We wtorek rozpoczęła się stabilizacja gruntu w rejonie osiedla Gaj w Trzebini (woj. małopolskie). Jak poinformowali przedstawiciele Spółki Restrukturyzacji Kopalń, uzdatnianie terenu zagrożonego zapadliskami polega na wtłoczeniu przez sześć odwiertów mieszaniny cementu i popiołów. Wcześniej w tej okolicy wielokrotnie zapadała się ziemia, budząc obawy mieszkańców o bezpieczeństwo.
W rejonie osiedla Gaj w Trzebini rozpoczęło się we wtorek przed godziną 11 tłoczenie substancji stabilizującej teren. Firma uzdatniająca teren zagrożony powstawaniem zapadlisk wtłacza mieszaninę cementu i popiołów przez sześć odwiertów. Tym samym wypełnione zostaną pustki oraz rozluźnienia gruntu, co ma zapobiec powstawaniu kolejnych dziur.
Czytaj też: Ziemia na terenie ogródków działkowych w Trzebini znów się zapadła. "Teren jest zamknięty na kłódkę"
Stabilizacja gruntu w Trzebini
Niektóre z odwiertów mają głębokość nawet 35-40 metrów. W najbliższym czasie do wszystkich otworów zatłoczona będzie sucha mieszanka o łącznej wadze 20 ton, która przed wtłoczeniem jest jeszcze mieszana z wodą.
- Aktualnie przetłaczamy materiał suchy. To jest mieszanka, która składa się z cementu i z produktów ubocznych z elektrowni. Potem do mieszalnika doprowadzana będzie w odpowiedniej proporcji woda i ta gotowa substancja trafi przewodami do otworu - wyjaśnia geolożka Barbara Sanocka.
W Trzebini nawet kilka razy w tygodniu zapada się ziemia. W ciągu ostatnich dwóch lat w tej małopolskiej miejscowości powstało ponad 30 zapadlisk. W połowie lutego naukowcy na podstawie badań wytypowali w Trzebini 11 punktów zagrożonych zapadaniem się ziemi. Wśród najbardziej zagrożonych i wymagających najszybszej interwencji obszarów są: cmentarz parafialny, ogródki działkowe, stadion, ul. Górnicza.
Zagrożone są między innymi tereny osiedla Gaj. Po raz ostatni w tym miejscu ziemia zapadła się 23 lutego, tuż przy blokach mieszkalnych.
Mieszkańcy osiedla Gaj, z którymi rozmawiał reporter TVN24 Jerzy Korczyński, przyznają, że obawa przed zapadliskami wciąż jest żywa. - Nieraz mam dreszcze. Słuchanie ciągłych huków, grzmotów. My tak naprawdę nie wiemy, czy to jest huk z tego, co się tutaj dzieje, czy to jest huk wypadającej dziury. Nigdy nie mamy pewności - mówi jedna z mieszkanek. - Strach się poruszać tutaj po najbliższej okolicy bloków - przyznaje inna. - Jeżeli już coś zaczęli robić, to może to coś da. Miejmy nadzieję, bo trzeba jednak jakoś tutaj żyć. Nikt się nagle nie wyprowadzi, nie zostawi wszystkiego, nie rzuci i nie pójdzie - dodaje mieszkanka.
Równolegle ze stabilizacją gruntu, jak poinformował rzecznik Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) Mariusz Tomalik, kontynuowane są prace wiertnicze. Docelowo projekt zakłada wykonanie 10 otworów w sąsiedztwie osiedla Gaj w pobliżu garaży i terenów leśnych.
- Prace na terenie Trzebini są procesem. Zgodnie z umową pomiędzy SRK a wykonawcami, zawartą jeszcze w styczniu, powinny zakończyć się w połowie tego roku - powiedział Tomalik.
Zapadliska w Trzebini
Do zapadlisk ziemi w Trzebini dochodzi od lat, nasiliły się one jednak w ubiegłym roku. O sytuacji stało się głośno w jesieni, kiedy na cmentarzu parafialnym dziura wchłonęła około 40 grobów. Teren nekropolii jest zamknięty, wstęp mają tam tylko osoby prowadzące prace zabezpieczające. Podobnie jest na ogródkach działkowych - te też zostały zamknięte z powodu coraz częstszych przypadków zapadania się ziemi. Ostatnio grunt zawalił się tam 2 marca. Wcześniej jedna z dziur powstała na ogródkach pod budynkiem gospodarczym.
Problem powstawania zapadlisk ma związek z prowadzoną w tym rejonie przed laty płytką eksploatacją górniczą oraz podnoszącym się poziomem wód podziemnych. W ciągu miesiąca podnosi się on średnio o pół metra. W niektórych miejscach jest na głębokości 12 metrów pod powierzchnią.
Szkody pogórnicze są spowodowane przez dawną kopalnię węgla kamiennego "Siersza" działającą w tym mieście od połowy XIX wieku. W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Na początku eksploatacja prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi.
Źródło: SRK, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Spółka Restrukturyzacji Kopalń