51-letnia kobieta, która zgłosiła się na policję jako sprawczyni czwartkowego wypadku na Zakopiance, usłyszała zarzuty. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi jej do 12 lat więzienia - poinformowała prokuratura.
Jak informują śledczy, wstępne ustalenia potwierdzają, że to kobieta, która zeznała o swojej winie, była sprawczynią zdarzenia (początkowo były co do tego wątpliwości). Sprawdzono odciski palców na kierownicy, a także zapachy pozostawione na siedzeniu kierowcy.
51-letnia pielęgniarka, która w chwili wypadku, miała wracać Zakopianką po nocnym dyżurze.
Do 12 lat więzienia
- Prowadząca pojazd Danuta G., usłyszała zarzut umyślnego spowodowania zagrożenia na drodze i niedostosowania prędkości – powiedział Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. – Uderzyła w mężczyznę, który przechodził przez pasy i zbiegła z miejsca zdarzenia. Za taki czyn grozi jej do 12 lat pozbawienia wolności – dodaje.
Danuta G. nie przyznaje się do umyślnego pozostawienia ofiary wypadku. - Podejrzana twierdzi, że nie wiedziała, że potrąciła człowieka. Wydawało jej się, że w coś uderzyła, ale nie zorientowała się, że był to człowiek, dlatego pojechała dalej – relacjonuje linię obrony kobiety prokurator.
Świadkowie nadal poszukiwani
Nadal przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Jak podaje policja, część z nich twierdzi, że 17-latek, śpiesząc się na autobus, wbiegł na przejście zwiększając ryzyko wypadku.
- Przesłuchiwani będą kierowcy, którzy w momencie zdarzenia podróżowali Zakopianką. Część z tych osób jest spoza Krakowa, co ma wpływ na czas uzyskania od nich zeznań i tym samym ostateczne ustalenia – wyjaśnia podinsp. Marek Korzonek z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie.
Policja prosi o kontakt wszystkie osoby, które mogą pomóc w ustaleniu przebiegu zdarzeń.
Autor: ps/b / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: GDDiK | monitoring