- Podoba mi się, że ktoś w wieku Aryi musi walczyć mieczem. Ale czasem miło byłoby po prostu się uśmiechnąć - mówi Maisie Williams, czyli Arya Stark z kultowego już serialu "Gra o tron". Jak wygląda jej typowy dzień, kogo podziwia i dlaczego chce poznać Taylor Swift? Opowiada w wywiadzie dla tvn24.pl.
Aktorzy hitowego serialu HBO "Gra o tron" odwiedzili w tym tygodniu Polskę. Maisie Williams - serialowa Arya - oraz Liam Cunningham, odtwórca roli Davosa Seawortha, promowali najnowszy, trzeci sezon serii.
Arya Stark, córka królewskiego namiestnika Neda Starka, ukrywa swoją tożsamość pod przebraniem chłopca. Jest odważna, bezpośrednia i - przez większość czasu - zła lub nawet wściekła. - To bywa trudne, bo czasem myślę, że nie mogę być cały czas w złym humorze, a w każdej scenie jestem. Byłoby miło uśmiechnąć się choć raz - powiedziała w rozmowie z tvn24.pl Maisie Williams. Ale, jak podkreśliła, ona i jej bohaterka są na swój sposób podobne. - W tej historii Arya musi dorosnąć bardzo szybko. I czuję, że ja musiałam zrobić to samo. W tym sensie czuję, że mamy ze sobą wiele wspólnego i widzę, przez co przechodzi - dodała.
Musiała ściąć włosy. "Po prostu to zrobiłam"
Jako "chłopczyca" Arya musi radzić sobie w okrutnym świecie "Gry o tron" nie tylko inteligencją, ale i siłą. Jak przyznała, podoba jej się walka mieczem, choć wymaga ciężkiej pracy. Na potrzeby serialu zmieniła się również fizycznie - musiała ściąć swoje długie włosy. - W pierwszej chwili pomyślałam: nie ma mowy, nie chcę tego robić. Potem zastanowiłam się nad tym i doszłam do wniosku, że to tylko włosy. Nie byłam zresztą szczególnie do nich przywiązana. Powiedziałam więc: okej, będzie łatwiej dla wszystkich, jeśli po prostu je zetnę. I to zrobiłam - przyznała. Czy jest jakaś postać, którą prócz swojej bohaterki lubi szczególnie? - Cersei jest fantastyczna. Jest taka złożona, nikt nie jest w stanie się jej przeciwstawić - poza ojcem. Jakby wchodziła ludziom pod skórę. Ale jest wielu innych wspaniałych bohaterów. Na przykład Joffrey, choć on jest niekoniecznie tym "dobrym gościem". Każdy ma jakieś ciekawe cechy - uważa. Maisie lubi też sceny, w których gra z Charlesem Dance'em, wcielającym się w Tywina Lannistera. - Naprawdę go lubię. Nauczyłam się od niego bardzo dużo. To strasznie miły facet. Nie wiem czemu, ale sądziłam, że będzie bardziej poważny; że nie będzie żartował; że będzie mnie trochę przerażał. A okazało się, że nie; że to świetna zabawa - powiedziała.
Kto powinien wygrać "Grę o tron"?
Wcześniej, na konferencji prasowej, Maisie i Liam Cunningham pytani byli, kto powinien wygrać grę o tron. Maisie przyznała, że nie jest pewna, bo wciąż zmienia zdanie. - Na tę chwilę uważam, że Daenerys - powiedział. - Zasługuje na to. Tron to jej cel od samego początku- dodała. - Moim zdaniem prawowitym następcą tronu jest Stannis - uważa Liam Cunningham. - Na pewno nie Joffrey i Lannisterowie - dodaje. Według niego, dobrze, że sympatie widzów się zmieniają, a postaci nie są czarno-białe i "nikt nie jest bezpieczny", bo o niespodzianki i nieoczekiwane zwroty akcji nietrudno. Aktorzy zgodnie przyznali, że najchętniej życzyliby śmierci Joffreyowi - bezlitosnemu synowi zmarłego króla Roberta Baratheona.
"Wolę pić cappuccino niż być ściętym"
Czy aktorzy chcieliby żyć w świecie opisanym przez George'a R.R. Martina? - Chyba żartujesz!? - śmiał się Cunningham. - Znacznie bardziej wolę budzić się rano i pić cappuccino, niż budzić się rano i mieć odciętą głowę. To nie jest świat dla cywilizowanych ludzi - dodał. Maisie także nie przekonuje życie w fantastyczno-średniowiecznych realiach. - Kary są okrutne, a jeśli ktoś życzy ci śmierci, zapewne zginiesz - powiedziała aktorka. Ani Maisie, ani Liam nie czytali wcześniej prozy George'a R.R. Martina. - Książki czytali moi rodzice, ale na przykład historia Aryi w serialu jest inna od tej przedstawionej w powieści - mówiła Williams. - Gdy skończy się kręcenie serialu, myślę, że wrócę do czytania, bo chcę zobaczyć, co naprawdę dzieje się z moją bohaterką i jak to miało wyglądać - dodała. - Ja lubię nie wiedzieć, dokąd zmierza historia, lubię być zaskakiwany - uważa Cunningham. Jego zdaniem, to dodaje scenariuszowi świeżości.
Jak to się skończy?
Ani Maisie, ani Liam Cunningham nie chcieli zdradzić, co wydarzy się w czwartym sezonie, ale zapowiedzieli, że kolejne, nieemitowane jeszcze odcinki trzeciego sezonu będą "nadzwyczajne". Jak wyobrażają sobie koniec sagi? George R.R. Martin nie skończył jeszcze serii, wciąż ma w planach dwie kolejne książki. - Fajnie byłoby zrobić jakąś dramatyczną scenę śmierci - uważa Maisie. - Ale to już na samym końcu, bo cieszę się z pracy na planie. Świetnie byłoby uczestniczyć w tym do samego końca - dodała. - Chcemy utrzymać świetną jakość serialu i jestem dumny, że mogę być tego częścią - zauważył Cunningham. - Na pewno nie spoczniemy na laurach. Będę bardziej niż szczęśliwy, by odbyć całą tę podróż. To wspaniałe dla aktora - stwierdził.
Typowy dzień Aryi Stark
W wywiadzie z tvn24.pl Maisie opowiedziała nam też nieco o swoim życiu prywatnym. Grę w serialu zaczęła jako dwunastolatka - w kwietniu tego roku świętowała szesnaste urodziny. Czy jej życie zmieniło się przez ten okres? - Miałam czas, by się przyzwyczaić. Nie zostałam tak po prostu w to "wrzucona". Oczywiście teraz jestem o wiele bardziej pewna siebie w wywiadach i tak dalej. Kilka pierwszych było okropnych, byłam naprawdę zdenerwowana. Ale im więcej robisz takich rzeczy, tym bardziej przywykasz. Nie miałam wrażenia, że to wszystko stało się nagle, raczej, że narastało powoli - wyznała. Aktorka zrezygnowała z regularnej szkoły jakiś czas temu i odbywała lekcje w domu. Teraz chodzi do nowej szkoły i zamierza zdawać egzaminy przeprowadzanych na zakończenie średniego szczebla edukacji w Wielkiej Brytanii. - Zamierzam podejść do kilku z nich, nie chcę zdać ich na oceny, które mnie nie zadowolą. Wszyscy moi przyjaciele zdają je w tym tygodniu, a ja jestem tutaj i spędzam cudowny czas - dodała.
Jak wygląda zatem jej typowy dzień, gdy nie jest akurat na planie "Gry o tron"? - Wstaję rano, biorę prysznic, jem śniadanie i tak dalej, czasem oglądam seriale i filmy, także "Grę o tron". Czasem powtarzam materiał ze szkoły, jeśli zbliżają się egzaminy - powiedziała. Po południu uczęszcza na zajęcia z tańca, śpiewu i sztuki aktorskiej, a potem wraca do domu. Podkreśliła, że znajduje czas na spotkania z przyjaciółmi i normalne życie. - Gdy jestem w domu, jestem po prostu Maisie - odpoczywam i nie martwię się o nic. To miłe, bo trudno być zajętą każdego dnia. Dobrze jest po prostu wrócić do domu i być normalną nastolatką - wyznała.
Co dalej?
Maisie planuje jednak już nowe projekty - w tym roku nakręciła już jeden film, a w przyszłym zamierza wystąpić w krótkometrażowym obrazie "Up on the roof". - Czytałam już scenariusz i jestem bardzo podekscytowana. Mam też na oku kilka innych scenariuszy, ale muszą poczekać, aż skończymy z "Grą o tron". Następnym dużym przedsięwzięciem będzie więc czwarty sezon "Gry o tron". A potem będzie czas na inne rzeczy - powiedziała. Młoda gwiazda jest jednak przekonana, że zawsze będzie występować. Chciałaby przede wszystkim powrócić do swojej wielkiej pasji, jaką jest taniec. - Lekkim szokiem było dla mnie to, że podoba mi się aktorstwo, ale liczę, że pewnego dnia będę znowu tańczyć. W każdym razie, zawsze będę występować - podkreśliła. Kto jest jej idolem? Bardzo lubi muzykę Taylor Swift i ma nadzieję, że uda się im kiedyś spotkać. - Lubię Emmę Stone, jest bardzo zabawna. I Jennifer Lawrence, jest fantastyczna. Sądzę, że wiele uczę się od ludzi, których oglądam. Zawsze jestem też wśród osób, którzy mnie inspirują - dodała.
Autor: Joanna Kocik / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl/TVN24/HBO