Około trzystuletni dąb może zostać wycięty w związku z modernizacją drogi powiatowej w Kleczy Górnej pod Wadowicami (Małopolska). Drzewo - jak podkreśla część mieszkańców, sprzeciwiających się wycince - ma wymiary odpowiednie dla pomnika przyrody, w dodatku ma na nim rosnąc chroniony grzyb. Władze powiatu zapewniają teraz, że spróbują ocalić dąb przed toporem.
156 drzew ma zostać wyciętych w związku z modernizacją drogi powiatowej 1731K, łączącej Kleczę Górną ze Stryszowem w powiecie wadowickim. Jednym z nich jest stary dąb, niemal wrastający w istniejącą, popękaną jezdnię.
Choć sam remont nie budzi sprzeciwu okolicznych mieszkańców, tak plan wycięcia dębu szypułkowego - już tak. O ocalenie rośliny walczy m.in. pan Marek, którego działka graniczy z okazałym drzewem. Informację na ten temat otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Czytaj też: Sosna została na środku drogi, tak chcieli mieszkańcy. Są dwa plusy tego niecodziennego rozwiązania
"Od dziecka żyłem koło tego drzewa"
- Od zawsze mówiło się, że to drzewo zabytkowe. Jego obwód przy samej ziemi to 670 centymetrów, a na wysokości metra od 518 do 530 cm. Z tego względu można podejrzewać, że ten dąb ma gdzieś 320-350 lat - powiedział nam pan Marek.
To wielkość, która kwalifikuje dęby szypułkowe do tytułu pomnika przyrody. Aby jednak objąć je taką formą ochrony, stosowną uchwałę musi podjąć rada gminy. W tym przypadku tak się nie stało - dąb, mimo że stary, bujny i prawdopodobnie zdrowy, chroniony nie jest.
- Zimą było zebranie wiejskie, podczas którego usłyszeliśmy, że to drzewo pójdzie do wycięcia. Ale nadzieja umiera ostatnia, dlatego dalej o nie walczę. To drzewo jest w stu procentach zdrowe, nie ma nawet jednego uschniętego konaru - dodał pan Marek. - Od dziecka żyłem koło tego drzewa. Roboty trochę przy nim jest, lecą żołędzie, ale mi to nie przeszkadza. Można to przekazać następnym pokoleniom - podkreślił mieszkaniec.
W staraniach o ocalenie dębu pomaga m.in. pani Aleksandra z Krakowa. - Jak wyjątkowe jest to drzewo może świadczyć fakt, że w powiecie wadowickim są tylko dwa dęby-pomniki przyrody większe od tego dębu, a w całym województwie małopolskim 115 - podkreśliła kobieta.
W rozmowie z tvn24.pl pani Aleksandra zaznaczyła też, że na drzewie znaleziono ostatnio żagwicę listkowatą, czyli objęty ochroną grzyb. Na zniszczenie takiego siedliska wymagana jest zgoda Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Wytną zabytkowy dąb?
Piotr Lempart, kierownik Wydziału Dróg Powiatowych w Wadowicach, poinformował tvn24.pl, że mocno uszkodzona droga powiatowa ma być rozbudowana na długości około dwóch kilometrów. Zapewnił, że urzędnicy postarają się wysłuchać sprzeciwu mieszkańców i ocalić dąb.
- Powiat wadowicki zlecił ekspertyzę dendrologowi w zakresie możliwości pozostawienia tego drzewa przy realizacji inwestycji. Została zawarta umowa z firmą wykonawczą - przekazał Lempart. Dendrolog przyjrzy się m.in. kwestii porastającego dąb grzyba. - Jak była sporządzana decyzja środowiskowa, to nie było o nim mowy. Informacja pojawiła się dopiero po wydaniu tej decyzji - stwierdził kierownik wydziału.
Jeśli potwierdzi się, że jest to żagwica listkowata, zgodę na ewentualne wycięcie drzewa będzie musiała wydać Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie. Zwróciliśmy się do RDOŚ z pytaniami, jednak do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Jeśli dąb, o który walczą mieszkańcy, pozostanie na swoim miejscu, droga w tym miejscu będzie przeprojektowana. Jej przebudowa już ruszyła, a część drzew - ze 156, które łącznie mają pójść pod topór - została już wycięta. Za każde z nich wykonawca będzie musiał posadzić nowe.
Inwestycja pochłonie około 10 milionów złotych, jej koniec zaplanowano na lipiec 2025 roku.
Parafia wycięła pomnik przyrody
Zachowania dębu chciałby także sołtys Kleczy Górnej Paweł Stopa. Podkreślił, że nie chce on, by okazałe drzewo podzieliło los innego, jeszcze starszego dębu, który do niedawna rósł na terenie lokalnej parafii.
Chodzi o dąb szypułkowy, którego obwód - jak czytamy w Centralnym Rejestrze Form Ochrony Przyrody - wynosił 521 centymetrów. Drzewo miało 25 metrów wysokości i rosło naprzeciwko wejścia do kościoła, pomiędzy podjazdem dla wózków i ogrodzeniem. Według sołtysa, wiosną tego roku zostało jednak ścięte. - Broniłem tego drzewa przez prawie 10 lat. W pewnym momencie zostało ono przekazane parafii, przyszedł nowy ksiądz i zlikwidował ten dąb. Został tylko pniak - powiedział nam sołtys Stopa.
Proboszcz parafii pw. św. Wawrzyńca Męczennika w Kleczy Górnej ksiądz Tadeusz Dąbrowski w rozmowie z tvn24.pl zaznaczył, że drzewo to nie było już pomnikiem przyrody.
- W pewnym momencie z powodu choroby drzewo częściowo się złamało i uszkodziło ogrodzenie. Szczęście, że nikomu nic się nie stało. Potem były przeprowadzone dogłębne badania i okazało się, że ten dąb był na tyle chory, że trzeba było go ściąć - wyjaśnił proboszcz. Złamany konar i zniszczone ogrodzenie widać na zdjęciach archiwalnych z czerwca 2023 roku.
Małgorzata Targosz-Storch z Urzędu Miejskiego w Wadowicach w odpowiedzi na pytania tvn24.pl potwierdziła, że do odłamania się konaru doszło "w wyniku gwałtownych zmian atmosferycznych z 23 na 24 maja 2023 roku".
"Po przeprowadzonych oględzinach została zlecona ekspertyza dendrologiczna określająca stan zdrowotny wraz z badaniem wnętrza pnia za pomocą tomografu dźwiękowego. Ekspertyzę wykonał certyfikowany inspektor drzew" - poinformowała Targosz-Storch.
Mimo że drzewo było uszkodzone od dłuższego czasu, jego wycięcie możliwe było dopiero po odebraniu mu statusu pomnika przyrody. Stało się to za sprawą uchwały rady gminy, którą uzgadniał RDOŚ. W październiku 2023 r. na wniosek parafii urzędnicy wydali zezwolenie na wycinkę dębu, niebędącego już pomnikiem przyrody.
Źródło: tvn24.pl, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Aleksandra/ Kontakt24