Jeszcze w tym roku Tatrzański Park Narodowy chce kupić cztery busy elektryczne, które będą wozić turystów do Morskiego Oka. W każdym pojeździe ma być kilkanaście miejsc siedzących i miejsce na wózek inwalidzki. Trwają testy, a termin składania ofert do zamówienia publicznego mija 8 listopada. Władze parku spotkają się z ministrą klimatu i środowiska przed zakupem, by uzgodnić szczegóły nowej formy transportu w Tatrach.
- Jeszcze w tym roku chcemy kupić cztery busy elektryczne. Nie mamy jednak ustalonego terminu, w którym miałyby one zacząć wozić turystów do Morskiego Oka - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl Magdalena Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN).
Busy do Morskiego Oka
Jeszcze w październiku władze parku narodowego mają spotkać się w sprawie zasad funkcjonowania nowej formy transportu z ministrą klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską. Na razie nie wiadomo nawet, czy pojazdy będą użytkowane zimą, a jeśli tak, to czy już w tym sezonie. Nie ustalono też, kto dokładnie będzie mógł z tej usługi korzystać.
- Sporo wyjaśni się z ministerstwem i ze starostą. Na pewno z tych pojazdów powinny móc korzystać osoby z niepełnosprawnościami, stąd warunek, że w busie musi być możliwość wjechania wózkiem inwalidzkim - powiedziała Zwijacz-Kozica.
W ostatnich miesiącach TPN testował kilka modeli busów elektrycznych różnych firm. - To w pewnym stopniu pomogło nam zwrócić uwagę na istotne elementy, które pojawiły się w przetargu - wyjaśniła przedstawicielka parku.
Władze parku wskazały w zamówieniu publicznym dwa warianty: w jednym bus ma posiadać minimum 15 miejsc siedzących i siedem stojących, a w drugim - 16 siedzących i trzy stojące. W obu przypadkach przewidziane jest dodatkowo jedno miejsce dla osoby na wózku inwalidzkim. W przetargu wskazano też, że pojazdy producentów muszą mieć silnik o mocy minimum 200 koni mechanicznych i akumulator o pojemności przynajmniej 110 kW. To więcej niż na przykład bus testowany w maju.
Termin składania ofert mija 8 listopada.
Elektryczny bus ma odciążyć konie na trasie do Morskiego Oka
Plany wprowadzenia transportu turystów busami elektrycznymi na trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka są efektem "okrągłego stołu" w sprawie sytuacji sytuacji koni z fasiągów. W spotkaniu wzięli udział między innymi ministra Hennig-Kloska, przedstawiciele samorządu, Tatrzańskiego Parku Narodowego, fiakrzy, lekarze weterynarii, członkowie Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz Fundacji Viva.
Efektem spotkania było podpisanie porozumienia, które zawierało 12 punktów. Fiakrzy zobowiązali się m.in. do wydłużenia do 60 minut odpoczynku koni na górnym przystanku, czyli na Włosienicy. Ustalono, że do okresowych badań koni zostanie przyjęta piąta osoba – kolejny lekarz weterynarii. Komisja weterynaryjna będzie badała konie nie tylko przed sezonem, ale dodatkowo wyda rekomendacje po letnim sezonie. Komisja weterynaryjna ma też wydać rekomendacje dotyczące podkuwania koni. Jeden z punktów dotyczy też obniżenia limitu osób na wozie z 12 do 10.
Transport konny na trasie do Morskiego Oka określa regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego, który zawiera restrykcyjne przepisy dla zapewnienia dobrostanu koni. Zwierzęta m.in. przechodzą szczegółowe badania i są one prowadzone cyklicznie przed letnim sezonem turystycznym.
Zdaniem organizacji Viva! konie na trasie pracują zbyt ciężko; aktywiści domagają się całkowitego usunięcia tych zwierząt z tego szlaku. Likwidacja transportu konnego do Morskiego Oka oznaczałaby wycofanie jednocześnie ponad 300 koni.
Na trasie był już testowany wóz konno-elektryczny, ale bateria prototypu nie sprostała wszystkim wymaganiom i pomysł odłożono. Prozwierzęcy aktywiści odrzucają jednak pomysł wprowadzenia wozu hybrydowego, ze wspomaganiem elektrycznym. Argumentują, że i tak na drodze do Morskiego Oka spod kół wozu i końskich kopyt będzie wydobywał się "toksyczny i rakotwórczy pył bitumiczny". Ponadto końskie podkowy, według fundacji, nadmiernie niszczą asfalt.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Momot/PAP