Uzdatnianiem i zabezpieczaniem cmentarza w Trzebini (woj. małopolskie), gdzie zapadlisko pochłonęło 40 nagrobków, zajmie się firma z Sosnowca. Spółka Restrukturyzacji Kopalń wybrała ją w przetargu spośród czterech podmiotów, bo jej oferta była najtańsza. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że firma ze Śląska z górnictwem i kopalnictwem nie ma nic wspólnego, a do tej pory zajmowała się dostarczaniem internetu - ustalił reporter TVN24, Jerzy Korczyński.
SRK długo zwlekała z decyzją, co dalej z cmentarzem w Trzebini. Po 10 miesiącach, od kiedy zapadła się tam ziemia, która pochłonęła 40 nagrobków, wyłoniła firmę, która zajmie się zabezpieczeniem newralgicznego terenu.
W przetargu wystartowały cztery podmioty, najtańsza oferta opiewała na kwotę 14 milionów złotych, najdroższa - na 25 mln zł.
Spółka wybrała najtańszą ofertę, złożyła ją firma z Sosnowca. Jak ustalił Jerzy Korczyński, zwycięska firma do tej pory zajmowała się dostarczaniem internetu. Pojawiły się wątpliwości, czy podoła trudnemu zadaniu, jakie przed nią stoi. W ziemi trzeba wywiercić otwory na głębokość kilkudziesięciu metrów, przez które pompowana ma być specjalna mieszanka mająca uzdatnić teren na cmentarzu.
- Nie mamy żadnych informacji, żeby ta spółka miała w zabezpieczaniu szkód górniczych jakiekolwiek doświadczenie - mówił na antenie TVN24 Tomasz Żołądź, zastępca burmistrza Trzebini.
- To szokuje? - dopytywał reporter TVN24, Jerzy Korczyński.
- Oczywiście. Codziennie mam pytania odnośnie tego, co Spółka Restrukturyzacji Kopalń robi. W ogóle nie rozwiązała żadnego problemu, który "napłynął" do naszej gminy spowodowany działalnością kopalni - odpowiedział wiceburmistrz.
I dodał: - Liczymy na to, że może nie wiemy wszystkiego, a jeśli jest wybór ze względu na cenę, a nie doświadczenie, to jest to coś, co nie powinno mieć miejsca.
Spółka zleci prace podwykonawcom
Jerzemu Korczyńskiemu udało się porozmawiać z wiceprezesem spółki z Sosnowca. Jak ustalił reporter, spółka do realizacji poszczególnych prac będzie wynajmować doświadczonych podwykonawców.
Ale - jak podkreślił Korczyński na antenie TVN24 powołując się na rozmowy z ekspertami - 14 milionów złotych może nie wystarczyć na solidne zrealizowanie tak skomplikowanych prac. - 25 milionów złotych to absolutne minimum, jakie trzeba wyłożyć za prace, jakie zostały zaplanowane na cmentarzu w Trzebini - podkreślił reporter.
- Praca jest wyjątkowo trudna. Z racji tego, że są tam nagrobki, ograniczona jest dostępność do terenu, a zatem wydaje się, że ta kwota może być troszkę za niska. Należałoby poszukać poważnego wykonawcy i z nim przeprowadzić dialog technologiczny. To jest specjalistyczny zakres prac, który wymaga dużego potencjału technologicznego, ale również merytorycznego - skomentował na antenie TVN24 doktor Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
SRK na razie nie komentuje wyników przetargu
Rzecznik Spółki Restrukturyzacji Kopalń przekazał, że do czasu podpisania umowy ze zwycięską firmą, spółka nie będzie udzielać żadnych komentarzy w tej sprawie. Podpisanie umowy ma nastąpić 10 lipca, wówczas przedstawiciele SRK mają odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Jerzy Korczyński przypomniał, że zapadlisko powstało w miejscu, gdzie cmentarz nie powinien się znajdować. 20 lat temu ówczesny proboszcz zdecydował o poszerzeniu nekropolii nie mając na to zgód od odpowiednich podmiotów..
ZOBACZ W TVN24 GO: Trzebinia. Niebezpieczny grunt >>>
Rodziny zmarłych idą do sądu
Rodziny osób, których nagrobki pochłonęło zapadlisko na cmentarzu w Trzebini, będą w sądzie walczyć o odszkodowania za utracone pomniki. Chcą też zadośćuczynienia za to, że nie mogą odwiedzać grobów bliskich.
Zapadlisko pochłonęło 40 nagrobków, w sumie to 61 ciał. Rodziny zmarłych osób - a jest ich 40 - podzielone są na kilka grup. Jedna z nich, która liczy 11 osób i ma wspólnego pełnomocnika, zdecydowała się wystąpić na drogę sądową. Chcą odszkodowań za stracone pomniki oraz zadośćuczynienia za to, że nie mogą odwiedzać grobów swoich bliskich.
Problem zapadlisk w Trzebini
Szkody pogórnicze są spowodowane przez dawną kopalnię węgla kamiennego "Siersza", działającą w tym mieście od połowy XIX wieku. W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Na początku eksploatacja prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi.
Według danych przekazanych w kwietniu przez Głównego Geologa Kraju Piotra Dziadzię, na terenie Trzebini jest łącznie 481 miejsc zagrożonych wystąpieniem zapadlisk. 38 znajduje się w bliskim sąsiedztwie zabudowań - ta strefa buforowa ma granicę 20 metrów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24