48-latek z Gliniczka (Podkarpacie) wszedł na uszkodzoną kładkę na rzece Jasiołka. W pewnym momencie mężczyzna spadł z konstrukcji i w ostatniej chwili chwycił za linę. Wisząc kilkanaście metrów nad betonowymi elementami wzywał pomocy.
Zanim 48-latek stracił równowagę, zdołał zadzwonić na policję. Dyżurnemu powiedział, że wszedł na nieczynną kładkę na Jasiołce i nie mógł z niej bezpiecznie zejść. Była godzina 22.
- Warunki atmosferyczne były niekorzystne, było ciemno i padał deszcz. Dlatego istniało realne zagrożenie życia i zdrowia mężczyzny – relacjonuje Piotr Wojtunik, oficer prasowy policji w Jaśle.
Ratunek w ostatniej chwili
Na miejsce pojechał patrol policji z Tarnowca. Okazało się, ze mężczyzna nie jest w stanie sam zejść z kładki, ponieważ była ona niekompletna. Na odcinku kilku metrów brakowało w niej desek.
- Funkcjonariusze rozmawiali z mężczyzną, uspokajali go i instruowali, co ma dalej robić. Do pomocy wezwali także drugi patrol. Policjanci mieli przyjechać z drugiej strony kładki, aby pomóc bezpiecznie sprowadzić mężczyznę na brzeg – podaje Wojtunik.
Okazało się jednak, że konieczne są szybkie działania. W pewnym momencie 48-latek zachwiał się i wypadł z kładki. W ostatniej chwili zdołał chwycić linę stanowiącą element konstrukcyjny mostku.
- Mężczyzna wisiał na wysokości kilkunastu metrów nad betonowymi elementami. Wzywał pomocy i krzyczał do policjantów, że traci siły i nie zdoła się długo utrzymać – opisuje rzecznik.
Podziękował za pomoc
Mundurowi natychmiast ruszyli na pomoc. Jeden z nich oświetlał drogę latarką, a drugi po linach przeszedł w kierunku mężczyzny. - Kiedy do niego dotarł chwycił go za ubranie i zdołał wyciągnąć go na kładkę – mówi Wojtunik.
Chwile później udało się sprowadzić 48-latka na stały ląd i pod opiekę lekarzy. Nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń. We wtorek mężczyzna odwiedził policjantów na posterunku i podziękował im za uratowanie życia.
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Podkarpacka Komenda Policji