Fundusz powierniczy, który Michael Jackson założył dla trójki swoich dzieci, pozostaje pusty. Choć król popu przez 3 lata od swojej śmierci zarobił ponad 600 milionów dolarów, Prince, Paris i Blanket tej kwoty nie dostały. Żyją z zasiłku rodzinnego ściśle kontrolowanego przez księgowych i prawników ich ojca.
- Dla bliskich Michaela Jacksona to szokująca sytuacja. Widzą na papierze powiększającą się fortunę i nie mogą zrozumieć, dlaczego to wszystko nie zostaje w rodzinie. Mają pretensje, bo myślą, że są okradani - powiedziało anonimowe źródło amerykańskiemu dziennikowi "New York Daily News".
Zgodnie z testamentem króla popu, który założył dla swoich dzieci fundusz powierniczy "Michael Jackson Family Trust", 15-letni Prince, 14-letnia Paris i 10-letni Blanket powinni dostać blisko połowę jego majątku. Tymczasem fundusz jest pusty. Mimo iż przez 3 lata od swojej śmierci Jackson zarobił ponad 600 milionów dolarów.
Na tę sumę złożył się zysk z pośmiertnej sprzedaży płyt muzyka oraz części katalogu nagrań The Beatles, bo był właścicielem 50 procent praw autorskich do spuścizny tego legendarnego zespołu. Poza tym, spółka Estate of Michael Jackson, która nadzoruje majątek piosenkarza, z nazwiska "Jackson" zrobiła maszynkę do zarabiania pieniędzy - tylko na trasie koncertowej Cirque Du Soleil "Michael Jackson: The Immortal" ("Michael Jackson: Nieśmiertelny") zarobiła ponad 100 mln dol. Do tego dochodzi też m.in. wyprzedaż pamiątek po gwiazdorze i nieruchomości do niego należących.
Jako 40-latkowie zostaną multimilionerami
Co się dzieje z tymi pieniędzmi? Prawnicy i księgowi Jacksona wciąż spłacają gigantyczne długi, które zostawił (tylko w samych Stanach Zjednoczonych jest kilkudziesięciu wierzycieli). Poza tym, majątek idzie na spłatę rat kredytowych i podatek dochodowy. Ten proces może potrwać jeszcze ok. 5 lat. - Spółka Estate of Michael Jackson nadal jest zadłużona na ok. 100 milionów dolarów - zdradza prawnik Howard Weitzman.
Dlatego Prince, Paris i Blanket żyją z zasiłku rodzinnego ściśle kontrolowanego przez zarządców ich funduszu powierniczego. "Choć oficjalnie są nędzarzami, to tak naprawdę cieszą się rozrzutnym stylem życia. Mieszkają w luksusowej rezydencji w Los Angeles, chodzą do prywatnej szkoły, mają osobistych ochroniarzy i jeżdżą na luksusowe wakacje - wszystko kosztem ponad 70 tys. dolarów miesięcznie" - pisze "New York Daily News".
Z czasem będzie jeszcze lepiej - zostaną multimilionerami. Zgodnie z wolą ich ojca, który zapisał w swoim testamencie, że po jego śmierci 40 procent majątku trafi do rąk jego dzieci, kolejne 40 procent do jego matki Katherine, a pozostałe 20 zostanie przekazane na rzecz fundacji charytatywnych. W dniu 30. urodzin każde z dzieci otrzyma dostęp do 1/3 należnego im majątku, gdy skończą 35 lat do połowy, a w momencie osiągnięcia 40. roku życia do całej należnej im sumy.
Szacuje się, że dzięki niesłabnącej popularności ich ojca Prince, Paris i Blanket w wieku 40 lat mogą dostać po 250 milionów dolarów.
Prawo do opieki ma babka i kuzyn dzieci
Dlatego w dużej rodzinie Jacksonów (sióstr króla popu, Janet i LaToyi oraz braci - Randy'ego, Jermaine'a, Marlona, Jackiego, Rebbiego i Tito) trwa wojna. Michael nikogo z rodzeństwa nie uwzględnił w swoim testamencie, dlatego od miesięcy w sądzie w Los Angeles próbowali odebrać prawo do opieki nad jego dziećmi 82-letniej Katherine i podważyć jego ostatnią wolę. Jednak 23 sierpnia sędzia przyznał to prawo ich babce i kuzynowi.
Matka dwójki starszych dzieci artysty, Deborah Rowe, nie może się nimi zaopiekować - po rozwodzie w 1999 roku zgodziła się zrzec praw do nich na rzecz byłego męża (choć nie potwierdzono tego oficjalnie - za znaczną sumę pieniędzy). Najmłodszy Blanket został poczęty w wyniku zapłodnienia in vitro.
Autor: am//bgr/k / Źródło: New York Daily News, tvn24.pl