W sobotę w kieleckim szpitalu zmarł 66-letni aktor kabaretowy, kompozytor Bronisław Opałko. Artysta był między innymi założycielem kabaretu "Pigwa Show", w którym wcielał się w postać Genowefy Pigwy. Współtworzył również audycję "Radio Pigwa" w Radiu Kielce.
Opałko urodził się w 1952 roku w Kielcach. Ukończył wychowanie muzyczne na tamtejszej Wyższej Szkole Pedagogicznej.
W tym okresie występował w kabarecie "Pod postacią", później założył "Orkiestrę do Użytku Wewnętrznego". Następnie w 1987 roku utworzył własny kabaret "Pigwa Show" wcielając się w postać Genowefy Pigwy, mieszkanki Napierstkowa.
- Był to nieprzeciętny człowiek, zdolny, trochę zakompleksiony. Pisał piękne rzeczy muzyczne. Wcielał się w rolę Pigwy, bo to pozwalało "zarobić na chleb", ale szkoda, że go więcej nie pokazano jako kompozytora muzyki. Napisał wiele płyt, dużo piosenek, takich wpadających w ucho, wszystko jest w nich przemyślane - powiedział Jan Kozłowski, współtwórca kabaretu "Pigwa Show". Podkreślił, że z Opałką współpracował od 42 lat. - W tym czasie byliśmy co najmniej dziesięć razy w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, nie mówiąc o Polsce. Każde miasto, w którym dom kultury liczył około 300 miejsc, to my wszędzie byliśmy tam po kilka lub kilkanaście razy – dodał Kozłowski.
"Był to człowiek wielkiego formatu"
Jego żona Ewa Kozłowska podkreśliła, że dla niej Opałko był przede wszystkim bardzo szlachetną osobą. - On miał kulturę osobistą, klasę w sobie, a w niej się wszystko mieści. Był to człowiek wielkiego formatu - dodała. - Bronek był osobą niezwykłą. Przede wszystkim znakomitym poetą, świetnym, błyskotliwym kabareciarzem oraz osobą o "złotym sercu", dlatego był tak bardzo uwielbiany przez publiczność – powiedziała Beata Ryń z Muzeum Wsi Kieleckiej, z którym Opałko wielokrotnie współpracował. Dodała, że tłumy czekały z wielką radością i niepokojem na moment, kiedy się pojawi na scenie. - Publiczność go uwielbiała, zarówno ta świętokrzyska i ogólnopolska, ponieważ utwory, które wykonywał, miały niezwykłą moc – zaznaczyła Beata Ryń. Artysta od kilku lat zmagał się z chorobą. - Pamiętam moment, kiedy był już bardzo słaby i właściwie nie wychodził z auta. W chwili gdy zobaczył, że publiczność czeka na jego występ, gdy tłumy zaczęły zajmować miejsca i jego wielbiciele siadali na trawie, to w niego wstępowała taka niezwykła energia, że potrafił wyjść na scenę i dać piękny koncert – wspominała Ryń.
Autor: js/adso/kwoj / Źródło: PAP