Przedostatni odcinek "Azji Express" dostarczył uczestnikom nie lada wrażeń - musieli się wspinać, ścigać, byli rażeni prądem, oblewani wodą, a na dodatek spotkali się z pająkami, karaluchami i szczurami. Do finału dostały się ostatnie dwie pary.
W dwunastym odcinku "Azji Express" uczestnicy wystartowali w Pune w zachodnich Indiach i ścigali się do oddalonego o 80 kilometrów wzgórza Duke’s Nose. Jednak najpierw musieli sprostać zadaniu na największym targu w Pune.
Rywalizacja w Pune
Uczestnicy przewozili rowerami towary z tajemniczych ciężarówek w wyznaczone miejsce. Dosiadając parami jednego roweru, mieli za zadanie przetransportować między innymi ciężkie gary czy też 50 jaj, które - co ważne - musiały pozostać nienaruszone. Jako pierwsi cały swój towar przewieźli Michał Piróg i Piotr Czajkowski.
- Taką miałam ochotę "rąbnąć" jakiś owoc, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili, bo to zła energia - przyznała po zadaniu na targu Joanna Przetakiewicz.
Kiedy uczestnicy zmagali się z zadaniami, Antek Pawlicki i Paweł Ławrynowicz, którzy w poprzednim odcinku wygrali immunitet, spędzali czas w luksusowym hotelu, czekając na finał programu.
Ukryty na skale cytat
Na wzgórze Duke’s Nose uczestnicy wybrali się na piechotę. - To była mega ciężka droga w upale, pod górę, stromo - relacjonowała Joanna.
Jako pierwsi do celu dotarli Joanna Przetakiewicz i Łukasz Jakóbiak. Na miejscu pary musiały wykonać kolejne zadanie - wspinając się na skałę, musieli odnaleźć ukryty na niej znany cytat. Para, która dokonała tego pierwsza, mogła pojechać na finał do Mumbaju. Zadanie to przysporzyło uczestnikom sporo trudu - wielokrotnie próbowali odczytać hasło z zebranych słów, ale za każdym razem nie było ono do końca prawidłowe.
Chodziło o cytat z Mikołaja Reja, renesansowego poety z XVI wieku - "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają". Pierwszym udało się go ułożyć Marcie Wierzbickiej i Staszkowi Karpielowi-Bułecce, dzięki czemu dostali się do finału. Joasia, Łukasz, Piotr i Michał musieli znaleźć dla siebie nocleg. Piotr i Michał nie mogli znaleźć miejsca do spania.
- Nie wybuduję sobie nagle domu, w którym zamieszkam - stwierdził po długich poszukiwaniach zrezygnowany Michał.
Joasia i Łukasz w końcu znaleźli miejsce w hotelu, w którym pozwolono im spać na kanapie w recepcji. Piotr i Michał zatrzymali się w pensjonacie, którego właściciel pozwolił im przenocować za darmo w jednym z pokoi.
Ostatnia prosta do Mumbaju
Rano wszystkie cztery pary wzięły udział w rywalizacji o amulet warty 10 tysięcy złotych. Michał, Staszek, Antek i Joanna zostali poddani próbom, podczas którym mierzono im puls. Próby wybierali dla nich pozostali uczestnicy. Mieli do wyboru kubeł zimnej wody, karaluchy, szczury i rażenie prądem. Każde z tych wyzwań mogli dobrać do dowolnego uczestnika. Poza tym wszyscy czterej poddawani próbie uczestnicy musieli zmierzyć się ze swoim strachem. Najpierw przywiązywano ich do krzeseł, a potem wypuszczano na nich wielkie pająki.
Na tym jednak nie koniec. Staszek był rażony prądem, Joasia musiała znieść chodzące po niej szczury, na Michała wylano kubeł zimnej wody, a Antka potraktowano karaluchami. Jak wykazało badanie pulsu uczestników zmagających się z tymi zadaniami, najmniej zestresował się Antek.
Na koniec Joasia i Łukasz oraz Michał i Piotrek musieli zawalczyć o ostatnie miejsce w finale, ścigając się do promu do Mumbaju. Po drodze mieli też sprostać dodatkowym pomniejszym zadaniom - quizowi i robieniu zdjęć. Pierwsza para, która wsiadła na prom i wygrała, to Michał i Piotrek.
Autor: mnw//now
Źródło zdjęcia głównego: TVN