Do skandalicznej sytuacji doszło na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem. Do sieci trafił film, na którym widać, jak przerażony pies wyskakuje z kolejki linowej z wysokości kilku metrów. Z tyłu w innym wagoniku miał jechać jego właściciel z dwoma innymi czworonogami. Sprawą zajmuje się policja, a zarządca wyciągu zapowiada wyjaśnienie sprawy i wyciągnięcie konsekwencji. Nie wiemy, w jakim stanie jest zwierzę.
Do zdarzenia doszło w sobotę 27 lipca podczas ostatnich kursów kolejki na Polanę Szymoszkową w Zakopanem. Jeden z turystów - pan Łukasz - był świadkiem i nagrał filmik, na którym widać samotnego psa, który podróżował na krzesełkach wyciągu w przeciwnym kierunku. Na nagraniu widać, że w pewnym momencie czworonóg skoczył z bardzo dużej wysokości.
Pies sam na wagoniku, z tyłu właściciel
Nasz dziennikarz rozmawiał z autorem nagrania. - Ten pies siedział sam, wagonik nie był zabezpieczony w żaden sposób, a są dwie opcje zabezpieczenia - zamknięta kopuła lub pałąk. Ten pies nagle wyskoczył i było tylko słychać skowyt. Właściciel psa podróżował w następnej kolejce z dwoma psami na smyczy - opisuje pan Łukasz. Dodaje, że nie wie, co stało się z psem, który wyskoczył z wagonika. - Jak zjechaliśmy na dół, to w pewnym momencie pojawił się jakiś mężczyzna z kawałkiem linki wspinaczkowej, zamienił dwa słowa z obsługą i pobiegł w kierunku tego psa. Słyszeliśmy takie komentarze, że obsługa mówiła "o, następny hodowca" - relacjonuje nasz rozmówca. Pan Łukasz wskazuje na regulamin Ośrodka Szymoszkowa, a dokładnie na punkt 5, w którym jest mowa o korzystaniu z kolejki ze zwierzętami: "Psy można wprowadzać na teren Ośrodka Narciarskiego Polana Szymoszkowa pod warunkiem stałego nadzoru, a także pod warunkiem stosowania krótkiej smyczy oraz kagańca. Zakazane jest wprowadzanie zwierząt na obszar tras narciarskich w tym kolei krzesełkowej".
"Będą wyciągnięte konsekwencje"
Udało nam się porozmawiać z prezesem spółki zarządzającej kolejką Szymoszkową. - Sprawa na pewno zostanie wyjaśniona. Jeśli został złamany regulamin, to na pewno zostaną wyciągnięte konsekwencje. To nie jest tak, że my tę sprawę gdzieś chcemy zatuszować i żeby temat zniknął bez wyjaśnienia. Musimy to wyjaśnić, żeby w przyszłości coś takiego się u nas nie powtarzało, to jest w interesie naszej stacji - powiedział w rozmowie z tvn24.pl prezes spółki zarządzającej stacją narciarską Jan Walkosz Jambor.
Nasz rozmówca zapowiedział pojawienie się oświadczenia w tej sprawie na stronie internetowej stacji jeszcze we wtorek. Jednak kiedy w środę zadzwoniliśmy, by zapytać o nieopublikowane wciąż oświadczenie, usłyszeliśmy, że firma nie udziela więcej informacji, bo "sprawa jest na policji". Zakopiańska policja z kolei informacji nie udziela, tłumacząc to prowadzonym postępowaniem. W związku z tym nadal nie wiadomo, czy pies w ogóle przeżył upadek, czy został odnaleziony i w jakim jest stanie.
Policyjne postępowanie
- Interwencję dotyczącą tej sprawy otrzymaliśmy telefonicznie. Tatrzańscy policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku z udziałem psa na wyciągu krzesełkowym w Zakopanem. Nasze czynności są wykonywane pod kątem naruszenia ochrony o ustawie zwierząt - przekazał nam we wtorek asp. sztab. Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: x.com/PawelJanczyk