China Machado, legendarna modelka, która karierę zaczynała pół wieku temu, została twarzą marki odzieżowej Cole Haan. 84-letnia Chinka to najstarsza modelka na świecie, która wciąż pracuje i nie kryje, że jest dumna ze swojego wieku. - Kobiety są nadal prześladowane: zmusza się je do myślenia, że muszą wyglądać młodo, a powinny mieć to w nosie. Jak ja - mówi.
- Oni są żywym przykładem na to, że ponadczasowość i prawdziwy styl rodzą się z zaufania. A to nigdy nie mija - tak Erin Riley, wiceprezes marketingu w firmie Cole Haan, wyjaśnia magazynowi "WWD" pomysł zatrudnienia do najnowszej kampanii "Born in 1928" osób, które mają 85 i 84 lata. Co jest ewenementem w branży, gdzie ubrania reklamują nawet nastolatki.
Wybierając swoich rówieśników na gwiazdy jesiennej kampanii - która rusza 3 września i potrwa do końca listopada - amerykańska marka odzieżowa chciała w ten sposób odnieść się do 85. urodzin, które obchodzi jesienią. - Oni reprezentują różne zawody i osobowości, ale łączy ich to, że są wciąż na topie, tak samo jak w przeszłości - dodaje Riley.
To pisarka Maya Angelou, astronauta Jim Lovell, fotograf Elliott Erwitt i modelka China Machado. Choć Lovell zapisał się w historii jako dwukrotny pechowiec, który okrążył Księżyc, ale nigdy po nim nie stąpał, Angelou została odznaczona Narodowym Medalem Sztuki i nominowano ją do Nagrody Pulitzera, a Erwitt to jeden z największych fotografów naszych czasów, największe emocje wzbudziła czwarta bohaterka czarno-białych zdjęć - 84-letnia Machado.
"Nigdy nie byłam na diecie"
Bo nie tylko należy do grona weteranek modelingu, która ma na koncie pracę z takimi sławami, jak Richard Avedon i Hubert de Givenchy, imprezowała z Warholem i Picassem, ale przede wszystkim dlatego, że dzięki nowemu kontraktowi dokonała czegoś, co w modowej branży jest niespotykane. Udowodniła, że rozchytywaną modelką może być nawet staruszka.
- To wcale nieprawda, że kobiety chcą pozostać młode. To społeczeństwo je do tego zmusza i wciąż je prześladuje z powodu wieku - mówi modelka, która urodziła się w 1929 roku w Szanghaju jako Noelie Dasouza Machado i karierę w świecie mody zaczęła 24 lata później w Paryżu. I od razu zapisała się w historii jako pierwsza modelka o innym kolorze skóry niż biały, która pojawiła się na okładce magazynu mody.
Dziś jako gwiazda agencji IMG Models, która reprezentuje takie gwiazdy, jak Kate Moss, Gisele Bundchen, Miranda Kerr i Polka Monika Jagaciak, nie ukrywa, że jest dumna ze swojego wieku. Zapewnia, że właśnie dlatego nie poddała się żadnym operacjom plastycznym.
- Czy poprawiłam sobie twarz? Nie. Czy kiedykolwiek zrobiłam sobie piersi? Nie. Używam tylko mydła i wody. Pomaga mi też codzienna długa popołudniowa drzemka. Wiesz, jestem dinozaurem - zdradza z uśmiechem magazynowi "New York". I wyśmiewa młodszą o dwa lata konkurentkę - Carmen dell’Orefice, która poddała się wielu operacjom plastycznym, które tłumaczy krótko: "Jeśli waliłby Ci się sufit w dużym pokoju, czy nie zadbałbyś o jego naprawę?". - Nie można martwić się starzeniem, bo to najgorsze co można sobie zrobić. Jeśli zaczniesz, to po prostu zobaczysz więcej rzeczy, których w sobie nie lubisz i to będzie twój koniec. Efektów wieku nigdy się nie zatrzyma - zauważa rozsądnie.
Mimo 84 lat wciąż jest szczupła. - Nigdy nie byłam na diecie. Jem jak świnia i piję głównie wódkę. No i dużo palę - wyliczyła, dając dowód, że wygląd to głównie zasługa genów. A w jej żyłach płynie krew portugalskich i chińskich przodków, oraz tych z Goa i Makau. To również tej mieszance zawdzięcza egzotyczną urodę. Choć ona sama nigdy nie myślała o sobie, że jest piękna.
Była najlepiej opłacaną modelką tamtych lat
- Jak dorastałam uwielbiałam Ritę Hayworth, Vivien Leigh i Avę Gardner. Były białe, o klasycznych rysach twarzy, a ja nie wyglądałam jak one. Jak mogłam uważać, że jestem ładna? Nigdy nie marzyłam, że zrobię wszystko to, co przeżyłam - wspomina w filmie dokumentalnym o modelkach z dawnych lat "About Face: Supermodels Then and Now".
Od początku jednak wiedziała, że jest odważna. W wieku sześciu lat ledwo przeżyła tyfus i zapalenie opon mózgowych. Gdy szpital, w którym leżała w delirium, został zbombardowany w czasie japońskiego ataku na Szanghaj, wyniesiono ją pośród chaosu, zakładając, że jest martwa. Ojciec znalazł ją w ciężarówce z trupami.
Mając 16 lat uciekła z rodzicami od reżimu Mao Zedonga do Buenos Aires, by trzy lata później uciec... od rodziców. Bo jako stewardessa linii Pan Am poznała znanego matadora Luisa Miguela Dominguina i po trzech dniach znajomości zamieszkała z nim w Meksyku. Wywołała tak duże zgorszenie u swojej rodziny, że ojciec nie odzywał się do niej przez następne 15 lat.
Z ukochanym matadorem brylowała na salonach elity kulturalnej - m.in. u Errola Flynna, Pabla Picassa, Franka Sinatry i Avy Gardner. I na jednym z takich przyjęć kobieciarz Dominguin zakochał się w tej ostatniej. - To była wówczas najpiękniejsza kobieta na świecie. Nie miałam z nią szans - tłumaczy dziś, wzruszając ramionami.
Machado przeniosła się więc sama do Paryża i po raz kolejny spadła na cztery łapy. Przyjaciel zabrał ją ze sobą na pokaz jednego z najbardziej cenionych wówczas domów mody w Europie - Givenchy i tam w pierwszym rzędzie wypatrzył ją sam kreator. Miała 24 lata i została jego wieloletnią muzą. Co więcej, w ciągu dwóch lat pracowała dla Diora i Balenciagi, mistrzów włoskiego krawiectwa w Rzymie, Florencji i Mediolanie, stała się tak popularna, że jej zarobki stały się rekordowe - w tamtych latach była najlepiej opłacaną modelką w Europie, zarabiającą 1,5 tys. dolarów za dzień pracy.
- Wtedy modelki dobrze znały ubrania, w których się pokazywały na wybiegu. Projekty były szyte na nich, więc umiały się w nich poruszać, aby najlepiej wyeksponować ich piękno. Obecnie te biedne 15- i 16-letnie dziewczyny "wpadają" na pokaz i już za chwilę muszą wyjść na wybieg bez wcześniejszych przygotowań. Kiedy chodziłam dla Givenchy prezentowanie ubrań na wybiegu było dla modelek zaszczytem - mówi w rozmowie z "New York".
"Ona jest legendą"
W Paryżu poznała pierwszego męża, Martina LaSalle'a, syna dyplomaty i studenta nauk politycznych na Sorbonie. - Był niezwykle przystojny. Mieszanina Henry'ego Fondy i Montgomery'ego Clifta - zachwala go dziś, choć wtedy, po roku romansu, zostawiła go dla nagrodzonego Oscarem aktora Williama Holdena. Wkrótce jednak rzuciła Holdena i wróciła do LaSalle'a, poślubiła go i urodziła mu dwie córki. Jednak para rozwiodła się w 1965 roku, bo ona wdała się romans z przyjacielem męża.
Dziś mieszka w Hamptons w stanie Nowy Jork u boku drugiego małżonka, Riccardo Rosy, emerytowanego eksportera mebli, z którym poznała się na imprezie 36 lat temu. - Przyszedł do mojego domu i nigdy go już nie opuścił. Mieszkaliśmy razem przez 25 lat bez ślubu, ale pobraliśmy się na rozkaz naszych wnuków - śmieje się 84-latka.
Choć w 1962 roku rzuciła modeling (była potem m.in. redaktorem mody w "Harper's Bazaar", stylistką, fotografem, producentem telewizyjnym, projektantką kostiumów do filmów), świat mody upomniał się o nią w 2010 roku. - Ona jest legendą. Poza tym, jest inspiracją dla każdej kobiety w każdym wieku - Ivan Bart, szef IMG Models, tłumaczy CNN, dlaczego podpisał kontrakt z Machado, dzięki któremu została najstarszą czynną modelką na świecie.
- Od tamtej pory, co miesiąc jestem w jakimś magazynie. To szaleństwo - mówi 84-latka. A czy zobaczymy ją ponownie na wybiegu, na którym pierwszy raz pojawiła się ponad pół wieku temu? - Dom mody Thierry Mugler chciał mi niedawno zapłacić 10 tys. dolarów tylko za to, bym wzięła udział w pokazie ubrana w sukienkę z gumy. Odmówiłam. Mam szafę pełną pięknych sukni Diora, Givenchy i Balenciagi z dawnych lat, więc nie założę żadnej z gumy - mówi stanowczo.
Autor: Agnieszka Kowalska / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Daniel Jackson / Cole Haan