Anna Szarek: Ani femme fatale, ani Kopciuszek

Anna Szarek nie czuje się winna utraty przez Sobolewskiego funkcji prezesa GPW
Anna Szarek nie czuje się winna utraty przez Sobolewskiego funkcji prezesa GPW
Źródło: tvn24

Anna Szarek, życiowa partnerka Ludwika Sobolewskiego, nie czuje się winna utraty przez niego stanowiska prezesa warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Nawet przeciwnie - jak powiedziała w "Faktach po południu" w TVN24 - ona sama w tej historii była "wartościowym elementem, który miał stworzyć pozór powodu odwołania Sobolewskiego" z funkcji prezesa GPW.

Anna Szarek, modelka i aktorka, pytana była o szum, jaki wywołała swoim ostatnim filmem "Last minute". To właśnie z powodu tego filmu odwołany został niedawno prezes GPW. Sobolewski miał zaangażować się w pozyskiwanie funduszy na jego produkcję od firm obecnych na giełdzie.

- Ludwik Sobolewski został posądzony o nieetyczne zachowanie. Uważam jednak, że trzeba mieć wiedzę na temat szczegółów, niuansów tej sytuacji - stwierdziła Anna Szarek, zaznaczając, że nie chce komentować decyzji Rady GPW.

Szarek - jak podkreśliła - "nie czuje się "w najmniejszym stopniu winna tej sytuacji". - Wierzę w Ludwika Sobolewskiego. Jest człowiekiem wielkiej pasji i zaangażowania, mimo tego kryzysu, który istnieje. Jest fantastycznym człowiekiem, fascynującym, inspirującum - zapewniła aktorka.

Szarek: "Ani femme fatale, ani Kopciuszek"

Szarek przyznała, że nigdy nie pragnęła znaleźć się w centrum show-biznesu.

- Nie czuję się ani femme fatale, ani Kopciuszkiem, który próbuje zrobić karierę na historii, która zaistniała - stwierdziła Szarek. - Czuję się raczej jakimś obiektem, który znalazł się w środku tej historii - oceniła. Jak dodała, "to trudna rola, ale nie jest nie do wytrzymania".

- Nie zależało mi na tym, żeby nagle zrobiło się o mnie głośno, nie wykorzystuję na siłę tej sytuacji - powiedziała. Jednocześnie przyznała, że obecnie jest już zaangażowana "w kolejny projekt artystyczny".

Jej zdaniem, w wykreowaniu tej historii dużą rolę odegrały media. - Wiele historii nagle zaczyna żyć swoim życiem, jedno medium cytuje kolejne - mówiła. Jej zdaniem, cała historia oparta jest na stereotypach, "które budują uprzedzenia i niechęć" - wielkie pieniądze, kino. - To sprzyja negatywnym emocjom, ludzie dają upust swoim frustracjom - tłumaczyła Szarek, powołując się na diagnozę prof. Janusza Czapińskiego. Całą sytuację - jak mówiła - traktuje jak "lekcję tego, jak funkcjonuje show-biznes".

Z modelki aktorką

Obecnie - jak mówiła Szarek - skupia się na pracy aktorki. Przyznała, że nie ma wykształcenia aktorskiego, a warsztatu uczy się na planie od innych aktorów. - Jest wiele osób, które nie mają wykształcenia aktorskiego, ale mają talent - zauważyła.

Pytana, czy nie żałuje swojego udziału w filmie "Last minute", który jej partnera kosztował utratę intratnej funkcji, zaprzeczyła. - Nie żałuję decyzji, że przyjęłam tę rolę. Mam nadzieję, że publiczność doceni film i moją rolę, i nie będzie patrzeć na to tylko przez pryzmat tej historii - stwierdziła Szarek.

Film "Last minute" w reż. Patryka Vegi wchodzi do kin 22 lutego.

Autor: MON/tr/k / Źródło: tvn24

Czytaj także: