"Arcydzieło" mówią krytycy, zaś ojciec zmarłej w 2011 Amy Winehouse nazywa film "hańbiącym", a jego autorom każe, by "wstydzili za siebie". Pokazywany na festiwalu w Cannes dokument "Amy" do polskich kin wejdzie 7 sierpnia. Materiał "Faktów z zagranicy", oglądaj od poniedziałku do piątku w TVN24 Biznes i Świat o godz. 20.
Reżyser Asif Kapadia skomponował film z archiwalnych nagrań Amy, także tych pochodzących z prywatnych archiwów jej przyjaciół oraz z nagrań zrobionych przez paparazzi. Piosenkarka mówi w nich między innymi, że nigdy nie chciała być sławna, chciała po prostu śpiewać.
"Amy" zaczyna się, gdy tytułowa bohaterka ma kilkanaście lat i stoi u progu kariery. Druga część filmu opowiada o upadku piosenkarki i jej śmierci. Historię życia artystki uzupełniają rozmowy z jej ojcem, przyjaciółmi oraz znajomymi. O początkach kariery Amy opowiada przed kamerą na przykład Nick Shymansky, jej pierwszy menadżer.
"Hańbiący" film
Skąd kontrowersje, skoro walka Winehouse z nałogiem była tematem tabloidów przez kilka ostatnich lat jej życia? - Jeśli widz przyjrzy się uważnie, to zauważy, że sporo osób z otoczenia Amy zdawało sobie sprawę z jej problemów z piciem, narkotykami oraz z jej bulimii, ale nikt jej nie pomógł. I o tym tak naprawdę jest ten film. - mówi reżyser Asif Kapadia. I dodaje, że część znajomych Winehouse, która wystąpiła przed kamerami, nie jest w stanie obejrzeć drugiej, dramatyczniejszej połowy "Amy".
Najbardziej przejęty filmem jest jednak jej ojciec, Mitch Winehouse, początkowo przychylnie nastawiony do ekipy i reżysera. Po pierwszym, zamkniętym pokazie filmu w październiku zeszłego roku nazwał dokument "hańbiącym" i powiedział, że jego twórcy powinni "wstydzić się za siebie". Dodał, że on sam jest przedstawiony w najgorszym możliwym świetle. Winehouse ma pretensje przede wszystkim o fragment, w którym mówi, że Amy nie potrzebowała odwyku. Uważa, że reżyser zmanipulował jego wypowiedź, a naprawdę chciał powiedzieć, że córka nie potrzebowała odwyku "wówczas".
Nagrania z archiwum menadżera
Opowieść o życiu Winehouse uzupełniają rozmowy ze znajomymi piosenkarki, którzy inaczej niż ojciec Amy oraz jej mąż, Blake Fielder-Civil, nie pojawiali się wcześniej w mediach.
O początkach kariery Amy opowiada przed kamerą między innymi Nick Shymansky, jej pierwszy menadżer. To on zresztą zaproponował wytwórni Universal, wydającej płyty Winehouse, aby film o niej wyreżyserował Asif Kapadia. Na pomysł wpadł, gdy obejrzał jego poprzedni dokument o brazylijskim kierowcy wyścigowym Ayrtonie Sennie, który zmarł po wypadku w trakcie Grand Prix San Marino w 1994 roku.
Obie historie wydają się podobne - geniusze w swoich dziedzinach giną z powodu swojej pasji, ale jak podkreśla Kapadia, tragiczna historia Amy jest rewersem opowieści o Sennie, który odniósł sukces i nie stoczył się przy tym na dno.
Shymansky początkowo chciał tylko poznać reżysera, ale skończyło się na wielogodzinnych - oficjalnych i nieoficjalnych rozmowach o Amy. Były menadżer przekazał też kilkanaście godzin amatorskich nagrań z nastoletnią wówczas piosenkarką.
Hipnotyczny i błyskotliwy
"Amy" miała premierę na festiwalu filmowym w Cannes w maju. Krytycy jednogłośnie zachwycili się filmem, nazywając go "arcydziełem o tragedii", "hipnotycznym" i "błyskotliwym" dokumentem. W Polsce film będzie pokazany pierwszy raz pod koniec lipca, podczas festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Do kin w całym kraju wejdzie 7 sierpnia.
Autor: sol/tr / Źródło: tvn24.pl, guardian.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe