Radosław M., który śmiertelnie pobił trzyletniego syna swojej konkubiny, spędzi w więzieniu 15 lat. Taką decyzję w czwartek podjął Sąd Najwyższy, oddalając kasację Rzecznika Praw Dziecka.
Ostateczny jest już wyrok wymierzający 15 lat więzienia Radosławowi M. za śmiertelne pobicie trzylatka, do którego doszło w Grudziądzu w 2017 roku. Bez zmiany pozostał także wyrok, wydany w 2023 przez sąd apelacyjny, dla konkubiny sprawcy i matki dziecka. Do więzienia trafi na cztery lata. W czwartek Sąd Najwyższy oddalił kasację Rzecznika Praw Dziecka w tej sprawie.
"Sąd II instancji bardzo rzetelnie przeprowadził postępowanie dowodowe" - powiedział w uzasadnieniu czwartkowego postanowienia SN sędzia Jacek Błaszczyk. Jak zaznaczył sąd apelacyjny zmienił i złagodził wyrok, ale dokonał tego po uzupełnieniu materiału dowodowego - "nie tylko szczegółowo odniósł się do apelacji obrońców, ale mając prawo inicjatywy dowodowej i całą materię dowodową (...) wziął wszystkie elementy pod uwagę".
Jak wskazał sędzia Błaszczyk w postępowaniu przed sądem apelacyjnym "biegli zostali bardzo dokładnie przesłuchani (...), były udzielane odpowiedzi na pytania stron i w żadnym wypadku nie można uznać, że doszło do naruszenia przepisów". W ocenie SN postępowanie w tej sprawie było "rzetelne", a sąd wyciągnął właściwe wnioski. Natomiast - jak dodał - zgodnie z przepisami kasacja odnosząca się wyłącznie do ewentualnej niewspółmierności kary może być wniesiona jedynie przez Prokuratora Generalnego.
Dziecko zmarło z powodu obrzęku mózgu
Przypomnijmy, trzyletni Tomek z Grudziądza trafił do szpitala w listopadzie 2017 roku. Pogotowie wezwał konkubent matki dziecka - Radosław M. Po zbadaniu trzylatka lekarze zaalarmowali policję, mając poważne podejrzenia, że chłopiec był bity. Chłopiec zmarł trzy dni później w grudziądzkim szpitalu. Sześcioro rodzeństwa chłopca trafiło wtedy do ośrodka opiekuńczego.
Prokuratura zarzuciła Radosławowi M., że od sierpnia 2017 roku do listopada 2017 roku znęcał się psychicznie i fizycznie ze szczególnym okrucieństwem nad mieszkającym razem z nim Tomkiem, synem jego konkubiny. Miał krzyczeć na chłopca, straszyć, grozić mu pozbawieniem życia, zamykać w szafie i w piwnicy, a przede wszystkim uderzać go pięściami i kopać po całym ciele.
13 listopada 2017 roku mężczyzna uderzył chłopca w głowę, powodując u niego "obrażenia skutkujące krwawieniem śródczaszkowym podtwardówkowym". Dziecko zmarło na skutek masywnego obrzęku mózgu.
Matka odpowiadała natomiast za brak opieki nad dzieckiem i zaniedbania. Według ustaleń umyślnie doprowadziła do powstania u pokrzywdzonego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - niedożywienia, znacznego stopnia niedokrwistości oraz zakażenia dróg oddechowych.
Sąd apelacyjny złagodził wyroki
W maju 2021 r. Sąd Okręgowy w Toruniu skazał Radosława M. na 25 lat pozbawienia wolności, zaś matkę dziecka Angelikę L. na karę 5 lat pozbawienia wolności wykonywanej w systemie terapeutycznym.
W październiku 2023 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku, w II instancji, złagodził te wyroki. Radosława M. skazał na 15 lat więzienia, a jego matkę dziecka na 4 lata więzienia.
Postępowanie w II instancji było długotrwałe, sąd apelacyjny m.in. już po mowach końcowych postanowił jesienią 2022 roku wznowić przewód sądowy z uwagi na konieczność przesłuchania biegłych lekarzy z zakresu medycyny sądowej, którzy wydawali w sprawie opinię. Proces był niejawny.
Kasację od tego rozstrzygnięcia wniosła RPD Monika Horna-Cieślak, wskazując, że oskarżony nie odczuwał żadnej litości nad dzieckiem, 'doprowadzając do powstania szoku neurogennego, potocznie określanego jako +śmierć z bólu+, co spowodowało szczególne udręczenie dziecka".
- Dodatkowo przez dłuższy okres znęcał się także nad pozostałymi dziećmi, co równocześnie świadczy o jego patologicznej postawie społecznej i głęboko zakorzenionych problemach w sferze motywacyjnej – wskazywała w lipcu br. Horna-Cieślak.
Kasację poparła prokuratura. W czwartek obrońcy skazanych wskazywali zaś podczas rozprawy w SN, że sąd prawidłowo uznał, że istnieje ewentualność "pozytywnej perspektywy resocjalizacji", zaś "koniec końców, to sam skazany wezwał pomoc do dziecka".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24