Grupa sportowców i wolontariuszy wniosła na najwyższy szczyt w polskich Tatrach niepełnosprawnego Rayyana. Siedmiolatek, który urodził się bez kości piszczelowej i stawu kolanowego, marzył o zdobyciu tego szczytu od dawna.
Grupa wyruszyła znad Morskiego Oka we wtorek rano, dojście na szczyt zajęło pięć godzin. Wśród osób pomagających wnieść chłopca znaleźli się między innymi mistrz strongmanów Robert Cyrwus, mistrz świata w kickboxingu Łukasz Jarosz, a także uczestnik programu "Mam talent" Krzysztof Drabik.
Jeden z organizatorów przedsięwzięcia, ratownik medyczny, pasjonat sportów górskich i mistrz brazylijskiego jiu-jitsu Dariusz Pachut powiedział, że kiedy usłyszał o marzeniu Rayyana, nie zastanawiał się ani chwili, aby pomóc mu spełnić marzenia.
- Najpierw zastanawialiśmy się, jak wnieść siedmiolatka na Rysy. Postanowiliśmy, że wniesiemy Rayyana w nosidełku turystycznym, ale waży on już 24 kg, więc musieliśmy zdobyć takie specjalne. Dużym utrudnieniem dla nas może być oblodzony szlak w górnych partiach, ale mamy specjalistyczny sprzęt wspinaczkowy do asekuracji. Trzeba pamiętać, że to najwyższy szczyt w Polsce i deszcz może tam zamienić się w śnieg – mówił przed wyruszeniem w trasę Dariusz Pachut.
"Powiedział, ze chciałby zdobyć najwyższy szczyt w Tatrach"
Marzenie Rayyana o zdobyciu Rysów zrodziło się podczas pobytu w Zakopanem, gdzie przyjeżdża z mamą co roku.
- Właściwie od jego urodzenia przyjeżdżamy do Zakopanego, aby podziwiać Tatry. Podczas ostatniego turnusu we wrześniu wjechaliśmy kolejką na Kasprowy Wierch i Rayyan widział dzieci, które samodzielnie wchodzą na szczyty. Powiedział wtedy, że chciałby zdobyć najwyższy szczyt w Tatrach. Obiecałam mu, że kiedyś tam wyjdzie, no i znaleźli się ludzie dobrej woli, którzy skrzyknęli się na portalach społecznościowych. Temat podchwycili i górale, i tak się stworzyła historia wyprawy Rayyana na Rysy– opowiadała Olga Szczepaniak.
Zbierają na operację
Rayyan urodził się bez kości piszczelowej i stawu kolanowego. W 2015 r. chłopiec przeszedł trzy operacje w Stanach Zjednoczonych, dzięki którym jego noga została uratowana przed amputacją i może on poruszać się przy pomocy ortezy.
- Kiedy pojechaliśmy do kliniki w USA mój syn wjechał tam na wózku, a wyszedł na własnych nogach. To był pierwszy cud i niesamowite uczucie. Teraz walczymy o kolejną operację, która przywróci mu sprawność, bo u Rayyana wykryto jeszcze wadę kręgosłupa. Bez operacji grozi mu całkowite kalectwo – powiedziała mama chłopca Olga Szczepaniak.
Sprawność małego Rayyana zostanie przywrócona, jeżeli na czas znajdą się pieniądze na jego leczenie. Bliscy chłopca uruchomili internetową zbiórkę pieniędzy. Na kolejną operację chłopca w USA brakuje jeszcze 580 tys. zł, które trzeba zebrać do 5 listopada. Całkowita kwota potrzebna na operację to blisko 900 tys. zł.
Źródło: PAP/TVN24