To już pewne: Steven Spielberg zdecydował się wyreżyserować kolejną, piątą już część przygód spragnionego przygód archeologa Indiany Jonesa. Wbrew wcześniejszym plotkom, że do roli Indy'ego szykuje się Bradley Cooper, reżyser oznajmił: Jest absolutnie niemożliwym, by ktokolwiek mógł zastąpić w tej roli Harrisona Forda. Premierę filmu zaplanowano na lipiec 2019 roku.
"Choć Batmanów i Spidermanów było wielu, jest tylko jeden Indiana Jones i nie wyobrażam sobie żadnego innego aktora w tej roli" - oświadczył Spielberg. Dodał, że warunkiem jego zgody na kontynuację losów podróżnika, było obsadzenie w tej roli ponownie 73-letniego już Harrisona Forda.
Problemy? Fani filmu martwią się o stan zdrowia aktora (uległ wypadkowi na planie "Gwiezdnych Wojen"). Wytwórnia Disney jednak uspokaja: "Ford jest w świetnej formie i doskonale zniesie trudy nowego wyzwania".
Ponoć tym, co ostatecznie zdecydowało o podjęciu decyzji o powstaniu piątego filmu, był występ gwiazdora w popularnym programie "Good Morning America", w którym na wpół żartem, rzucił: Bardzo chciałbym zrobić nowy film o Indianie Jonesie i wrócić do pracy ze Stevenem Spielbergiem. No i jest wskazane, aby powstał, zanim skończę 80 lat.
Na razie nie jest jeszcze znany tytuł filmu, nie wiadomo też nic o samej fabule.
Awanturniczy archeolog, skarby i piękne kobiety
Indiana Jones (właściwie dr Henry Walton Jones Jr., zdrobniale "Indy") po raz pierwszy pojawił się na ekranie w 1981 r.
W pierwszym filmie poznaliśmy doktora archeologii, który łączył wykłady uniwersyteckie z ekspedycjami badawczymi. Otrzymał on tajne zadanie od służb specjalnych. Wyruszył do Egiptu, gdzie prawdopodobnie odkryto miejsce przechowywania Arki Przymierza, żeby uchronić święte trofeum, zanim trafi w ręce nazistów.
Film od razu stał się gigantycznym sukcesem, którego nie przebiła żadna z kolejnych części. Zdobył aż 9 nominacji do Oscara, z czego w 5 kategoriach zwyciężył, choć były to wyłącznie kategorie techniczne.
Po trzech latach archeolog Indy powrócił prequelem "Indiana Jones i Świątynia Zagłady", którego akcja toczyła się rok przed wydarzeniami z pierwszej części - w 1935 roku. W stosunku do przygodowego pierwowzoru, gatunkowo fabuła była bardziej zbliżona do horroru.
W tej części bohater próbował zapobiec rozprzestrzenianiu się niebezpiecznej sekty wyznawców bogini Kali, w czym pomagała mu nowa partnerka u boku. Tę rolę zagrała wtedy świeżo poślubiona małżonka Spielberga - Kate Capshaw. Film zdobył kolejnego Oscara za efekty specjalne.
Fabuła trzeciej części cyklu powstała w 1989, a akcja filmu rozgrywa się w roku 1938. Powracają postaci znane z poprzednich opowieści, pojawia się też postać dr Henry’ego Jonesa Sr, granego przez Seana Connery'ego. Wątek fabularny skupia się ponownie na próbie pokrzyżowania planów nazistów, tym razem chcących odszukać Św. Graala - kielich z którego, jak powiada legenda, miał pić Jezus Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy.
Po tym filmie, który zdobył ostatniego do tej pory, siódmego Oscara dla cyklu (tym razem za montaż), Steven Spielberg oznajmił, że rozstaje się z awanturniczym archeologiem. Na szczęście dla fanów, nie dotrzymał słowa. Na kolejny film musieli jednak czekać niemal dwie dekady.
Dzieło kultowe i ponad 3 mld dolarów
W 2008 roku do kin wszedł film "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki", którego akcja toczy się 19 lat po wydarzeniach z "Ostatniej krucjaty".
Ostatnia, czwarta część serii rozgrywała się w 1957 roku – w samym apogeum Zimnej Wojny. Fabuła skupia się na poszukiwaniu artefaktu, tzw. Kryształowej Czaszki. Na jej trop wpada nie tylko Indiana Jones, ale także sowieccy agenci pod wodzą pięknej i bezwzględnej Iriny (Cate Blanchett). Rywalizacja między nimi wypełnia większość fabuły.
"Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" uważana jest za najsłabszą część serii i jako jedyna też nie zdobyła żadnej nominacji do Oscara, co nie zmienia faktu, że była również wielkim, kasowym sukcesem. Trudno się dziwić, że namawiany przez fanów Spielberg, zdecydował się - wbrew zapewnieniom o końcu przygód Indiany - na ponowne spotkanie ze swoim bohaterem.
W sumie wszystkie części przygód szalonego archeologa zarobiły (uwzględniając inflację), ponad 3,3 mld dolarów.
Na status dzieł kultowych wszystkich filmów tej serii złożyło się jednak wiele czynników: nośna fabuła, wartka akcja, świetna muzyka Johna Williamsa niemal za każdym nominowanego do Oscara (z wyjątkiem części ostatniej), niezwykłe na tamte czasy efekty specjalne, poczucie humoru twórców oraz obsadzenie w głównej roli będącego wtedy u szczytu kariery Harrisona Forda.
- Indiana Jones jest jednym z największych bohaterów w historii kina i nie możemy się doczekać, aby sprowadzić go z powrotem na ekran w 2019 roku - oświadczył we wtorek prezes wytwórni Disney Alan Horn. Widzowie zapewne także.
Autor: kob/kk / Źródło: "Variety", CNBS, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paramount Pictures