- Ostatnio wszystko było bardzo skomplikowane, ale wspólnie cieszyliśmy się perspektywą świąt - powiedział w opublikowanym we wtorek artykule w dzienniku "Daily Telegraph" partner George'a Michaela, który spędził z nim kilka ostatnich lat, a w Boże Narodzenie znalazł go martwego w domu. Tymczasem według informacji dziennika, piosenkarz walczył z uzależnieniem od heroiny i w ostatnich miesiącach nie przypominał już osoby, którą przez lata zapamiętali jego fani.
O śmierci George'a Michaela poinformowano 25 grudnia. Jego wieloletni partner Fadi Fawaz był tym, który znalazł ciało piosenkarza. Opowiedział o tym dziennikarzom.
Życie samotnika i uzależnienie
- Mieliśmy pójść na świąteczny lunch. Przyjechałem go obudzić, ale on już nie żył. Leżał spokojnie w łóżku. Nie wiemy jeszcze, co dokładnie się stało - powiedział Fawaz, cytowany przez brytyjski "Telegraph".
- Wszystko się zawaliło. Chciałbym, żeby ludzie zapamiętali go takim, jaki był - jako piękną osobę - stwierdził partner piosenkarza.
Zmarły artysta w ostatnim okresie życia miał bowiem nie przypominać osoby, którą zapamiętali jego fani. Jak pisze "Daily Telegraph", muzyk zmagał się z pogłębiającym się uzależnieniem od heroiny. W ostatnim roku miał kilkukrotnie trafić do szpitala po jej przedawkowaniu. - Wieźli go na sygnale na ostry dyżur kilka razy. Używał heroiny. To i tak niezwykłe, że przeżył tak długo - powiedział informator gazety.
Jak zaznacza "Daily Telegraph", zawał serca jest częstą przyczyną śmierci heroinistów, a to o takim właśnie powodzie odejścia muzyka poinformował jego menadżer.
"Nie wyglądał już jak George Michael"
Zmagający się z uzależnieniem artysta praktycznie nie pojawiał się publicznie - pisze dalej brytyjski dziennik. Nawet jego sąsiedzi w miasteczku Goring-on-Thames, widywali go bardzo rzadko. Menadżer pobliskiego pubu powiedział, że niegdyś Michael był jego częstym gościem, ale w ostatnich latach pojawiał się tam coraz rzadziej. - Zmienił się przez lata. Zrobił się znacznie większy i zawsze nosił okulary. Był bardzo nieśmiały. Po prostu nie wyglądał już jak George Michael. To bardzo smutne - mówił tymczasem anonimowo jeden z pracowników pubu. Sąsiedzi Michaela powiedzieli "Daily Telegraph", że widzieli jak do jego domu dostarczono świąteczne zakupy i dekoracje, jednak nie widzieli żadnych gości. Ich zdaniem piosenkarz spędził Wigilię samotnie, ewentualnie w towarzystwie pomocy domowej.
Jeden z większych artystów
Teraz pod domem Michaela fani ułożyli liczne kwiaty i znicze. Oddają hołd artyście, którego zapamiętali z przebojów "Careless Whisper", "Faith", "December Song", "Freedom" i "Father Figure".
Michael, urodzony w północnym Londynie jako Georgios Kyriacos Panayiotou, sprzedał w trakcie swojej kariery ponad 100 milionów płyt. Był współzałożycielem legendarnego zespołu "Wham!", który stworzył m.in. świąteczny hit "Last Christmas". Po rozpadzie zespołu w 1986 roku Michael rozpoczął niezwykle udaną karierę solową, stając się jednym z najpopularniejszych artystów muzyki popularnej w historii. Aż jedenaście jego singli znalazło się na czele listy przebojów w Wielkiej Brytanii. W 2008 roku magazyn "Billboard" sklasyfikował go na 40. miejscu listy najpopularniejszych artystów w historii.
Jego życie prywatne było bardzo burzliwe. Długo ukrywał swój homoseksualizm z obawy przed reakcją otoczenia. Zmagał się też z uzależnieniami.
Autor: mk/adso / Źródło: Daily Telegraph, PAP