Ten film już na etapie produkcji budził ogromne emocje. Opowiedziana przez Pasikowskiego historia człowieka, który w samym sercu komunistycznego systemu samotnie podejmuje batalię przeciw sowieckiej władzy, ma szansę dotrzeć do szerokiej widowni.
Ryszard Kukliński, mimo swoich niekwestionowanych zasług, dla niektórych pozostaje nadal postacią dwuznaczną i kontrowersyjną. Ten film, choć nie oddaje historycznych wydarzeń w skali 1:1, pokazuje ile pułkownik ryzykował, podejmując niebezpieczną grę z sowietami i komunistycznym systemem. I to, jak wysoką cenę za nią zapłacił. Kukliński bywa nazywany "polskim Jamesem Bondem", ale w przeciwieństwie do tego fikcyjnego bohatera, żył i działał naprawdę, a jego życiorys jest nie tylko sensacyjny, ale i dramatyczny.
Dorociński: Sam bardzo chciałem zobaczyć ten film
Odtwarzający tę postać, Marcin Dorociński, po wielkich kreacjach m.in. w "Róży" Smarzowskiego i w "Obławie" Krzyształowicza, po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia. Przyznaje, że od początku bardzo chciał zagrać rolę płk. Kuklińskiego. - Przeczytałem scenariusz i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Postanowiłem, że stanę w szranki z kolegami o tę rolę. Ja sam bardzo chciałem zobaczyć ten film. Lubię, gdy historia w filmie staje się dla mnie inspiracją, jak było w tym przypadku - mówi aktor.
Współpraca z prawdziwym agentem
W postać prowadzącego Kuklińskiego, oficera CIA Davida Fordena, wcielił się Patrick Wilson, który na potrzeby roli spędził dużo czasu ze swoim pierwowzorem. - Chciałem konkretnych wskazówek. Pytałem np.: "Jak wyglądało twoje życie w Polsce w latach 70.?" - mówił aktor w jednym z wywiadów.
- Forden był agentem CIA przez 34 lata. To, co mnie uderzyło, to charakter jego relacji z Ryszardem Kuklińskim. To była prawdziwa męska przyjaźń. Obaj ryzykowali i obaj postanowili być wobec siebie absolutnie szczerzy. Forden chciał zrozumieć, dlaczego Kukliński zdradza tajemnice wojskowe, a nie chce pieniędzy. W CIA dociekano, dlaczego oficer wojska polskiego chce za darmo pomóc Amerykanom pokonać Układ Warszawski. Ludzie pracujący z Kuklińskim zapewniają, że robił to z głębokiego przekonania, że jest to słuszne i dobre dla jego ojczyzny - opowiada Patrick Wilson.
W roli żony Kuklińskiego, Hanny, oglądamy Maję Ostaszewską. W pozostałych rolach pojawia się plejada cenionych polskich i rosyjskich aktorów m.in.: Krzysztof Pieczyński, Mirosław Baka, Ireneusz Czop, Zbigniew Zamachowski, Krzysztof Globisz oraz Oleg Maslennikov i Dimitri Bilov.
Od dokumentu do fabuły
Tytuł filmu "Jack Strong" pochodzi od pseudonimu operacyjnego, jaki Kuklińskiemu przypisało CIA. - Produkcję filmu poprzedziła kilkuletnia praca nad dokumentacją - mówi w rozmowie z tvn24.pl Klaudiusz Frydrych, producent filmu. Jak dodaje, zaangażowany był w nią m.in. profesor Zbigniew Brzeziński, dzięki któremu udało się dotrzeć do szczegółów pracy CIA i do samego agenta Davida Fordena.
Wcześniej ekipa podobnie napracowała się przy okazji dokumentu "Prawdziwy koniec zimnej wojny" Jerzego Kwiatkowskiego. - Opowiadał on o kulisach wejścia Polski do NATO, a jednym z wątków była właśnie sprawa pułkownika Kuklińskiego. Amerykanie, jako jeden z warunków (naszego wejścia do NATO - przyp. red.), postawili polskiemu rządowi konieczność jego rehabilitacji - mówi Frydrych.
W pracy nad scenariuszem twórca wykorzystał również nieznane dotąd materiały z archiwów IPN. Ponieważ jednak "Jack Strong" to kino rozrywkowe, reżyser nie trzyma się kurczowo faktów. Historycy po zobaczeniu filmu podkreślają jednak, że nie fałszuje on w żaden sposób całościowej wymowy tej historii. Twórcom pomagała też żona pułkownika, Hanna Kuklińska. Zdradziła sporo faktów z ich wspólnego życia i udostępniła zdjęcia z rodzinnego archiwum.
Tak zaczęła się współpraca
Opowieść zaczyna się w momencie, gdy Kukliński wraca w 1968 roku, już po stłumieniu wiosny praskiej, z Czechosłowacji do Warszawy. Dwa lata później, z relacji bliskiego przyjaciela, dowiaduje się, że musiał on strzelać do robotników na Wybrzeżu. I to jest moment przełomowy, w którym Ryszard Kukliński podejmuje decyzję o konieczności nawiązania kontaktów z CIA. Tak zaczyna się wieloletnia współpraca zaufanego oficera najwyższych władz PRL-u z obcym wywiadem. Pasikowski doprowadza ją do momentu ucieczki Ryszarda Kuklińskiego ze stolicy, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. W rzeczywistości do dziś nie wiadomo, w jaki sposób Kuklińscy uciekli z Polski, wiele materiałów CIA pozostaje dalej utajnionych. Nie należy więc traktować filmu jak lekcję historii.
- Ja mam jedną misję - jest nią opowiadanie ciekawych historii, w zajmujący sposób i nic więcej - mówi Władysław Pasikowski. I to mu się udało z całą pewnością.
Tak było naprawdę
Pułkownik Ryszard Kukliński - w czasach PRL-u oficer Ludowego Wojska Polskiego - w 1972 r. zdecydował się na współpracę z CIA. Przekazał agentom ponad 40 tys. stron tajnych dokumentów dotyczących m.in. wojskowych planów Układu Warszawskiego. W obawie przed aresztowaniem, w listopadzie 1981 r., wraz z żoną i dwoma synami, uciekł z Polski. Dzięki pomocy CIA, 11 listopada dotarł do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędził resztę życia.
Sąd wojskowy w Warszawie w 1984 roku zaocznie skazał Ryszarda Kuklińskiego na karę śmierci. Śledztwo umorzono dopiero w 1997 roku, kiedy jego rehabilitacja stała się jednym z warunków wejścia Polski do NATO. Obaj jego synowie zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Starszy - Waldemar, potrącony przez samochód, w którym nie znaleziono odcisków palców, młodszy - Bogdan, według oficjalnej wersji zaginął podczas morskiego rejsu w 1993 roku. Z czasem wysunięto hipotezę, że zaginięcie zostało sfingowane przez CIA w ramach programu ochrony świadków. Sam Kukliński był zdania, że jego rodzina padła ofiarą KGB.
Autor: Justyna Kobus/kka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Scorpio Studio