Po śmiertelnym wypadku na stoku narciarskim w Jaworzynie Krynickiej prokuratura wszczęła śledztwo. 13-letni narciarz, który uderzył w jedną z armatek śnieżnych, zmarł w szpitalu.
Śledztwo wszczęła w poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Muszynie. Jak przekazała szefowa tej prokuratury Magdalena Krok-Ćmiel, zostało wszczęte pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci z artykułu 155 Kodeksu karnego. - W tej sprawie zostały zlecone czynności, w tym między innymi sekcja zwłok, którą przeprowadzi Zakład Medycyny Sądowej w Krakowie - powiedziała prokurator.
Wypadek na stoku
Do tragicznego wypadku doszło w środę 19 lutego na Jaworzynie Krynickiej. Z nieustalonych dotąd przyczyn 13-letni narciarz uderzył w armatkę śnieżną. Chłopiec został śmigłowcem przetransportowany do szpitala w Krakowie-Prokocimiu. Jego obrażenia okazały się na tyle poważne, że lekarzom, mimo podejmowanych wysiłków, nie udało się go uratować. W piątek 13-letni Słowak zmarł.
Czytaj też: Spadający turysta strącił dwie osoby podczas wejścia na Rysy. Małżeństwo w szpitalu
Według relacji policji chłopiec miał kask, który zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich jest obowiązkowy u narciarzy do ukończenia 16. roku życia.
Armatki śnieżne są instalowane na stokach narciarskich na cały sezon, ale muszą być stosownie zabezpieczone, a trasa do jazdy na nartach powinna mieć oznaczenia.
Polskie Koleje Linowe (PKL), które są właścicielem ośrodka narciarskiego na Jaworzynie Krynickiej, poinformowały, że do wypadku doszło na trasie nr 1. Według relacji PKL młody narciarz podczas zjazdu uderzył w siatkę odgradzającą armatkę śnieżną, a następnie w materac ochronny zabezpieczający ten sprzęt.
Autorka/Autor: wini/gp
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock