Gromee i Lukas Meijer reprezentujący Polskę na tegorocznym konkursie Eurowizji w Lizbonie nie trafili do grona dziesięciu najlepszych wykonawców czwartkowego półfinału. Artyści nie wystąpią w sobotnim finale. Co ciekawe, poza finałem znalazła się również Rosja - po raz pierwszy od 20 lat.
W czwartkowym koncercie wzięło udział 18 krajów, odpadło ośmiu wykonawców. Dziesiątka zakwalifikowała się do sobotniego finału, w którym zmierzą się z dziesięcioma wykonawcami wyłonionymi we wtorkowym koncercie.
Polski DJ Gromee oraz szwedzki wokalista Lukas Meijer, którzy wykonali utwór "Light Me Up", zaprezentowali się na lizbońskiej scenie Altice Arena w czwartkowy wieczór jako jedenasty zespół drugiego półfinału.
"Polska została także wyeliminowana, choć jej piosenka 'Light Me Up' była lubiana i została dobrze przyjęta w Altice Arena w Lizbonie" - pisze BBC News.
Rosja poza finałem, znani wykonawcy
Do wielkiego finału nie dostała się także Rosja, co BBC nazywa "szokiem", bo reprezentant tego kraju nie wystąpi w czasie finałowego koncertu po raz pierwszy od 1998 roku.
Rosjanka Julija Samojłowa zakwalifikowała się do finału w 2017 roku, ale Rosja nie wzięła udziału w konkursie, bo finał odbywał się na Ukrainie.
Na scenie w czwartek wystąpił także reprezentant Norwegii Alexander Rybak. Co ciekawe, to już jego drugi udział w konkursie, który wygrał w 2009 roku. BBC komentuje, że muzyk ma rzesze fanów w całej Europie.
Po raz kolejny w finale Eurowizji wystąpi także reprezentantka Słowenii, Lea Sirk. W 2001 roku zajęła siódme miejsce.
Innym faworytem konkursu jest Rasmussen z Danii, który w czwartek zaprezentował swój hymn wikingów. BBC pisze, że jego występ spotkał się z gorącym przyjęciem lizbońskiej publiczności. Widzów porwał także pełen energii występ Australijki Jessiki Mauboy.
Do finału zakwalifikowali się także metalowa grupa AWS i przedstawiciel Szwecji Benjamin Ingrosso, kuzyn Sebastiana Ingrosso z zespołu Swedish House Mafia.
Wielki finał w sobotę
Widzowie i jury docenili występy przedstawicieli Norwegii, Serbii, Danii, Mołdawii, Holandii, Australii, Węgier, Szwecji, Słowenii i Ukrainy. W finałowym koncercie nie zobaczymy reprezentantów Rumunii, San Marino, Rosji, Gruzji, Polski, Malty, Łotwy i Czarnogóry.
Zgodnie z regułami festiwalu wykonawcy mierzą się ze sobą w dwóch półfinałach, z których wyłanianych jest 20 wykonawców. Tak zwana wielka piątka, czyli Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania i Wielka Brytania - państwa, które w największym stopniu finansują koncert finałowy - dostają się do finału bez eliminacji. Do finału automatycznie dostaje się także przedstawiciel państwa, w którym odbywa się finał. W tym roku jest to Portugalia.
Sobotniej imprezy nie obejrzą Chińczycy. Zakaz transmisji wydała Europejska Unia Nadawców po tym, jak jeden z najpopularniejszych w Chinach kanałów Mango TV ocenzurował wtorkowy pierwszy półfinał, zasłaniając w czasie transmisji flagę środowisk LGBT.
Finał tegorocznego konkursu Eurowizji odbędzie się w sobotę wieczorem w hali lizbońskiej Altice Arena. Wystąpi w nim w sumie 26 państw: Ukraina, Hiszpania, Słowenia, Litwa, Austria, Estonia, Norwegia, Portugalia, Wielka Brytania, Serbia, Niemcy, Albania, Francja, Czechy, Dania, Australia, Finlandia, Bułgaria, Mołdawia, Szwecja, Węgry, Izrael, Holandia, Irlandia, Cypr oraz Włochy.
Autor: pk//now / Źródło: BBC, tvn24.pl, PAP