To może być najbardziej emocjonująca edycja Festiwalu Filmowego w Gdyni ostatniej dekady. W Konkursie Głównym nie brakuje znanych nazwisk, ale ponad połowę stanowią filmy, które są debiutami bądź drugimi fabułami ich twórców. O Złote Lwy powalczy 16 tytułów.
Organizatorzy najważniejszego festiwalu polskich filmów fabularnych opublikowali listę tytułów, które zakwalifikowały się do Konkursu Głównego oraz Konkursu Inne Spojrzenia.
Emocjonująco zapowiada się Konkurs Główny. Spośród 45 zgłoszonych produkcji wybrano 16. Chociaż na liście znalazły się nazwiska wyłącznie mężczyzn (dwa "kobiece" kinowe hity: "Moje córki krowy" K. Dębskiej oraz "Córki dancingu" A. Smoczyńskiej pokazano podczas zeszłorocznej edycji), to ostateczny wybór jest imponujący. Obok siebie znalazły się najnowsze dzieła takich uznanych już twórców jak Wojciech Smarzowski, Jan Jakub Kolski czy Maciej Pieprzyca.
Najbardziej wyczekiwane polskie premiery roku
Wojciech Smarzowski, który zaprezentuje swój najnowszy film "Wołyń", cieszy się chyba największym zainteresowaniem. Film, który jest jeszcze w trakcie produkcji, już teraz wzbudza wiele kontrowersji - głównie ze względu na tematykę. To pierwszy film w polskiej kinematografii, który porusza problem tragicznych wydarzeń na Wołyniu w latach 1943-1944. Jak już wcześniej zapowiadał reżyser, jego siódmy obraz powstaje z dużym rozmachem, ale także z ogromną starannością.
"Lato 1939 roku. Zosia (Michalina Łabacz) to młoda Polka, bezgranicznie zakochana w Ukraińcu Petro (Wasyl Wasylik). Ich wielka miłość zostaje wystawiona na próbę, gdy ojciec dziewczyny postanawia wydać ją za majętnego wdowca, Skibę (Arkadiusz Jakubik). Zaraz po ślubie zrozpaczona Zosia zostaje sama z dziećmi męża powołanego na front. Tymczasem między mieszkającymi obok siebie Polakami, Ukraińcami i Żydami dochodzi do coraz liczniejszych aktów przemocy. Dziewczyna staje się uczestniczką i świadkiem tragicznych wydarzeń" - czytamy w opisie producentów.
Bardzo wyczekiwanym - także przez środowisko krytyków zagranicznych - jest film Jana P. Matuszyńskiego "Ostatnia rodzina". Twórca głośnego i wielokrotnie nagradzanego na wielu ważnych imprezach filmowych dokumentu "Deep Love" debiutuje z dramatem poświęconym rodzinie Zdzisława Beksińskiego.
Akcja filmu zaczyna się w 1977 r., gdy jego syn Tomek Beksiński wprowadził się do swojego mieszkania. Jego rodzice mieszkali tuż obok, na tym samym osiedlu, przez co ich kontakty pozostawały bardzo intensywne. Nadwrażliwa i niepokojąca osobowość Tomka powodowała, że jego matka Zofia wciąż się o niego martwiła. W tym samym czasie Zdzisław Beksiński próbował całkowicie poświęcić się sztuce. Po pierwszej, nieudanej próbie samobójczej Tomka, Zdzisław i Zofia zmuszeni zostali podjąć walkę nie tylko o syna, ale także o przywrócenie kontroli nad własnym życiem. Zdzisława Beksińskiego gra Andrzej Seweryn. Towarzyszą mu Dawid Ogrodnik, który wciela się w Tomka, Aleksandra Konieczna jako Zofia oraz Andrzej Chyra w roli marszanda Piotra Dmochowskiego.
W Konkursie Głównym znalazły się produkcje nagradzane i komentowane przez międzynarodowe środowisko filmowe. Wśród nich są: "Wszystkie nieprzespane noce" Michała Marczaka, "Zjednoczone stany miłości" Tomasza Wasilewskiego, "Czerwony Pająk" Marcina Koszałki, "Kamper" Łukasza Grzegorzka oraz "Fale" Grzegorza Zaricznego.
Za "Zjednoczone stany miłości" Wasilewski otrzymał na minionej edycji Berlinale Srebrnego Niedźwiedzia za scenariusz. Michał Marczak "Wszystkimi nieprzespanymi nocami" podbił Sundance i serca krytyków po obu stronach Atlantyku. Grzegorz Zariczny i Łukasz Grzegorzek swoimi filmami zwrócili na siebie uwagę podczas zakończonego niedawno jednego z najstarszych festiwali filmowych w Europie - MFF w Karlowych Warach.
"Królewicz Olch" - historia o dorastaniu
Kuba Czekaj w Gdyni przedstawi drugą część swojego dyptyku, która zatytułowana jest "Królewicz Olch". Równolegle do "Królewicza" powstawał fenomenalny "Baby Bump", który powstał w ramach programu Biennale Cinema Collage, części weneckiego Biennale 2015.
- Filmy powstawały równolegle, więc mogę powiedzieć, że tworzą pewien nieformalny dyptyk filmowy - powiedział Czekaj w rozmowie z tvn24.pl. - O ile "Baby Bump" jest o dorastaniu cielesnym, tak w przypadku "Królewicza Olch" rzecz dotyczy dorastania emocjonalnego. Staram się opowiadać historie i dobierać odpowiednie do nich formy. Chcę być przede wszystkim szczery i prawdziwy w swojej pracy. To, jak jest to odbierane na zewnątrz, jest rzeczą niezależną ode mnie. Ani ja, ani moi współpracownicy nie wychodzimy z założenia, że na siłę będziemy oryginalni i nowi w polskim kinie - dodał Czekaj.
Urzekający skromnością i otwartością reżyser wyjaśnił także, dlaczego głównym tematem filmowym jest dorastanie. - Przede wszystkim dorastanie w obu filmach to pewna konsekwencja czasów szkolnych, kiedy w krótkich formach sięgałem tego tematu. Uważam, że jest to fascynujący i jedyny moment w życiu człowieka, kiedy rzeczy dobre i złe są trudne do rozpoznania. Ponadto powrót do dzieciństwa daje mi szerokie spektrum tworzenia światów, gdzie dorastanie staje się pewnym marginesem, za którym to, co nierealne, miesza się z rzeczywistością - mówi reżyser.
- Jestem bardzo zadowolony - komentował kwalifikację do gdyńskiego konkursu w rozmowie z tvn24.pl - Nie miałem jeszcze okazji nawet porozmawiać, skomentować tej kwalifikacji z moimi współpracownikami. Dosłownie kilka godzin temu wróciłem z Los Angeles, gdzie na jednym z festiwali pokazywaliśmy "Baby Bump". Cieszy mnie to, że tak dużo debiutów czy drugich fabuł pojawi się w tym roku. To bardzo dobry znak, że do głosu zaczynają dochodzić nowi, młodzi twórcy - dodał.
W pogoni za marzeniami
Na festiwalu w Gdyni publiczność i jurorzy będą mogli zobaczyć debiut fabularny Grzegorza Zaricznego "Fale". Podobnie jak Michał Marczak w "Wszystkich nieprzespanych nocach", Zariczny balansuje pomiędzy dokumentem a filmem fabularnym.
"Fale" to opowieść o dwóch siedemnastolatkach Ani i Kasi, mieszkankach krakowskiej Nowej Huty. Dziewczyny odbywają praktyki w jednym z małych zakładów fryzjerskich; marzą o karierze fryzjerek. Zdane są jedynie na siebie i nie mogą liczyć na pomoc ze strony rodziców. Ania od dawna nie widziała swojej matki. Gdy któregoś dnia jej rodzicielka pojawia się na nowo w jej życiu, spokój Ani zostaje naruszony.
- Chciałem zrobić film autorski, w którym mógłbym wykorzystać nieklasyczną metodę. Porzuciłem tradycyjną pracę na planie. Kręciliśmy ponad godzinę materiał, z którego wybierałem półtoraminutową scenę. Chociaż nie wszystko jest tak, jak zakładałem przed wejściem na plan, to jestem bardzo zadowolony z tego filmu - komentował Zariczny w rozmowie z tvn24.pl. - Siłą tego filmu są dwie młode dziewczyny, które na planie nie miały jeszcze ukończonych 18 lat, a które przyjęły zaproszenie na plan. Co ważne, obie nie są aktorkami. To one wniosły pewną energie do "Fal" - dodał.
Zariczny podkreślił, że tworzy filmy, w których opowiada o własnym otoczeniu, o rzeczach, które w pewien sposób dotknął, przeżył. Absolwent Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego zawojował Sundance w 2013 r., zdobywając Grand Prix dla najlepszego filmu krótkometrażowego za "Gwizdek". - W kolejnej fabule chciałbym wrócić do bohatera "Gwizdka". Chciałbym sprawdzić, jakby on wyglądał w innym, fabularyzowanym świecie - dodał.
- Bardzo się cieszę, super - skomentował Zariczny kwalifikację do Konkursu Głównego Festiwalu Filmowego w Gdyni - To dla mnie ważne. Udało mi się zrobić fabularny debiut, który od razu pokazany został najpierw w Karlowych Warach, teraz pojedzie do Gdyni. Tym bardziej jest mi miło, że "Fale" znalazły się wśród tylu debiutów! To chyba pierwszy raz, kiedy w Konkursie Głównym jest tyle debiutów i to naprawdę dobrych filmów - zauważył reżyser "Fal".
"Geniusz czy szarlatan"
"Wszystkie nieprzespane noce" Michała Marczaka to "fabuła, która zrodziła się z pomysłu dokumentalnego i zawiera wiele prawdziwych elementów, przede wszystkim obraz Warszawy" - opisuje sam reżyser. Występujący w filmie Krzysztof Bagiński, Michał Huszcza i Eva Lebuef grają samych siebie, jednak grają według wcześniej ułożonego scenariusza.
Jest to w zasadzie seria zapisów w pamiętniku zawierająca jedynie te, które podkreślają ulotną naturę młodzieńczości. Cała trójka snuje się zakątkami Warszawy, imprezuje, oddaje się różnym używkom, jakby chcieli wycisnąć z młodości wszystko, co się da.
"Bez wątpliwości będzie głośno [o tym filmie –red.], tak jak to było w przypadku 'Fuck for Forest', ostatnim sukcesie Marczaka, po którym wielu pytało, czy jest geniuszem czy szarlatanem" – napisał Lanre Bakare w brytyjskim "The Guardian" przy okazji Sundance.
Przypomnijmy, że "Fuck for Forest" (2012) był głośnym dokumentem o kontrowersyjnej organizacji Fuck for Forest, której credo brzmi "seks może uratować świat". FFF produkuje amatorskie filmy pornograficzne, a za zebrane pieniądze wykupuje fragmenty amazońskiej puszczy. "Fuck for Forest" został uznany przez magazyn "Dazed & Confused" za jeden z dziesięciu filmów dokumentalnych w historii, który odmienił oblicze dokumentu, zaliczając go do grona filmów najbardziej innowacyjnych i rozwijających gatunek.
Gorzka komedia o trzydziestolatkach
Wśród debiutantów pojawił się również Łukasz Grzegorzek, który debiutuje z komedią (w zasadzie gorzką komedią) "Kamper". Film brał udział w konkursie "East of the West" MFF w Karlowych Warach i został bardzo ciepło przyjęty przez krytyków.
Mania i Kamper – główni bohaterowie "komedii o trzydziestolatkach zrealizowanej przez trzydziestolatków" (jak czytamy w opisie) - stają przed decyzją o dalszej przyszłości. Jednak jest to bardzo gorzki, może nawet jeden z najsmutniejszych filmów prezentujących Polaków około trzydziestki. Smutny i gorzki, ponieważ prawdziwy. Można śmiało stwierdzić, że pretenduje do tytułu "filmowego obrazu pokolenia".
Podczas zeszłotygodniowej polskiej premiery Natalia Grzegorzek - producentka filmu - podkreślała, że film jest efektem kilkuletniej pracy, energii wielu osób. Efektem bardzo udanym - kadry, całe sceny żywcem wyciągnięte z warszawskiej rzeczywistości. Trafność, z jaką zostały zilustrowane relacje międzyludzkie, sposoby komunikowania się, wynosi opowiadaną historię na pewien poziom uniwersalności. Akcja równie dobrze mogłaby dotyczyć mieszkańców Berlina, Wiednia, Barcelony czy Londynu. Tę właśnie uniwersalność obrazu rzeczywistości podkreślają entuzjastyczne recenzje.
Jeden z najstarszych festiwali w Europie
W Konkursie Głównym filmy rywalizują o statuetkę Złotych Lwów i 100 tys. zł (60 tys. zł dla reżysera, 40 tys. zł dla producenta) przyznawane przez międzynarodowe jury oraz o nagrodę Srebrne Lwy i 50 tys. zł (30 tys. zł dla reżysera, 20 tys. zł dla producenta). Przyznawane są też nagrody indywidualne dla twórców filmowych m.in. za: reżyserię, scenariusz, debiut reżyserski lub drugi film, rolę kobiecą, rolę męską, zdjęcia, muzykę, scenografię, montaż, charakteryzację.
W drugim równie ważnym konkursie, Inne Spojrzenie, pokazywane są filmy autorskie, eksperymentalne, wymykające się granicom konwencjonalnego kina. W ramach Konkursu przyznawana jest nagroda Złoty Pazur i 30 tys. zł (18 tys. dla reżysera, 12 tys. zł dla producenta). Podczas gdyńskiego festiwalu odbędą się cztery konkursy. Oprócz dwóch wymienionych są także Konkurs Młodego Kina i Konkurs Fabularnych Filmów Krótkometrażowych. Podczas tegorocznego Festiwalu nagrodę Platynowych Lwów za dorobek życia i osiągnięcia artystyczne otrzyma wybitny reżyser i scenarzysta Janusz Majewski. Festiwal Filmowy w Gdyni to jedna z najstarszych imprez filmowych w Europie, promująca na tak wielką skalę rodzimą kinematografię. Istnieje od 1974 roku, do 2011 roku nosił nazwę Festiwal Polskich Filmów Fabularnych.
Pełna lista filmów zakwalifikowanych do Konkursu Głównego:
„Fale” (reż. Grzegorz Zariczny)
„Wszystkie nieprzespane noce” (reż. Michał Marczak)
„Czerwony pająk” (reż. Marcin Koszałka),
„Jestem mordercą” (reż. Maciej Pieprzyca),
„Kamper” (reż. Łukasz Grzegorzek),
„Królewicz olch” (reż. Kuba Czekaj),
„Las, 4 rano” (reż. Jan Kolski),
„Na granicy” (reż. Wojciech Kasperski),
„Ostatnia rodzina” (reż. Jak P. Matuszyński),
„Plac zabaw” (reż. Bartosz M. Kowalski),
„Planeta singli” (reż. Mitja Okorn),
„Sługi boże” (reż. Mariusz Gawryś),
„Szczęście świata” (reż. Michał Rosa),
„Wołyń” (reż. Wojciech Smarzowski),
„Zaćma” (reż. Ryszard Bugajski),
„Zjednoczone stany miłości” (reż. Tomasz Wasilewski).
Pełna lista filmów zakwalifikowanych do Konkursu Inne Spojrzenie:
„Biuro budowy pomnika” (reż. Karolina Breguła),
„Kryształowa dziewczyna” (reż. Artur Urbański)
„Ederly” (reż. Piotr Dumała)
„Zud” (reż. Marta Minorowicz)
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. dystrybutora