"Był sobie dzieciak" Leszka Wosiewicza oraz "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" Irka Dobrowolskiego, dwa odmienne filmy poświęcone Powstaniu Warszawskiemu, wkrótce trafią na ekrany polskich kin. Pierwszy z nich to autorskie, kameralne kino, pokazujące różne postawy w obliczu dramatu 1944 roku. Drugi, zrealizowany z rozmachem przez syna powstańca, jest przede wszystkim hołdem złożonym heroicznym bohaterom tamtych wydarzeń.
Ponad pół wieku po głośnym "Kanale" Wajdy, jednym z ważniejszych dzieł polskiej szkoły filmowej i niemal ćwierć wieku po "Godzinie W." Morgensterna, do kin trafiają dwie różne produkcje poświęcone Powstaniu Warszawskiemu. Obie przeszły długą drogę od projektów do realizacji. Podczas gdy trwają właśnie zdjęcia do mega-produkcji Jana Komasy „Miasto44”, której premierę zaplanowano na 70 rocznicę Powstania, tegoroczne obchody uświetnią wspomniane wyżej filmy.
Wosiewicz i Dobrowolski
Pierwszego sierpnia trafi na nasze ekrany obraz Wosiewicza, który już w 2010 roku miał wejść na ekrany jako "Taniec śmierci". Po pokazach za granicą - m.in. w Szanghaju, USA, a nawet w Polsce na festiwalu Camerimage, okazało się, że na świecie mało kto słyszał o Powstaniu Warszawskim. Wówczas reżyser postanowił obraz kompletnie przemontować i poszerzyć o kontekst historyczny. Ostatecznie wchodzi na ekrany pt. "Był sobie dzieciak".
Z kolei obraz Irka Dobrowolskiego (twórcy "Portrecisty", opowiadającego historię fotografa, który podczas wojny wykonywał swój zawód w obozach zagłady), w nieszablonowy sposób splata ze sobą opowieść o Powstaniu Warszawskim, z akcją osadzoną we współczesnej Polsce. W filmie, do którego pierwsze zdjęcia także realizowano przed ponad trzema laty, zobaczymy m.in. w jednej z ostatnich ról Krzysztofa Kolbergera, a także idoli młodzieżowej sceny hip-hopowej.
Między heroizmem a tchórzostwem
O swoim filmie Leszek Wosiewicz twórca głośnego „Rozdroża Cafe”, mówi w eksplikacji reżyserskiej, iż bohaterami są: „Zwykli ludzie usiłujący odnaleźć siebie w mieście skazanym na zagładę. Są zwyczajni - pełni sprzecznych uczuć, zdolni zarówno do strachu, jak i niebywałej odwagi, szlachetni i podli w pewnych okolicznościach”. Reżyser określał film jako połączenie kina wojennego z science-fiction, głównie za sprawą formy opowieści, której zdradzać nie będziemy.
Głównym bohaterem jest Marek (Rafał Fudalej), niedoszły maturzysta i początkujący poeta, który w warunkach wojennych musi szybciej dorosnąć. Chłopak idzie walczyć w powstaniu, gdzie spotyka piękną, dojrzałą kobietę (Magdalena Cielecka), która próbuje odnaleźć syna w powstańczej zawierusze. Marek nie ma pojęcia, że kobieta jest folksdojczką i współpracuje z esesmanami. Zakochuje się w niej, a strach i poczucie grozy zbliżają do siebie tych dwoje. Reżyser podkreśla, że bohaterka grana przez Cielecką to postać tragiczna - motywem jej działań jest chęć ratowania dziecka. Młody poeta musi określić się wobec kwestii najważniejszych - takich jak lojalność i przynależność narodowa.
Oryginalny w formie obraz Wosiewicza "atakuje" widza z zaskoczenia, stopniowo budując poczucie grozy. Obok duetu Cielecka - Fudalej, zobaczymy m.in. Eryka Lubosa, Sonię Bohosiewicz i Stanisławę Celińską. Kameralną opowieść wzbogaca muzyka m.in. Wojtka Waglewskiego. Wosiewicz objawił się nam tutaj w poczwórnej roli - reżyser, scenarzysta, autor zdjęć oraz producent, co jest swoistym fenomenem. Film jest pokazywany na trwającym festiwalu Nowe Horyzonty.
Pamięci bohaterów
O ile film Wosiewicza z pewnością będzie obiektem kontrowersji, o tyle obraz Dobrowolskiego, syna powstańca - Leszka Dobrowolskiego, żołnierza Batalionu Gozdawa, powstał pod "opieką merytoryczną" Muzeum Powstania Warszawskiego. W rolach starych powstańców wystąpili autentyczni uczestnicy wydarzeń z 1944 roku.
Zaczynając pracę nad filmem reżyser zapowiadał, że chce zrobić "pierwszy od czasu zniesienia cenzury film o Powstaniu Warszawskim dedykowany szerokiej widowni". Wyjaśniał też, że chce, by był "spojrzeniem na wartości i ideały młodych warszawiaków z roku 44' z dzisiejszego punktu widzenia". Zastanowić się, co z nich zostało. Czy tylko wyszydzany patos, patriotyzm traktowany jako niepoprawność polityczna, relatywizm moralny wobec narodowego dziedzictwa? Kto dziś jest nosicielem tamtych, wzniosłych ideałów" - tłumaczy główny cel swojego filmu Dobrowolski.
Opowieść rozpoczynają znalezione w ruinach przedwojennej kamienicy ludzkie szczątki i pamiętnik z czasów powstania. Ukrywający się w piwnicy profesor opisał w nim pierwsze dni walki o Warszawę. Młodziutka sanitariuszka przeżywała pierwszą miłość do żołnierza AK, a warszawiacy z entuzjazmem budowali barykady, aby w chwilę później stanąć do nierównej walki z wrogiem.
W "Sierpniowym niebie..." wykorzystano nieznane do tej pory materiały filmowe nakręcone w trakcie powstania, które oddają realizm walk na ulicach Warszawy. Obok wspomnianego, nieżyjącego już Krzysztofa Kolbergera, w filmie zobaczymy m.in. Emiliana Kamińskiego, Annę Nehrebecką, Annę Romantowską, Justynę Sieńczyłło. Film promują dwa utwory: tytułowy „Sierpniowe niebo" w wykonaniu Bilona oraz „63 dni chwały” hip-hopowej grupy Hemp Gru. Umieszczony niedawno w sieci klip do drugiego utworu miał już ponad 2,5 miliona odsłon.
Film wejdzie do kin 13 września.
Autor: Justyna Kobus//gak / Źródło: materiały prasowe, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Odyssey Film