- Koreańczycy z Północy już nie ufają swojemu państwu. Za co mieliby być wdzięczni Kim Dzong Ilowi i jego synowi? – mówi w rozmowie z tvn24.pl Ingrid Steiner-Gashi, współautorka książki "W służbie dyktatora", która w piątek ukazała się w polskich księgarniach.
Jej bohaterem jest Kim Dzong Riul, wysoko postawiony oficer północnokoreańskiej armii, który w służbie reżimu odgrywał szczególną rolę – był zaopatrzeniowcem rządzącej dynastii. Tacy jak on kupowali, i z pewnością kupują nadal, nielegalnie na całym świecie produkty, których oficjalnie przez sankcje nie można dostarczać Phenianowi.
Kim spełniał też zachcianki wodzów i innych wysokich urzędników reżimu. Był ich oknem na świat zachodniego luksusu i konsumpcji. Do czasu.
Kim miał absolutną obsesję na punkcie pomysłu, by opowiedzieć swoją historię Ingrid Steiner-Gashi
Pod koniec 1994 r. Kim podjął decyzję, która dojrzewała w nim od dawna - uciekł na Zachód. Jeszcze przez kilkanaście lat jednak milczał i żył w ukryciu niedaleko austriackiego Linzu z nadzieją, że będzie mógł wrócić do zupełnie innej ojczyzny niż ta, którą zostawił.
Zmiany w ojczyźnie, na które miał nadzieję, nie nastąpiły, upadek Kim Dzong Ila się nie ziścił. Toteż Kim po tym, gdy skończył 70 lat, a szans na załamanie dyktatury nie było, wiedząc, że niedługo może umrzeć, postanowił mówić.
Historia okrucieństwa, głodu i terroru
Odnalazł austriacką dziennikarkę Ingrid Steiner-Gashi, której udało się wcześniej odwiedzić Koreę Północną, i opowiedział jej oraz jej mężowi Dardanowi Gashiemu swoją historię. Historię okrucieństwa, głodu i terroru, który pod rządami Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila mają nieszczęście cierpieć Koreańczycy.
- Na początku byłam bardzo sceptyczna – opowiada tvn24.pl Ingrid Steiner-Gashi – więc poprosiłam Dardana, byśmy razem sprawdzili jak najwięcej faktów się da, zanim w ogóle zaczniemy.
Gdy na tyle na ile mogli, sprawdzili podawane przez Kima informacje, rozpoczęli współpracę. – Kim miał absolutną obsesję na punkcie pomysłu, by opowiedzieć swoją historię – wspomina Steinem-Gashi.
Nie wiedział, co czeka jego rodzinę
Jednak prawie cztery piąte wszystkich zakupów, których Kim Dzong Riul dokona w ciągu łącznie dwudziestu lat w Europie Zachodniej, trafi bezpośrednio do otoczenia rodziny dyktatora. Do kupienia ma dywany, jedwabne tapety, najdroższe kafelki, oświetlenie, urządzenia sanitarne, ekskluzywne meble – i to nie tylko do jednej willi szefa państwa Kim Ir Sena, ale do kilkudziesięciu, jak również do luksusowych apartamentów jego następcy Kim Dzong Ila. fragment książki "W służbie dyktatora"
Nie miał przy tym wątpliwości, co stanie się z nim, jeśli zostanie odnaleziony przez północnokoreański wywiad. Nie miał też wątpliwości co do losów swojej rodziny, którą pozostawił w Korei. Nie mógł nie wiedzieć, jaki czeka ich los, bo sam opowiadał o podobnych przypadkach – rodzina zdrajcy może znaleźć się tylko w obozie koncentracyjnym, a z niego rzadko kto wychodzi.
- Wiele razy rozmawialiśmy z nim o ryzyku, ale to było jego życzenie, by opowiedzieć światu o tym, co dzieje się w Korei Północnej – mówi dziennikarka.
Kim, jak wspomina Steinem-Gashi, nigdy nie wyglądał na przerażonego i nerwowego. Był spokojny i zapalał się jedynie, gdy opowiadał o rodzimej partii komunistycznej i jej okrucieństwach.
"W służbie dyktatora" to jednak także historia chciwości dyktatora i jego rodziny, a także pazerności zachodnich przedsiębiorców. Gdyby bowiem nie zasada, że pieniądze nie śmierdzą, Phenian po prostu nie miałby od kogo kupować potrzebnych mu rzeczy. Na szczęście dla północnokoreańskich komunistów i wbrew ich oficjalnym poglądom, pieniądze mogą wiele.
Czy doczeka zmian w ojczyźnie?
Wszystkie rozmowy telefoniczne są podsłuchiwane, odbiorniki radiowe i telewizyjne zostają zaplombowane w taki sposób, aby można było odbierać jedynie stacje państwowe. To, kto mieszka w którym mieście, bądź też do których miast wolno mu podróżować, podlega ścisłej kontroli Partii. fragment książki "W służbie dyktatora"
Ostatecznie książka ukazała się w 2010 roku. Mimo obaw o śmierć z rąk północnokoreańskich agentów, Kim Dzong Riul żyje w miarę spokojnie pod opieką policji w jednej z austriackich wiosek. Jesienią udzielono mu w końcu azylu politycznego. Los rodziny Kima jest nieznany.
Czy zbieg doczeka zmian w swojej ojczyźnie? Zdaniem Steinem-Gashi północnokoreański reżim pewnego dnia upadnie, lecz może to być równie dobrze kwestia dni jak i lat.
- Wszystko zależy od tego, czy elita kraju zaakceptuje następcę Kim Dzong Ila, Kim Dzong Una. Mam swoje wątpliwości, czy takie przejęcie władzy nastąpi – mówi dziennikarka.
Niezależnie od tego, że upadek reżimu w jej opinii będzie zależał bardziej od wojny na górze niż zrywu mas, Austriaczka jest przekonana, że przeciętni Koreańczycy i tak już nie wierzą w moc swojego państwa:
- Wiedzą, że nie może im ono już zaoferować wystarczającej ilości żywności, a jeśli jeszcze żyją, to zawdzięczają to tylko własnej inicjatywie. Skoro tak, to za co mieliby być wdzięczni Kim Dzong Ilowi i jego synowi?
Książka "W służbie dyktatora" ukazała się nakładem Wydawnictwa Bukowy Las.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wydawnictwo Bukowy Las