Najnowszy obraz Wesa Andersona "Grand Budapest Hotel" otwiera w czwartek 64. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie. O Złotego Niedźwiedzia zawalczy 20 produkcji. Nie ma wśród nich filmów z Polski.
Odbywający się cyklicznie od 1951 roku festiwal miał zawsze ambicje polityczne i ma je nadal, co podkreślają organizatorzy. Berlinale reaguje na aktualne problemy społeczne i formułuje przesłania. Ma też opinię festiwalu-odkrywcy. To tutaj swoje pierwsze ważne filmy, pokazują często w ogóle nieznani twórcy, którzy dzięki sukcesom na Berlinale zyskują światowy rozgłos. Największym odkryciem festiwalu w ostatnich latach jest reżyser "Rozstania" Asghar Farhadi.
Tym razem, podczas festiwalu pokazanych zostanie blisko 400 filmów, wśród nich 18 światowych premier. Przewodniczącym tegorocznego jury jest amerykański producent i scenarzysta James Schamus, którego obraz w reżyserii Anga Lee - "Przyjęcie weselne" - przed laty zdobył tu Złotego Niedźwiedzia. Ponadto filmy oceniać będą też m.in: wybitny austriacki aktor, laureat dwóch Oscarów, Christoph Waltz i francuski reżyser, mający również na koncie Oscara, Michel Gondry.
Honorowego Złotego Lwa za całokształt twórczości odbierze twórca "Wiatru buszującego w jęczmieniu", brytyjski reżyser Ken Loach. To jeden z najważniejszych europejskich reżyserów, twórca kina społecznego, ulubieniec wszystkich festiwali Starego Kontynentu, zdobywca Złotej Palmy i niemal wszystkich prestiżowych nagród filmowych.
Od kina azjatyckiego do "Nimfomanki"
Otwierający festiwal obraz "Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona (twórcy "Kochanków z Księżyca") to rozgrywająca się w dwudziestoleciu międzywojennym historia recepcjonisty ze słynnego europejskiego hotelu. Głównym tematem jest przyjaźń bohatera z młodym pracownikiem. Pojawią się również wątki kradzieży renesansowego obrazu, walki o rodzinną fortunę oraz zmian, jakim ulegała Europa w pierwszej połowie XX wieku. W obsadzie tej amerykańsko-niemieckiej produkcji znalazły się takie gwiazdy jak Tilda Swinton, Ralph Fiennes czy Edward Norton.
Chyba nigdy jeszcze w konkursie głównym niemieckiego festiwalu nie było tylu, bo aż sześciu, filmów niemieckich. Niektóre powstały w całości w kraju organizatorów, inne w koprodukcji. Mamy też obrazy z Chin, Japonii, Francji i Skandynawii. Jak zwykle gwiazdy pojawią się w obrazach amerykańskich. Wydarzeniem będzie zapewne europejska premiera "Obrońców skarbów" - opowieści o grupie amerykańskich historyków, którzy na własną rękę próbują odnaleźć i ocalić zrabowane przez Hitlera, podczas II wojny światowej, skarby kultury. Porzucają wszystko, czym do tej pory żyli i trafiają w wir działań wojennych. W filmie wyreżyserowanym przez George’a Clooneya, i z nim w jednej z głównych ról, grają też Matt Damon i Cate Blanchett.
Tym razem jednak Amerykę przyćmić może skandalizujący Duńczyk Lars von Trier. Na Berlinale odbędzie się bowiem jedyny pokaz jego nieocenzurowanej "Nimfomanki" - tzw. wersji reżyserskiej, trwającej aż pięć i pół godziny.
Ciekawie zapowiada się również francusko-niemiecki film "La Belle et la bête" Christophe Gansa - kolejna wersja opowieści o Pięknej i Bestii, gdzie w rolę Bestii wciela się Vincent Cassel - francuski aktor, znany nam m.in. z filmów "Wróg publiczny numer jeden" czy "Czarny łabędź".
Polskie akcenty w konkursie
Startująca w sekcji konkursowej Generation "Obietnica" Anny Kazejak to opowieść zainspirowana autentycznymi wydarzeniami sprzed kilku lat. Dla filmu stały się jednak tylko punktem wyjścia. Historia miłosna, która w miarę upływu akcji zmienia się w opowieść kryminalną, a wreszcie w psychologiczny dramat, ma szansę sprowokować do refleksji nie tylko młodych widzów. - Dziewczyna żąda od chłopaka, by udowodnił, że gotów jest dla niej uczynić wszystko, nawet popełnić zbrodnię - mówiła w rozmowie z nami Kazejak. - Nie jest to jednak zwykła crime story, ale przede wszystkim dramat psychologiczny. Interesuje mnie to, co do popełnienia tego czynu doprowadziło i to, co dzieje się potem - jakie emocjonalne spustoszenie w kręgu najbliższych tych dwojga młodych ludzi, to powoduje - opowiadała.
Nowy film Wilhelma i Anny Sasnalów "Huba" pokazywany w sekcji Forum, poświęconej "bezlitosnym środowiskom pracy i absurdom kulturalnego establishmentu" to z kolei historia związku starszego mężczyzny i młodej kobiety z dzieckiem. On, odchodząc z fabryki, wyrwany z rytmu pracy, nie może spać i jeść, normalnie funkcjonować. Ona i dziecko są ze sobą bardzo zżyci, ale ta bliskość polega na wzajemnym uzależnieniu. Kobieta i mężczyzna podejmują próby bycia razem. W filmie obserwacji podlega nie tylko monotonna codzienność bohaterów, ale również proces ich życiowej degradacji.
Powtórka z historii
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie odbywa się od 1951 roku i jest jednym z trzech najważniejszych, obok Cannes i Wenecji, europejskich festiwali. Jest również najbardziej upolityczniony. Do lat 70. XX wieku obowiązywał na nim zakaz pokazów filmów z któregokolwiek kraju socjalistycznego. Pierwszy pokaz filmu sowieckiego odbył się tam w 1974 roku i dopiero wtedy Berlinale wzbogaciło się m.in. o produkcje z Węgier, Czechosłowacji, Polski i ZSRR.
Historia festiwalu obfituje w liczne skandale, odzwierciedlające panujące w tamtym czasie zimnowojenne nastroje. W 1970 roku wybuchła głośna afera związana z konkursowym filmem Michaela Verhoevena "O.K.", zakończona przerwaniem festiwalu i nie przyznaniem żadnej nagrody. Film poruszał temat wojny w Wietnamie, a przewodniczącym jury był wtedy Amerykanin. Uznano, że temat może stać się "punktem zapalnym dla międzynarodowego konfliktu".
Kolejny skandal wybuchł w 1979 roku w związku z głośnym oscarowym filmem Michaela Cimino "Łowca jeleni". Tym razem uznano, że jego film obraża Wietnamczyków i jest sprzeczny z regułami konkursu, domagano się usunięcia go z festiwalu. Kiedy apel nie przyniósł skutku, państwa socjalistyczne wycofały swoje filmy.
Festiwal zawsze mocno reagował na wszelkie zmiany w Europie Wschodniej, a pod koniec lat 80. XX wieku, w chwili, gdy rozpoczął się upadek systemu komunistycznego, stał się forum kina wschodnioeuropejskiego. Ostatnimi laty widać natomiast jego wielką fascynację kinem azjatyckim. Również w br. w konkursie głównym publiczność obejrzy 4 tytuły z Azji.
Autor: Justyna Kobus/jk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe