lokalna policja prowadzi dochodzenie. Jeszcze niedawno Amerykanka oprowadzała najważniejsze telewizje w kraju po swojej trzypiętrowej szafie, która ma 300 metrów kwadratowych i jest "największą garderobą na świecie". Chwaliła się, że kolekcja zgromadzona przez nią to najbardziej markowe stroje, dodatki i biżuteria - m.in. 75 par butów od Christiana Louboutina, 30 torebek Chanel i 60 torebek Birkin francuskiego domu mody Hermès, które są najdroższymi na świecie.

- To trzy poziomy szczęścia - powtarzała, tłumacząc, że pierwsze piętro zarezerwowane jest dla torebek i biżuterii, drugie dla butów, ubrań, toaletki i barku z szampanem, a trzecie dla rzeczy, których nie nosi na co dzień, czyli futer i kapeluszy.

Każdy z paru tysięcy przedmiotów ułożony jest według markii ma swój numer katalogowy. Stroje to kombinacje cyfr.

- Stylista dzwoni do mnie i mówi: "Dlaczego nie założysz numeru 72?" Albo: "Kochana, dziś zakładasz 73-29-14-18-309". I tylko my wiemy o co chodzi - śmiała się jeszcze niedawno, zdradzając, że przed każdym wyjściem z domu na ubranie się w swojej szafie potrzebuje co najmniej 45 minut.

- Nazywam to miejsce swoim schronieniem. Tu kobieta może naprawdę poczuć, kim jest. To część jej tożsamości. Tu modlę się, medytuję i rozmawiam z koleżankami - to moja przestrzeń. Mężczyźni mają swoją, więc kobiety też powinny mieć swoją - wyjaśniała.

Z dumą mówiła, że na wszystkie skarby zapracowała sama. Pochodzi z biednej rodziny ze wsi w Wyoming i nigdy nie nosiła nowych ubrań. Pracować musiała już jako nastolatka - zaczęła w wieku 12 lat w restauracji.

Na pierwszą torebkę Louis Vuittona oszczędzała rok. - Kiedy ją kupiłam, czułam się jak królowa - wspominała początki swojej kolekcji tworzonej od 30 lat.

Dziś jest prezesem własnej spółki Theresa Roemer LLC. Handluje nieruchomościami, ma kilka klubów fitness i inne lifestyle'owe firmy, m.in. z linią odzieży i przedmiotami dekoracyjnymi do domu.

Nie wstydzi się, że jest multimilionerką: - Jako dziecko oglądałam zdjęcia domów gwiazd i marzyłam o podobnym. Zawsze chciałam być bogata. Innym radzę, by nie wstydzili się marzyć o takich szafach, jak moja.

Autor: am / ŁOs / Źródło: CNN, Harper's Bazaar