48-latek ze Smólska (woj. kujawsko-pomorskie), w gospodarstwie którego znaleziono martwe krowy, usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura wnioskowała o trzymiesięczny areszt, ale sąd odrzucił wniosek. Mężczyzna twierdzi, że zwierzęta padły na skutek choroby. Czy tak faktycznie było? To cały czas ustalają śledczy.
Jak powiedział w rozmowie z tvn24.pl prokurator Tomasz Chechła z Prokuratury Rejonowej we Włocławku, mężczyźnie postawiono zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura wnioskowała o trzymiesięczny areszt, ale sąd odrzucił wniosek. - Prokurator będzie składał zażalenie - zapewnił Chechła.
Czytaj też: Kilkadziesiąt martwych krów w gospodarstwie. "Nie miały pokarmu i dostępu do wody" 48-latkowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Przed sądem powiedział, że krowy były chore, dlatego padły. To badają jednak śledczy.
- Opinia biegłego z zakresu weterynarii da dopiero odpowiedź, jaka była faktyczna przyczyna śmierci krów. Czy były chore, czy był to efekt zaniedbań - dodał prokurator Tomasz Chechła.
Smólsk. Martwe krowy w gospodarstwie
Na Kontakt 24 otrzymaliśmy informację, że w poniedziałek (15 kwietnia) po południu znaleziono zwłoki 29 krów, które znajdowały się na terenie prywatnego gospodarstwa w miejscowości Smólsk.
- Policjanci ujawnili na miejscu padłe zwierzęta, zarówno na podwórzu, jak i budynkach gospodarczych. Ujawniono 29 sztuk padłego bydła i 28 sztuk żywej zwierzyny. Wstępne ustalenia wskazują, że zwierzęta były zaniedbane. Nie miały zapewnionej odpowiedniej opieki, pokarmu i dostępu do wody. Do wyjaśnienia został zatrzymany 48-letni mieszkaniec posesji. O zdarzeniu został powiadomiony powiatowy lekarz weterynarii i urząd gminy - powiedziała w rozmowie z tvn24.pl nadkomisarz Joanna Seligowska-Ostatek z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24